„Canetti opowiada w swojej książce o Kafce, że największy dwudziestowieczny pisarz pojął, iż kości zostały rzucone i nic nie może go już powstrzymać od pisania w dniu, kiedy po raz pierwszy pluł krwią. Co chcę powiedzieć, mówiąc, że nic już nie mogło go powstrzymać od pisania? Prawdę mówiąc, nie wiem dokładnie. Przypuszczam, że chcę powiedzieć, iż Kafka pojął, że podróże, seks i książki są drogami (caminos), które donikąd nie prowadzą, w które mimo to trzeba się udać, żeby się zgubić i na powrót odnaleźć, albo żeby coś znaleźć, cokolwiek to będzie, książkę, gest, zgubiony przedmiot, żeby znaleźć jakaś rzecz, może metodę, przy odrobinie szczęścia: coś nowego (lo nuevo), co zawsze już tu było”. (Roberto Bolano)
Nie jest to w niczym oryginalne wyznanie, można śmiało rzec, że w gruncie rzeczy jest banalne i mdłe. Nie mamy jednak innego wyjścia. Musimy je uznać za genialne. Idealnym potwierdzeniem tego założenia jest książka Roberto Bolano „Gwiazda daleka”. Udajemy się w literacką przygodę z literaturą chilijską i przy okazji odkrywamy że to, co wydaje się nam znane i oczywiste jest doświadczeniem kompletnie nowym i fascynującym.
Wszystko w tej mini powieści jest „pomiędzy” i nic nie jest jednoznaczne. Tekst jest czymś na pograniczu eseju o literaturze, powieści kryminalnej, biografii czy szkicu psychologicznego albo portretu poetyckiego, przypowieści niemalże apokryficznej, a nawet można go uznać za przyczynek do rozważań o związkach literatury z polityką.
Wszystko zaczyna się w okolicach pamiętnego dla Chilijczyków roku 1973, gdy Pinochet odsuwa od władzy prezydenta Allende. To traumatyczne wydarzenie przekłada się na historię poety, żołnierza, literata, mordercy, perwerta, zboczeńca i do tego wszystkiego jeszcze lotnika, którego życie istotnie wpływa na losy, czasem w zbrodniczy sposób, wielu członków studenckich warsztatów poetyckich, w których bierze udział.
Nic o nim praktycznie nie wiadomo. Nie jest nawet pewne dla wielu znajomych czy rzeczywiście istniał. Wprawdzie jest jakaś niewyraźna fotografia, wydaje się nawet, że ktoś go rozpoznał mimo zmienionego nazwiska, ale w istocie mamy do czynienia raczej z fantomem, konstruktem literackim, ułudą czy wyobrażeniem niż z realnym człowiekiem i to mimo tego, że pisał wiersze na niebie umiejętnie wypuszczając dym z dysz samolotu, którym nadzwyczaj sprawnie kierował.
Całej sprawy by w ogóle nie było, gdyby nie fakt, że podejrzewano go co najmniej o jedno morderstwo, którego miał dokonać na młodych siostrach poetkach. To też zresztą nie byłoby niczym nadzwyczajnym, bo tego typu pomysłów w literaturze „dochodzeniowo – kryminalnej” mamy bez liku, ale Alberto Ruiz-Tagle vel Carlos Wieder jest jednocześnie swoistą ikoną literacką, modelem, wzorem poety zaangażowanego, oddanego idei przemyślanego tworzenia. Jego twórczość niejasna, trudna do rozpracowania, pisana pod pseudonimami, wydawana w ulotnych pisemkach wymyka się jednoznacznej identyfikacji. Jego koncept sekty pisarzy barbarzyńców, relacje z innymi poetami, pisarzami, malarzami, politykami i wojskowymi pozwalają zobaczyć Chile w perspektywie poetycko – totalitarno – zbrodniczo – literackiej. Mamy w powieści nieskończoną ilość nazwisk, tytułów, nurtów, kierunków, trendów i mód literackich, jakie w tym czasie miały wpływ i znaczenie w Chile, ale najważniejszą sprawą całego tekstu jest odszukanie Wiedera, który być może gdzieś się ukrywa, może nie żyje, a może w ogóle nie istniał i całe jego życie to literacko polityczny konstrukt tych, którzy mają władzę.
W istocie jednak Wieder vel Tagle istnieje i nie ustaje w reżyserii swego życia. Udaje się go ostatecznie dopaść, ale czy to cokolwiek rozwiązuje? Oczywiście, że nie ale pozwala nam na nowo spojrzeć i po raz kolejny pogrzebać w wiecznych tematach literatury takich jak odpowiedzialność, dobro, szlachetność, niezależność, ponoszenie odpowiedzialności za dokonane wybory, lojalność, patriotyzm, wierność i wszystkie inne pozostałe, których jest nieskończony katalog. W kontekście historii Carlosa Wiedera wszystkie one nagle nabierają dosyć nieoczekiwanych znaczeń.
Cała mini powieść jest bowiem jednoznacznym, jak pisze Bolano we wstępie, nawiązaniem do losów porucznika Ramireza Hoffmana opisanych w „Literatury nazistowskiej w Ameryce” pod „dyktando snów i koszmarów” raczej niż faktów.
Bolano pisze tam też o innych, podobnych Wiederowi idealistach:
„Weźmy choćby Silvia Salvático, urodzonego w 1901 roku w Buenos Aires, i zmarłego w tymże mieście dziewięćdziesiąt trzy lata później. „Jego młodzieńcze projekty obejmowały powtórne wprowadzenie inkwizycji, publicznych kar cielesnych, permanentnej wojny, przeciwko Chilijczykom, Paragwajczykom albo Boliwijczykom, jako pewnej formy gimnastyki narodowej, męską poligamię, eksterminację południowoamerykańskich Indian w celu uniknięcia poważnego zanieczyszczenia rasy argentyńskiej, zmniejszenie praw obywateli pochodzenia żydowskiego, masową imigrację ze Skandynawii gwoli stopniowego rozjaśniania narodowej epidermy, ściemnionej wskutek wieloletniego hiszpańsko-indiańskiego promiskuityzmu, rozdział nieograniczonych czasowo stypendiów literackich, zwolnienie z podatku artystów, stworzenie najpotężniejszych południowoamerykańskich sił powietrznych, kolonizację Antarktydy i budowę nowych miast w Patagonii. Był piłkarzem i futurystą”.
„Gwiazda daleka” to zadziwiający, skomplikowany i niejednoznaczny portret literatury skazanej na bycie w historii i twórców zobligowanych do podejmowania wyborów determinowanych przez okoliczności upływającego czasu - literatury balansującej na granicy nieba, na którym wypisuje się cytaty z biblii na oczach rządzących oraz piekła cierpienia i strachu tych, których się zabija w ukryciu pod okiem rządzących.
Roberto Bolano (1953-2003), chilijski poeta i prozaik, jeden z najwybitniejszych pisarzy latynoamerykańskich swojego pokolenia. Dzieciństwo spędził w Chile, młodość w Meksyku, a od 1986 po latach tułaczki po Ameryce Łacińskiej, północnej Afryce i Europie osiadł w Blanes, na katalońskim Costa Brava.
Polskie przekłady:
- Chilijski nokturn (Nocturno de Chile 2000)
- Dzicy detektywi (Los Detectives Salvajes 1998)
- Gwiazda daleka (Estrella distante 1996)
- Monsieur Pain (1999)
Zbyszek Kruczalak