Osoby skazane za morderstwo pierwszego stopnia będą zobowiązane po wyjściu na wolność do upublicznienia swego adresu zamieszkania. Informacja taka umieszczona zostanie w ogólnodostępnej bazie danych, podobnej do już działającego rejestru osób skazanych za przestępstwa seksualne.
Projekt dość szybko pokonuje kolejne stopnie stanowej legislatury. Przedstawiony po raz pierwszy w styczniu został właśnie przyjęty przez Izbę Reprezentantów. Jego sponsorzy nie przewidują większych problemów w Senacie, nie spodziewają się też sprzeciwu gubernatora.
Skazani mordercy, którzy odsiedzieli karę zostaliby zmuszeni do publicznego podania swego miejsca zamieszkania, a także adresów swych profili na portalach społecznościowych typu Facebook. Projekt przewidującej to ustawy został przyjęty zdecydowaną większością głosów (97-1).
Jedyna osoba sprzeciwiająca się takiemu rozwiązaniu zasugerowała, że skazańcy będą mieli problem ze znalezieniem pracy, czy mieszkania, a także asymilacją ze społeczeństwem, co z kolei zwiększy szanse ich powrotu do przestępczego światka i popełnienia kolejnych przestępstw.
„To niebezpieczna droga – mówiła Monique Davis, jedyna, która sprzeciwiła się ustawie – Jeśli będziemy tworzyli podobne rejestry dla kolejnych czynów to gdzie to się skończy?”
Podobne rejestry już istnieją. Obejmują one morderców dzieci, podpalaczy oraz osoby skazane za przestępstwa seksualne. W tym przypadku swoje dane musiałyby publicznie podawać osoby opuszczające więzienie po co najmniej 10 latach odsiadki i skazane za morderstwo pierwszego stopnia.
„Myślę, że pozwoliłoby to poszczególnym społecznościom na lepsze poznanie swych sąsiadów, uzyskanie informacji z kim przebywa dziecko, z kim umawia się na randkę ich córka – mówi Dennis Reboletti, republikanin z Elmhurst, główny sponsor ustawy – Kiedy wiemy gdzie mieszkają ci wszyscy mordercy, łatwiej możemy obserwować każdy ich krok”.
Ustawa nosi nazwę „Andrea Law”, gdyż nawiązuje do zamordowanej w 1998 r. Andrei Will. Zabójstwa dopuścił się jej były chłopak, który po opuszczeniu więzienia jesienią ubiegłego roku wyjechał na Hawaje, gdzie mieszka z poślubioną w czasie pobytu w więzieniu kobietą.
Patty Rosenberg, matka Andrei uważa, że tacy ludzie powinni zawsze być odpowiedzialni ze swe minione czyny
„Nie sądzę, by sprawa kończyła się na bramie więzienia – mówi Rosenberg – Myślę, że dwa lata warunkowego nadzoru to za mało”.
RJ