----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

25 sierpnia 2011

Udostępnij znajomym:

Służył dwóm prezydentom, dla jednego był szefem personelu w Białym Domu, reprezentował w Kongresie stan Illinois, a we wtorek upłynęło mu sto dni na fotelu burmistrza Chicago. Na razie jego największym osiągnięciem ostatnich miesięcy jest zwycięstwo w wyborach i zastąpienie Richarda Daley, choć w opinii większości mieszkańców z odziedziczonymi po poprzedniku problemami miasta radzi sobie dobrze.

Podobno Rahm Emanuel wstaje o 5 rano i zaczyna od biegania i pływania. Do pracy przychodzi jako jeden z pierwszych. Każdy zauważa rozsadzającą go energię, nie tylko w zachowaniu ale i działaniu. Pierwsze sto dni zdaje się to potwierdzać.

Zaczął od stworzenia grupy profesjonalnych doradców, co było kontrastem wobec dotychczasowych działań administracji. Pierwszego dnia urzędowania obciął wydatki budżetowe o kilkanaście milionów, a w czasie pierwszej sesji rady miasta zasugerował kolejne oszczędności.

Początek był imponujący, choć nie udało się nowemu burmistrzowi całkowicie pozbyć cienia pozostawionego przez swego poprzednika. Richard Daley po 22 latach na tym stanowisku niewątpliwie zrewitalizował miasto, poprawił jego wizerunek, ściągnął znaczących graczy ze świata biznesu. Pozostawił jednak deficyt w wysokości prawie 700 milionów dolarów, z którym poradzić sobie musi Emanuel.

Podsumowanie pracy polityka po 100 dniach to tradycja z czasów prezydenta Franklina Delano Roosevelta, który musiał stawić czoła problemom podobnym do chicagowskich, choć na znacznie większą skalę.

“Na razie jego największym osiągnięciem jest zwycięstwo w wyborach na burmistrza – mówi analityk polityczny z Roosevelt University, Paul Green – Musimy jednak pamiętać, ze objął stanowisko  zajmowane przez jedną osobę przez 22 lata. Po 100 dniach widać, że to już nie jest miasto Rocharda Daley, ale Rahma Emanuela”.

Nowy burmistrz wykorzystał poniedziałkową konferencję prasową na przypomnienie sukcesów swej administracji. Zatrudnił nowego superintendenta policji, znalazł nowego szefa chicagowskich szkół publicznych, wprowadził kilka programów mających pomóc w zmniejszeniu bezrobocia w naszym rejonie, zmusił do pewnych ustępstw związki zawodowe, co w przyszłości zaowocować ma mniejszymi wydatkami z kasy miejskiej.

Z drugiej strony obiecał, że nie podniesie podatków od nieruchomości, ale poparł maksymalne podniesienie ich części finansującej szkolnictwo. Mimo oszczędności znacząco nie zmniejszył deficytu, który w dalszym ciągu oceniany jest na prawie 700 milionów dolarów. Nie przyczynił się do zmniejszenia przestępczości w Chicago, wręcz od czasu przejęcia przez niego władzy statystyki znacznie pogorszyły się. Prawdziwą plagą miasta jest aktywność gangów, czemu na razie nowy szef policji nie jest w stanie stawić czoła. Emanuel zapowiedział jednak dalsze przesunięcia personelu policyjnego w najbardziej zagrożone rejony miasta licząc na poprawę sytuacji.

Układ sił nie zmienił się znacząco. Nowy burmistrz stawia czoła tym samym problemom co poprzednik i mierzy się z tymi samymi grupami, w większości związkami zawodowymi. W celu obniżenia deficytu musi dojść do konfrontacji lub w ostateczności podniesienia podatków, czego przecież nie chce. 80% kosztów zarządzania miastem to wydatki na personel. Ponieważ większość pracowników w Chicago należy do związków zawodowych Rahm Emanuel będzie musiał zmierzyć się właśnie z tymi organizacjami. Nie może wywołać otwartej wojny, bo zagrozi to jego szansom na reelekcję. Sytuacje te znamy juz z poprzednich lat. Dokładnie ten sam problem miał jego poprzednik. Po stu dniach trudno powiedzieć, czy Emanuel poradzi sobie z nim lepiej, na razie wiele wskazuje na to, że będzie próbował.

Po 100 dniach mamy już otwarty konflikt burmistrza z nauczycielami. Wstrzymał on 4% podwyżki pensji i domaga się większej liczby godzin pracy w ramach wydłużonego roku szkolnego. Sprowadził też z zewnątrz nowego szefa CPS, który zapowiada poważne zmiany w całym departamencie. Z drugiej strony zgodził się na podwyżkę części podatku od nieruchomości wspierającej budżet szkół publicznych, co nie przysporzyło mu popularności wśród mieszkańców miasta. Nauczyciele powinni to docenić, gdyż bez dodatkowych pieniędzy mających załatać 700 milionową dziurę w budżecie CPS ich przyszłość stanęłaby pod znakiem zapytania.

Budżet miejski i szkolny to oddzielne konta. Każde rozliczane jest indywidualnie i niezależnie. Według burmistrza głębokie zmiany strukturalne w szkolnictwie i planowane oszczędności usprawiedliwiają podwyżkę podatku mającą zagwarantować podniesienie poziomu nauczania. Wiele osób przekonanych jest, że po wprowadzeniu podobnych reform w mieście podniesie on resztę podatku, by zagwarantować dalszy rozwój Chicago. Nie powinno to jednak nastąpić wcześniej, niż w 2013 r.

To dopiero początek. Przed Emanuelem jeszcze wiele poważnych decyzji. Między innymi w sprawie miejskiego systemu emerytalnego, który może zbankrutować już w 2019 r. Jakiekolwiek rozwiązanie będzie wiązało się z podniesieniem dochodów miasta, co w przypadku trudnej sytuacji ekonomicznej niemal na pewno oznacza podwyżkę podatków. To kolejny dowód na to, że tę obietnicę wyborczą Rahm Emanuel prawdopodobnie będzie musiał złamać.

Jest za wcześnie na podsumowania nowej administracji. Jednak dotychczasowe decyzje i posunięcia podobają się większości mieszkańców i radnych. Opublikowanie zarobków wszystkich pracowników miejskich, włączając w to nauczycieli, to jeden z przejawów zapowiadanej przejrzystości w działaniach władzy. Od dawna też nie słyszymy wymówek, że czegoś się nie da zrobić – co zauważa nawet sekretarz miasta, Miguel del Valle, były kontrkandydat Emanuela w wyborach miejskich.

Niewątpliwie w wykonywaniu obowiązków i dbaniu o interesy miasta pozwalają nowemu burmistrzowi szerokie kontakty. Podobno w prywatnym notesie ma ponad 7,000 nazwisk i telefonów najważniejszych w kraju ludzi. Plotka głosi, ze to dzięki tym znajomościom Chicago będzie pierwszym po Waszyngtonie amerykańskim miastem-gospodarzem szczytu NATO, co ma nieco ożywic lokalną gospodarkę i służyć promocji miasta w świecie.

Rahm Emanuel, mimo odejścia z Białego Domu, wciąż nieoficjalnie doradza prezydentowi Obamie i ma pośredni wpływ na politykę Waszyngtonu. Mimo to, nie jest w stanie dokonać niektórych rzeczy przypisywanych Richardowi Daley, czy wcześniej kongresmanowi Rostenkowskiemu. Przykładem niech będzie federalna pomoc finansowa dla miasta. W przeszłości Chicago zawsze mogło liczyć na federalne miliony w razie finansowych problemów. W tej chwili musimy sobie radzić sami. Sumy nam przekazywane są symboliczne i pojawiają się rzadko.

Nie przeszkadza to jednak w pozytywnej ocenie. Nowa administracja jak dotąd realizuje przedwyborcze zapowiedzi, przynajmniej większość z nich. Wszyscy zgadzają się jednak z nowym burmistrzem gdy mówi on, że najtrudniejsze zadania dopiero przed nim.

Analityk polityczny, Paul Green, opisuje sytuację tak: “Obiad zapowiada się smakowicie, ale gotowanie jeszcze nie zostało zakończone”.

RJ



----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor