----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

02 czerwca 2011

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Część dwudziesta ósma wykładów prof. Józefa Tischnera z cyklu „Wybrane problemy z filozofii człowieka”

Tak jak przedtem chleb zapośredniczał doświadczenie „mnie” przez „mnie” samego, tak teraz uznanie drugiego człowieka zaczyna zapośredniczać moje doświadczenie samego siebie.

Moje SELBST zmienia charakter. W SELBST jest zawarte nie tylko JA, ale jest też zawarte jakieś TY. Selbst, czyli „ja” staje się „my”. W wyniku owego konfliktu o uznanie zmienia się moja świadomość. Na każdym JA zaczyna ciążyć piętno uniwersalistyczne. Pojawia się coś uniwersalnego i określa mnie. Historia, którą w tej chwili będzie Hegel odsłaniał, będzie historią tworzenia się coraz to nowych rodzajów MY.  W wyniku coraz to nowych zapośredniczeń tworzy się wspólnota, tworzy się pewne MY.

Sens uznania polega u Hegla na kojarzeniu dwu wartości, mianowicie wolności i rozumu. W gruncie rzeczy uznanie, o które tutaj chodzi jest niczym innym jak kojarzeniem wolności z rozumem i rozumu z wolnością.

Spójrzmy jeszcze na relację do sceny. Doświadczając surowości świata mamy pierwsze doświadczenie tego świata. Świat jest nam obcy, czyli jest światem w sobie.

Żywioły tego świata takie jak wiatr czy woda, także świat społeczny, świat wojen, rewolucji i niepokojów oraz konfliktów społecznych – to wszystko jest nam obce. Im bardziej jednak substancja będzie się stawać podmiotem, tym bardziej to, co „w sobie” będzie zmieniać sens i przybierać charakter bytu „dla nas”. W pewnym momencie okaże się, że to, co „w sobie” zaniknie, przemieniając się w byt „dla nas”.

Rozwój człowieka polega na tym, że coraz bardziej znika świat w „sobie”, a na jego miejscu powstaje świat „dla nas” w końcu okaże się, że nie ma już nic w sobie, wszystko jest dla nas, wszystko jest rozumne, bo ma naturę tego samego rozumu, który my mamy. Świat jest zbudowany tak samo rozumnie, jak my. Substancja jest naprawdę podmiotem.

 

Człowiek nie byłby pełnym człowiekiem w samotności. Aby być pełnym człowiekiem, musi on spotkać drugiego człowieka i musi wejść z nim w dialektyczne sprzężenia uznania i odmowy uznania, odmowy uznania i uznania. W wyniku dialektycznych sprzężeń powstaje wspólnota ludzka, rodzi się społeczeństwo, a w tym społeczeństwie rodzi się także ludzka osobowość.

Istnieje u Hegla  kilka zasadniczych poziomów owego sprzężenia człowieka z drugim człowiekiem. Poziom najbardziej podstawowy, to poziom określony przez doświadczenie życia. Poziom ten jest poziomem tak zwanej samowiedzy. Na tym poziomie rolę kluczową odgrywa pożądanie – BEGIERDE.

Następny poziom sprzężenia człowieka z człowiekiem to poziom określony przez rozum. Jest to poziom, który nazywa także Hegel królestwem etyczności. Poziom trzeci, to poziom ducha, który także dzieli się na poszczególne pietra.

Historia ludzkości jest historią przechodzenia z jednego poziomu na drugi i na każdym poziomie pojawia się inna postać człowieczeństwa. Otóż te trzy poziomy, o których mówię są zarazem poziomami dojrzewania człowieka. Człowiek w swoim osobistym dojrzewaniu przechodzi także przez te trzy zasadnicze poziomy. Na każdym z tych poziomów rodzi się swoista wspólnota człowieka z człowiekiem.

Człowiek wchodzi we wspólnotę z drugim człowiekiem i zarazem w tej wspólnocie kształtuje swoje człowieczeństwo. Inne na poziomie pożądania, inne na poziomie rozumu i etyczności i inne na poziomie ducha.

Możemy zatem powiedzieć, że u Hegla właściwie nie ma człowieka w ogóle. Człowiek jest dziełem historii, a historia jest niczym innym jak przekształcaniem się świadomości człowieka.

Zobaczmy poziom pierwszy; jakie typy człowieczeństwa są specyficzne dla tego poziomu, poziomu charakterystycznego poprzez doświadczenie życia?

Na tym poziomie pojawiają się następujące postacie człowieczeństwa: Pan i Niewolnik.  Na tym poziomie także pojawia się walka o życie, a walka o życie przybiera postać walki niewolnika z panem, pana z niewolnikiem.

Świadomość niewolnicza przechodzi w wyniku owej walki w kilka etapów rozwoju. Najpierw przechodzi w świadomość stoicką. Następnie świadomość stoicka przechodzi w świadomość sceptyczną i wreszcie kończy się świadomością nieszczęśliwą. Dopiero, kiedy ta świadomość nieszczęśliwa dojdzie jak gdyby do dna swojego nieszczęścia, kiedy już kielich goryczy i nieszczęścia wypije do samego dna, wtedy przeskakuje na nowy poziom, na poziom rozumu. Możemy powiedzieć, że świadomość niewolnicza  poprzez te poszczególne etapy uczy się rozumu.

Nowy człowiek, człowiek rozumny, który już przestaje walczyć o życie, zaczyna walczyć o swoją etyczną postać. Człowiek ten troszczy się bardziej o to, żeby być etycznym, niż o to, żeby żyć.

Heglowi nie chodzi o to, żeby interpretować  historię myśli ludzkiej. Nie chodzi mu również o to, żeby interpretować osobiste koleje życia człowieka. Chodzi mu o to, żeby pokazać rozwój ducha. Duch, który się rozwija, znajduje sobie różnych reprezentantów. Nie każdy człowiek musi przejść przez te wszystkie stopnie. Są ludzie, którzy się zatrzymują tu lub tam, ale duch jako duch idzie poprzez te etapy.

To jest tak, jakby ktoś napisał jakaś sztukę i ta sztuka sięgała, niezależnie od tego, kto z aktorów wyjdzie i powie akurat tę kwestię, a kto tamtą. Ktoś przychodzi i wypowiada kwestię stoika, znika za kulisami, a sztuka rozwija się i tak jest u Hegla. Historia przechodzi przez czas i osobiste życie człowieka, a duch obiektywny zamyka tę historię swoistą logiką. To, co Hegel pisze działo się kiedyś i dzieje się dziś. Działo się w kimś i zarazem dzieje się we mnie.

Zbyszek Kruczalak



----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor