Jeszcze kilka tygodni temu większość Amerykanów kojarzyła Standard & Poor jedynie ze wskaźnikiem giełdowym, listą akcji 500 dużych firm, mającą odzwierciedlać amerykańską gospodarkę. Tymczasem w kilku ostatnich tygodniach poznaliśmy powszechnie nieznany aspekt funkcjonowania agencji, która pozbawiła Stany Zjednoczone nieskazitelnej oceny zdolności kredytowej. W ubiegły poniedziałek wskutek decyzji Standard & Poor o degradacji kredytu wskaźnik giełdowy Dow Jones spadł o 653 punktów. W kolejnych trzech dniach rynki giełdowe doświadczyły wahań rzędu 400 punktów, ale ustabilizowały się w końcu tygodnia na poziomie zaledwie o 1.5% niższym. S&P uprawomocniona niegdyś przez amerykański rząd, urosła obecnie niemal do rangi przeciwwagi administracji federalnej, co więcej, postrzeganej jako bardziej od niej obiektywna i wpływowa.
S&P, z siedzibą w Nowym Jorku, jest najstarszym i prawdopodobnie najbardziej prestiżowym, konserwatywnym i tajemniczym z trzech głównych organów dokonujących ewaluacji kredytowej. Jakkolwiek do władzy doszła wraz z innymi agencjami w latach 70., kiedy rząd Stanów Zjednoczonych wraz z przedsiębiorstwami prywatnymi rozpoczął wpisywać rolę agencji kredytowych w zasady inwestycyjne, to prawdziwą demonstracją ich siły było obniżenie dotychczas najwyższych ocen amerykańskiego kredytu, AAA, wskutek desperackiego powiększenia rządowego zadłużenia.
Standard & Poor, będąca własnością wydawnictwa finansowego i edukacyjnego, McGraw-Hill, jest jedną z trzech agencji ewaluacji kredytowych. Inne to Moody’s Investors Service i Fitch Ratings. Każda z nich systematycznie wydaje oceny dotyczące prawdopodobieństwa tego czy administracja i korporacje są w stanie spłacić swe zadłużenia pożyczkowe. W pewnym sensie funkcjonują one podobnie do biur kredytowych, które oceniają zdolność kredytową klientów, co decyduje o przyznaniu przez bank karty kredytowej lub poziomie oprocentowania pożyczki hipotecznej.
Ten oligopol trzech agencji dokonujących ewaluacji kredytu zyskał na znaczeniu kiedy Stany Zjednoczone i prywatne przedsiębiorstwa uczyniły oceny kredytowe niezbędnym elementem inwestycyjnym. Na przykład fundusz emerytalny może być zobowiązany do inwestowania jedynie w bezpieczne papiery wartościowe „klasy inwestycyjnej”. A „klasa inwestycyjna” oznacza, że posiada ona wysoką ocenę agencji ewaluacji kredytu. Federalne przepisy bankowe z roku 1936 wymagały od banków by utrzymywały one rezerwy papierów wartościowych określonej klasy. W ślad za bankami poszły kompanie ubezpieczeniowe.
Administracja federalna zasadniczo wynajęła zewnętrzną firmę do trudnego i drogiego zadania – dokonania oceny ryzyka inwestycyjnego. Rząd Stanów Zjednoczonych wydelegował w swym zastępstwie do oceny zdolności kredytowej agencje ewaluacji kredytu. Komisja Papierów Wartościowych i Giełdy w roku 1975 potwierdziła wyjątkowy charakter agencji nadając im napuszoną nazwę „Nationally Recognized Statistical Rating Organizations”. Władza agencji wzrosła w miarę jak wplatały się w rząd Stanów Zjednoczonych i Wall Street.
Uprawomocnione przez administrację Stanów Zjednoczonych stały się pośrednim powodem ekonomicznego załamania gospodarki amerykańskiej poprzez utrzymanie wysokich ocen zdolności kredytowych takich klap korporacyjnych jak Enron czy WorldCom we wczesnych latach 2000, a później Lehman Brothers w roku 2008. Kiedy kryzys wysokooprocentowanych pożyczek udzielanych niekwalifikującym się kredytobiorcom sięgnął szczytu, agencje dokonujące ewaluacji kredytu wciąż przyznawały najwyższe oceny pakietom niskiej jakości pożyczek hipotecznych, których właściciele nie byli w stanie spłacać. To właśnie uczyniło pakiety pożyczek inwestycjami bardzo ryzykowanymi, z pewnością nie stanowiącymi materiału klasy AAA. Niektórzy krytycy agencji sugerują nie odbiegając zbyt od prawdy, że trzy agencje dokonujące ewaluacji kredytu były głównymi sprawcami kryzysu kredytowego powodującymi recesję.
Panel Kongresowy badający powody kryzysu finansowego określił zaniedbania jakich dopuściły się agencje „zasadniczymi trybikami w kole finansowej destrukcji.” Wielu analityków jest zdania, że funkcjonują one na bazie dawnej reputacji i że ich niedawne osiągnięcia są bardziej podejrzane. Tak więc długoletni związek pomiędzy administracją federalną a prywatnymi agencjami ewaluacji kredytu został mocno nadszarpnięty. W dobie kryzysu rząd Stanów Zjednoczonych rozpoczął usuwanie odnośników do agencji kredytowych z federalnych zasad i przepisów, ale wiele z tych zmian ciągle jest dokonywanych. W kontekście degradacji amerykańskiej zdolności kredytowej zarówno republikanie jak i demokracji zgadają się w oskarżaniu S&P.
Wszystkie trzy agencje zagroziły degradacją długu Stanów Zjednoczonych, jeśli Kongres nie podniósłby był pułapu zadłużenia przed 2 sierpnia. Ale S&P dokonała degradacji amerykańskiej zdolności kredytowej, pomimo osiągnięcia porozumienia w Kongresie i pomimo wskazania przez administrację pomyłki S&P w kalkulacji zadłużenia o wartości $2 bilionów.
Oto nagle nazwa firmowa S&P znalazła się w centrum powszechnej uwagi. Stało się tak pomimo tego, że inna sankcjonowana przez rząd agencja kredytowa, Egan-Jones Ratings, obniżyła ocenę zadłużenia tygodnie wcześniej. Rynki finansowe nawet tego nie zauważyły. Natomiast po tym jak agencja S&P pobawiła Stany Zjednoczone nieposzlakowanej oceny kredytowej ogólnoświatowa giełda sfiksowała.
Początki Standard & Poor sięgają lat 1860., kiedy Henry Varnum Poor opublikował swą historię kolejnictwa pod tytułem: „History of Railroad and Canals of the United States”, kompilację szczegółów finansowych dla inwestorów o rozwijającym się przemyśle kolejowym. Było to ważne w czasie publikacji, ponieważ inwestorzy byli przyzwyczajeni do przeznaczania swych pieniędzy w lokalne inwestycje, które mogli sprawdzić, bez konieczności transferowania swych środków w dziki Zachód, gdzie koleje były budowane. Potrzebowali więcej informacji na temat kolei, które domagały się ich środków inwestycyjnych. Moody’s i Fitch również narodziły się w czasie budowy kolei i wobec konieczności oceny ich zdolności inwestycyjnych.
W roku 1941 Poor’s Publishing Co. połączyła się z inną, Standard Statistics tworząc Standard & Poor. Obecnie przedsiębiorstwo ma swą siedzibę w Nowym Jorku i biura w 23 krajach. W roku ubiegłym odnotowywało dochody rzędu $3 miliardów. W dziedzinie oceny kredytowej S&P cieszy się najwyższą reputacją. W praktyce jeśli papiery wartościowe są ewaluowane wysoko przez S&P i Moody’ s, to oznacza to wysoki standard, za który inwestorzy płacą wysoką cenę. Ocena agencji Fitch jest także ważna, ale niezupełnie tej samej kategorii.
Wynalazek fotokopiarki diametralnie odmienił nie tylko S&P, ale wszystkie agencje oceny kredytowej. Tradycyjnie agencje kredytowe zarabiały na subskrypcji swych grubych list z ocenami. Inwestorzy płacili za swą informację, ponieważ potrzebowali znać zdolność kredytową przedsiębiorstw i administracji rządowych do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ten model dochodu zmienił się w latach 1970., kiedy do użycia weszły powszechnie fotokopiarki. Agencje dokonujące ocen zdolności kredytowych obawiały się, że inwestorzy dokonają fotokopii ocen kredytowych i będą je rozpowszechniać. Rzadko kto będzie płacić. W podobny sposób internet i MP3 oddziałał na przemysł muzyczny.
