Kolejne ataki na Sony
Sony stara się przywrócić do ładu własne usługi po niemal miesiącu od wyłączenia, ale hakerzy nie dają za wygraną.
Hakerzy ostatnimi czasy bardzo upodobali sobie producenta PlayStation – firmę Sony. Po atakach na usługi PlayStation Network, które doprowadziły do ponad trzy tygodniowego zawodu wśród graczy, te obecnie są przywracane do życia pełną parą.
Sony wynajęło specjalistów od zabezpieczeń, którzy wytknęli mu błędy i luki w serwerach. Nad całą akcją reanimacji pieczę sprawuje sam Symantec. Okazuje się jednak, że zapewnienia Sony na temat lepszych zabezpieczeń działają na hakerów jak czerwona płachta na byka. W mijającym właśnie tygodniu serwery Sony padły co najmniej dwa razy celem kolejnych ataków.
Celem ataków tym razem stał się serwer So-Net (dostawca internetu w Japonii, którego właścicielem jest Sony), z którego wykradziono rzekomo własność intelektualną w postaci punktów premiowych wartą 1225 dolarów. F-Secure z kolei donosi, że tajlandzkie serwery Sony zostały w tym tygodniu wykorzystane do ataków poprzez phishing.
W raporcie Sony, dotyczącym zeszłego roku fiskalnego, zakończonego 31 marca, wyliczono, jakie straty przyniosło koncernowi tsunami oraz wszystko to, co związane było z atakami na PlayStation Network i przywracaniem usługi do życia.
Sony jeszcze w lutym spodziewał się, że zakończy rok z okrągłą sumą około 850 mln dolarów zysku. Tak się jednak nie stało. Straty wyniosły, zdaniem koncernu, 260 miliardów jenów, czyli ponad 3,1 miliarda dolarów. 22 miliardy jenów, czyli ok. 270 mln dolarów kosztowało Sony zamknięcie fabryk podczas kataklizmu. Usuwanie skutków cyberataku – kolejne 172 mln dolarów.
To jednak nie wszystko. Straty mogą być znacznie większe. Sony czekają sprawy sądowe wytoczone przez zniecierpliwionych i zawiedzionych klientów. Za każdym razem, gdy Sony ogłasza, że poradził sobie z problemem, hakerzy fundują mu kolejny atak. To niestety nie wpływa pozytywnie na wiarygodność marki.
Zadowoleni klienci Microsoftu
Wszystko dzięki nowemu systemowi – Windows 7, który przerwał złą passę giganta z Redmond po mało udanej Viście.
Najnowsze wyniki opinii klientów Microsoftu z Ameryki Północnej opublikował GeekWire. Dane obejmują 5 ostatnich lat i nietrudno zauważyć w ostatnich kilku latach tendencję wzrostową. Kiedy było najgorzej?
Najgorszym rokiem dla Microsoftu okazał się być 2008, czyli drugi rok po rynkowym debiucie Windows Vista – systemu ogólnie mało lubianego i nieco nieudanego. Premiera Windows 7 w 2009 roku przerwała jednak złą passę Microsoftu. Od tej pory satysfakcja klientów znacząco wzrosła i w bieżącym roku uzyskała rekordowy wynik w postaci 78 punktów na 100.
Coraz większymi krokami zbliża się kolejna wersja okienek – Windows 8. Czy następca Windows 7 może powtórzyć sukces poprzednika? Jest to całkiem prawdopodobne.
Facebook płacił za kompromitowanie Google
Jak najlepiej odwrócić uwagę od własnych problemów? Sprawić, żeby wszyscy myśleli, że konkurencja ma podobne.
Jak donosi Guardian, Facebook opłacał agencję PR-owską Burson-Marsteller, żeby media w sposób negatywny pisały o Google. Pracownicy firmy mieli za zadanie przekonywać amerykańskich dziennikarzy z takich tytułów, jak The Washington Post czy USA Today do pisania krytycznych artykułów dotyczących koncernu z Mountain View.
Cała sprawa wyszła na jaw, gdy późnym wieczorem w środę do prasy wyciekły emaile jednego z pracowników Burson-Marsteller. Teraz jej rzecznik, Paul Cordasco tłumaczy się, broniąc dobrego imienia firmy. Twierdzi, że przyjęcie takiego zlecenia jest niezgodne z polityką firmy i powinno ono zostać odrzucone.
W artykułach chodziło o wzbudzenie obaw o to, że Google właściwie dba o prywatne dane swoich użytkowników. Facebook i Google odmówiły Guardianowi komentarza w tej sprawie.
100 MB/s w nowym pendrive"ie Kingstona
Najszybszy pendrive od Kingstona rozwija prędkość 100 megabajtów/s (odczyt) i 70 MB/s (zapis). Jak to tego dokonuje? Oczywiście przez port USB 3.0.
Pendrive Kingston DataTraveler Ultimate 3.0 G2 jest najszybszym pendrivem od tej firmy. Dostępny jest w trzech rozmiarach: 16, 32 i 64 GB. Zapłacimy za nie odpowiednio 77, 116 i 213 dolarów. Maksymalne osiągi otrzymamy podłączając nośnik do portu USB 3.0, lecz jeśli nie dysponujemy takim, to Kingston zadowoli się USB 2.0. Wyciśniemy wtedy z niego maksymalnie 30 MB/s przy odczycie i zapisie.
Opracowane na podstawie witryn internetowych (www.onet.pl; www.komputerswiat.pl; www.chip.pl)