Mieszkańcy osiedli mieszkaniowych zaczynają montować kamery na parkingach, stacje benzynowe grodzą swój teren, firmy transportowe wynajmują ochronę dla zbiorników z benzyną, a kierowcy ciężarówek zaczynają się zbroić. Kosztowności i elektronika wciąż są najpopularniejsze wśród złodziei, ale benzyna zaczyna też cieszyć się wśród nich wielkim powodzeniem.
Wraz z rosnącymi cenami paliwa zwiększa się liczba jego kradzieży. Policja w całym kraju obserwuje gwałtowny wzrost tego typu przestępstw, do których zalicza się ucieczkę ze stacji benzynowej bez płacenia, jak również opróżnienie pod osłoną nocy przemysłowego zbiornika o pojemności kilkunastu tysięcy galonów.
W 2009 straty stacji benzynowych w wyniku ucieczki samochodem spod dystrybutora wyniosły ponad 90 mln dolarów. W tym roku suma ta jest niemal dwukrotnie wyższa. Pozwala na to każda stacja, która pozwala zapłacić za paliwo dopiero po napełnieniu zbiornika. Większość dystrybutorów, które wydają paliwo dopiero po uiszczeniu należności znajduje się na środkowym-zachodzie, głównie w okolicach aglomeracji chicagowskiej. Tu kradzieży tego typu jest więc niewiele. W innych stanach zdarzają się nagminnie.
Właściciele sieci stacji paliwowych przyznają, że liczba ucieczek kierowców zwiększa się wraz ze wzrostem cen. Stanowią one średnio ok. 1% wszystkich sprzedaży, co oznacza, że co setny klient tego próbuje.
Coraz częściej terenem działania złodziei są parkingi dla ciężarówek i autobusów, a także znajdujące się przy budynkach apartamentowych w całym kraju, włączając w to Chicago.
W Północnej Karolinie w ciągu jednej nocy złodziejom udało się wypompować ponad 280 galonów paliwa z samochodów znajdujących się na ogrodzonym parkingu wypożyczalni pojazdów. Jej właściciel wydaje teraz każdego miesiąca prawie 3,000 dolarów na dodatkowe oświetlenie, kamery przemysłowe oraz patrole.
W Teksasie policja poszukuje osób, które wypompowały 1,500 galonów ze zbiornika należącego do firmy budowlanej. Straty sięgają $5,200.
Celem złodziei są tez coraz częściej pojazdy należące do miasta – śmieciarki, samochody dostawcze, ciężarówki. Odsysając paliwo z ich baków można zyskać jednorazowo nawet kilkaset dolarów.
Mieszkańcy budynku w San Diego planują zamontowanie kamer na parkingu. Tylko w Wielkanoc spuszczono paliwo z czterech samochodów, w tym jeden był celem kradzieży już po raz drugi.
W Nashville w stanie Tennessee złodzieje posunęli się najdalej. Wybrali stację, której zbiorniki podziemne znajdowały się w sporej odległości od dystrybutorów. Otworzyli pokrywy i za pomocą długiego węża ogrodowego pompowali paliwo do własnych pojemników.
Sklepy motoryzacyjne donoszą, że sprzedaż bezpiecznych korków paliwowych do samochodów osobowych wzrosła w ostatnich miesiącach kilkukrotnie.
To teraz najgorętszy towar w sklepie – mówią sprzedawcy. Za kilkanaście dolarów zabezpieczamy dostęp do baku i uniemożliwiamy złodziejom ściągnięcie paliwa. Oczywiście przeszkodę taką da się pokonać, zajmuje to jednak zbyt wiele czasu.
Uważać też muszą kierowcy wielkich ciężarówek. Popularne truck-stopy to ostatnio niebezpieczne miejsca. W baku jednego takiego samochodu, a często mają one dwa, znajduje się kilkaset galonów paliwa dieslowskiego. To spory zarobek dla przestępców. Przyłapani na gorącym uczynku są nieobliczalni, o czym świadczą statystyki policyjne.
Szanse na szybki spadek cen paliw są w najbliższym czasie niewielkie, a istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że się one jeszcze podniosą. Według policji rosnąć będzie równocześnie liczba podobnych przestępstw.
Przy okazji warto zapytać:
Dlaczego drożeje benzyna?
Eksperci zwracają uwagę na kraje północno-afrykańskie i Bliski Wschód. Niewątpliwie spadek wydobycia ropy w tamtym rejonie ma wpływ na ceny na naszych stacjach. Jednak np. ropa z Libii to zaledwie 2% światowej produkcji, do tego sprzedawana głównie Europie. Dlatego ekonomiści przypominają, że równie ważny, a może nawet ważniejszy dla cen w USA jest kurs dolara.
Cena ropy naftowej dominowana jest właśnie w tej walucie. W związku z czym spadek jej wartości wpływa na spadek ceny surowca. Teoretycznie więc osłabienie amerykańskiej waluty powinno wpływać na spadek cen ropy, a tym samym benzyny na stacjach. Tak nie jest, gdyż osłabienie dolara wobec innych walut powoduje, że np. kraje europejskie mogą w tym momencie kupić więcej ropy dzięki wzmocnionemu w stosunku do dolara Euro. Tani surowiec to okazja, więc wszystkie inne kraje, również azjatyckie i południowoamerykańskie powiększają w tym czasie swe rezerwy. Zwiększony popyt oznacza automatycznie podniesienie dolarowej ceny ropy naftowej. W efekcie na amerykańskich stacjach mimo słabego dolara mamy coraz wyższe ceny paliw. Przewidując dalszy wzrost cen inwestorzy kupują ropę wcześniej przyspieszając tylko cały proces. Gdy słabnie dolar starają się oni kupować nie tylko ropę, ale również inne surowce i towary, gdyż pozwalają one uniknąć większych strat i częściowo uchronić się przed inflacją. W efekcie płacimy zwykle więcej nie tylko za benzynę na stacjach, ale również za podstawowe artykuły, takie jak choćby żywność.
RJ