Agencje kredytowe rozpoczęły więc poszukiwania innego sposobu na utrzymanie dochodu. Otóż zaczęły żądać opłat od kredytodawców, którymi były te same przedsiębiorstwa i administracje, które oceniały. Inwestorzy nie mogli otrzymać oceny swych dolności kredytowych, jeśli nie dokonali opłaty. To właśnie stworzyło konflikt interesu. Nie oznacza to, że agencje były nieuczciwe lub zdefraudowane, ale działały w swym interesie, wiedząc, kto przynosi im dochód.
S&P i inne agencje nie tylko pobierały pieniądze od przedsiębiorstw, których zdolność kredytową oceniały, ale sprzedawały im dodatkowe produkty informacyjne. Jeśli emitent obligacji nie był usatysfakcjonowany oceną wydaną przez agencję kredytową, mógł zagrozić zwróceniem się do konkurencji, która mogłaby wydać bardziej przchylną opinię.
Wciąż jednak przez niemal trzy dekady, od 1970. do 1990. potencjalny konflikt nie przybrał charakteru autentycznego starcia. Doszło do tego w czasie kryzysu pożyczkowego. To wtedy agencje kredytowe utrzymywały wysokie oceny bardzo ryzykownych hipotecznych pakietów inwestycyjnych. Agencje kredytowe czerpały w tym czasie ogromne zyski. W okresie trzech lat, pod koniec roku 2007, w szczytowym momencie gwałtownego wzrostu zapotrzebowania na pożyczki hipoteczne, dochód operacyjny S&P wzrósł 73% do $3.58 miliardów w porównaniu z trzyletnim okresem zakończonym w roku 2004. Podobny wzrost dochodu w przypadku agencji Moody’s w tym samym okresie wyniósł 68% osiągając $3.33 miliardów.
Standard & Poor przekonuje, że posiada przepisy izolujące ewaluacyjną część biznesu od sprzedaży. Wszyscy jednak wiemy, że żadne przedsiębiorstwo nie jest odporne na potencjalny konflikt interesu. Trwa on do tej pory. Jak bowiem oświadcza rzecznik S&P: „Zasadnicze kwestie dotyczą tego w jaki sposób te potencjalne konflikty są zarządzane i nadzorowane i jaki system jest najlepszy dla inwestorów.”
Jak widać, S&P, w zupełnie zrozumiały sposób, broni swych dochodów. Argumentuje, że model, w którym emitent obligacji płaci jest najlepszy dla inwestorów, którzy otrzymują swe oceny nieodpłatnie i jednocześnie w przejrzysty sposób. Tyle S&P. Agencja przekonuje nas, że potencjalne konflikty interesu są rozwiązywane poprzez nasilenie przejrzystości, wzmocnienie wewnętrznej kontroli i większy nadzór przepisów na świecie. Tymczasem wszyscy wiemy, że te słowa niewiele znaczą.
Rzecz jasna Standard & Poor przedstawiła wyjaśnienia i przesłanki warunkujące obniżenie oceny kredytowej. Raport agencji dowodzi, że plan fiskalnej konsolidacji, będący przedmiotem negocjacji Kongresu i administracji nie jest wystarczający by ustabilizować dynamikę zadłużenia rządowego. Niektórzy z obserwatorów ujawniają, że chodzi o coś więcej. Na przykład S&P może starać się o utrzymanie swej reputacji jako obiektywnego ciała ewaluacyjnego. W grę wchodzi również wyrabianie marki agencji. Jej posunięcie sprawia, że wydaje się ona wpływowa, a poza tym wyróżnia ją to od konkurencji. Nie ulega wątpliwości, że przynajmniej po części decyzja o degradacji zadłużenia była spowodowana względami marketingowymi. W ramach oligopolu trzy agencje rywalizują między sobą o dominację jednocześnie kontratakując rząd, który próbuje je zmarginalizować poprzez usunięcie ich z obowiązujących reguł inwestowania.
Jest oczywiste, że w obecnej sytuacji ekonomicznej negatywne oceny amerykańskiej zdolności kredytowej są jak najbardziej uzasadnione. Mylą się jednak analitycy, którzy nie przypisują S&P pobudek politycznych. Wykorzystując swe prawo do wydawania osądu co do możliwości spłaty zadłużenia przez Stany Zjednoczone, zapominają, że już kilka lat temu utraciły społeczny status organizacji nadzorujących. Pomimo popularności teorii spiskowych, ich biznes kwitnie.
Na podst. „Chicago Tribune” oprac. EZ