----- Reklama -----

WolfCDL. Zostań kierowcą ciężarówki

11 sierpnia 2011

Udostępnij znajomym:

Zanim jeszcze powrócimy do tego stwierdzenia, zajmijmy się warstwą czysto teoretyczną egzystencjalizmu. Na egzystencjalizm w jego warstwie ściśle „teoretycznej", jak zresztą na każdy inny kierunek filozoficzny, składają się pewne negacje i pewne afirmacje. Negacje to po prostu protesty kierowane na zewnątrz, przeciwko filozofom konkurencyjnym. Afirmacje to sądy pozytywne, które coś stwierdzają lub potwierdzają.

Negacje egzystencjalizmu są dwojakiego typu, bo dwojakiego typu jest to, co znajduje się „na zewnątrz” kierunku. Pierwsze kierują się przeciw filozofiom, które nie chciały być, ani też nie były egzystencjalizmem, a więc szczególnie przeciwko myśli Kartezjusza i Hegla.

Drugie wyłania ze siebie sam będący w rozwoju kierunek, gdy przykładowo Heidegger kwestionuje coś z Kierkegaarda i Jaspersa, Sartre coś z Heideggera, Marcel coś z Sartra i tak dalej. Paradoksalnym zbiegiem okoliczności negacje drugie bywają niekiedy negacjami negacji pierwszych, są zatem nawiązaniem do tego, co już kiedyś zostało odrzucone.

Wiadomo, że w egzystencjalizmie ośrodkiem tematycznym myślenia jest człowiek, bo – jak się wyraził Kierkegaard - „zrozumieć wszystko bez zrozumienia siebie, to śmieszne”. Chodzi zatem o człowieka, chodzi o uchwycenie tego, czym on jest w specyfice wielkiej i tragicznej zarazem. Dążność do tego, by mówić o człowieku jako o człowieku wyraża podstawowa dyrektywa:  należy odrzucić wszelką metodę przydatną do badania świata zewnętrznego, wszelkie pojęcia rzeczowe i urzeczywistniające ryzykując nawet wykroczenie poza dozwolone reguły naukowej metodologii.

Jeśli dane jest nam do wyboru: albo metoda naukowa, albo mówienie o człowieku, trzeba nam wybrać mowę o człowieku. Byłoby oczywiście piękne, gdyby jedno i drugie dało się jakoś połączyć. W naszej tu rozwijanej refleksji nad egzystencjalizmem przyjmujemy podwójną nić przewodnią. Jedną  stanowić będą negocjacje, o których wspomniałem, a drugą pojęcie egzystencji.

Pojęcie egzystencji należy do kluczowych pojęć egzystencjalizmu. Poprzez pryzmat tego właśnie pojęcia będziemy usiłowali dotknąć przynajmniej niektórych rysów zaproponowanej nam koncepcji człowieka.

NEGACJA SUBSTANCJI

Jedna z podstawowych negacji stanowiących samą istotę egzystencjalizmu to negacja kartezjańskiego pojęcia substancji, stosowanego dotychczas dość powszechnie w opisie natury człowieka.

Człowiek, wbrew Kartezjuszowi, nie jest „rzeczą myślącą”. Najpierw nie jest „rzeczą”, a po wtóre „jego prawda” nie mieszka w jego myśleniu. Gwoli lojalności trzeba jednak powiedzieć, że negacja substancjalizmu szła daleko poza Kartezjusza. Jej wynikiem była rezygnacja nie tylko z kartezjańskiego pojęcia substancji, lecz w ogóle z pojęcia substancji [pojawiające się tu i ówdzie słowo „substancja” na przykład u Jaspersa i Heideggera ma całkiem swoiste znaczenie, sugeruje mniej więcej to samo, co niesie ze sobą powiedzenie „istnieć naprawdę”]. W rezultacie tej negacji olbrzymią karierę robi pojęcie egzystencji. Słowo jakby ożyło, nabrało głębi znaczeniowej, stało się punktem krzyżowym nowych skojarzeń, a wreszcie synonimem całego nurtu.

Negacja substancjalizmu miała w egzystencjalizmie – jak mi się wydaję – nie tylko czysto teoretyczne i systemowe podłoże. Jedno ze źródeł inspirujących negację, być może nawet jedno z głównych źródeł, leżało w obszarze generalnego etosu kierunku. Był nim bunt przeciwko wszelkim możliwym i faktycznym formom predestynacji.

Negacja substancjalizmu szła w parze z absolutyzacją wolności. Człowiek sam jest własnym demiurgiem, sam tworzy sobie swą predestynację. Ponieważ z jest wolnością, nie ma w nim żadnego materiału, na którym mógłby wyciskać swój ślad los odgórnie formułowany. Cień predestynacji leżał na duszy Kierkegaarda. Predestynacja miała dla niego sens zarówno religijny jak i filozoficzny.

Sens religijny sięgał dogmatów luteranizmu, sens filozoficzny wywodził się z fenomenologii Hegla. Protest przeciwko jednemu i drugiemu miał u Kierkegaarda przede wszystkim emocjonalny charakter. Dopiero potem i to w zasadzie nie u niego, do czynników emocjonalnych dołączyły się czynniki racjonalne i teoretyczne: protest przeciw reifikacji, czyli przeciwko „urzeczowieniu człowieka” i wpływ doktryny Hume’a.

Zbyszek Kruczalak



----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor