----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

07 kwietnia 2011

Udostępnij znajomym:

...obiecuje burmistrz Daley po raz kolejny ograniczając liczbę ekip zajmujących się w Chicago deratyzacją. Dwa lata temu było ich prawie 50, w ubiegłym roku ponad 25, od piątku pozostanie ich zaledwie 12. Specjaliści ostrzegają, że nie pozostanie to bez konsekwencji.

Miasto nie radzi sobie z usuwaniem śmieci i oczyszczaniem ulic, głównie ze względu na olbrzymia liczbę zwolnień medycznych i urlopów wśród pracowników zajmującego się tym departamentu. Ponieważ nie można w świetle problemów budżetowych zatrudnić dodatkowych, zdecydowano się na przeniesienie tam osób zajmujących się likwidacją gryzoni.

Pracownicy miejscy ostrzegają, że zmiany te mogą w krótkim czasie przyczynić się do zwiększenia liczby szczurów zamieszkujących Chicago. Jest ich tu i tak sporo, choć podobno znacznie mniej, niż np. w Nowym Jorku.

„12 ekip rozkładających truciznę i pułapki to zdecydowanie za mało na miasto tej wielkości” – mówią przedstawiciele związków zawodowych.

Nie zgadza się z tym Daley przypominając, że podobne, okresowe zmiany miały już miejsce w czasie jego ponad 22 letniej kadencji na stanowisku burmistrza.

Oprócz zmniejszenia ekip deratyzacyjnych miasto ogranicza również liczbę osób usuwających złamane gałęzie i obumarłe drzewa. W tej chwili zaległości sięgają ponad 1,400 drzew przeznaczonych do usunięcia i prawie 18,000, które należy przyciąć. Niektóre zlecenia mają już ponad rok.

„Brakuje nam ludzi, by to wszystko robić, zwłaszcza na wiosnę, gdy jest więcej pracy” – mówi Ald. Pat O’Connor z 40 okręgu – To proste. Gdyby ludzie przychodzili do pracy nie byłoby potrzeby ograniczania usług i przerzucania sił w inne miejsca”.

Pracownicy Departamentu Oczyszczania Miasta przewidują, że w najbliższym czasie możemy się spodziewać prawdziwej eksplozji populacji szczurów w Chicago i jego najbliższych okolicach.

„Co najmniej dwa razy w tygodniu wielki szczur wyskakuje z kontenera na śmieci, czasami ugryzie przy tym pracownika miasta i sprawia, że dorosły mężczyzna z krzykiem rzuca się do ucieczki – opowiada jeden ze starszych pracowników departamentu, Fred White .

Tak jest w tej chwili, a według prognoz będzie jeszcze gorzej, chyba że zmiany uda się powstrzymać. Szef departamentu od lat walczy ze zwolnieniami lekarskimi i płatnymi urlopami wśród swych podwładnych, na razie bezskutecznie. W ciągu ostatnich dwóch lat wysłano aż 1,600 upomnień. Obecnie na zwolnieniu z pracy przebywa 309 pracowników Departamentu oczyszczania miasta.

Jeśli chodzi o szczura zamieszkującego razem z nami Chicago, to pochodzi on z Norwegii – jest to odmiana Rattus norvegicus. Może mieć do 12 młodych w jednym miocie, nawet 8 razy w ciągu roku. Wszystkożerny, doskonale pływa – potrafi przebyć nawet milę w wodzie. Przegryzie wszystko, zwłaszcza rury kanalizacyjne, betonowe ściany i każde tworzywo sztuczne, jego zęby rosną z prędkością 5 cali rocznie. Szczur ten może przecisnąć się przez otwór o średnicy wielkości monety 25 centowej, skoczyć na wysokość nawet 3 stóp i spaść z wysokości ponad 50 stóp bez większego uszczerbku dla swego zdrowia. W mieście, gdzie nie brakuje żywności i schronienia żyje nawet do 18 miesięcy.

Władze Chicago podają oficjalnie, że ich liczba spadła w ciągu ostatnich 20 lat z prawie 8 milionów do zaledwie 500,000. Specjaliści nie dają wiary tym liczbom uważając, że są one mocno zaniżone. Nawet jeśli dać im wiarę, to 500,000 gryzoni rodzi każdego roku co najmniej 12 milionów młodych. By liczby te były prawdziwe każdego roku umierać powinno w sposób naturalny lub w ramach działań deratyzacyjnych 11.5 mln. sztuk. Kilkanaście ekip nie jest tego w stanie zrobić – z przekonaniem twierdzą specjaliści. Dlatego możemy śmiało założyć, że w Chicago żyje kilka milionów tych gryzoni.

RJ



----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor