Internetowy gigant Google ujawnił, ile elektryczności rocznie pochłania cały koncern. Jest to mniej więcej 25-procent energii wytwarzanej przez elektrownię atomową.
Google od dawna inwestuje w ekologiczne projekty mające na celu zaopatrzenie koncernu w energię elektryczną, wytwarzaną w sposób przyjazny dla środowiska, lecz dotychczas nigdy nie ujawniono, ile energii tak naprawdę zużywa koncern.
Teraz firma postanowiła ujawnić tę informacje i zdradziła, że w 2010 roku zużyła 2,26 milionów megawatogodzin. Jak wyliczył New York Times, jest to 1/4 rocznej produkcji atomowej elektrowni. Mimo tak dużego zużycia energii elektrycznej, niedawny raport Greenpeace przyznał Google wysoką notę nie tylko za dążenie do wzrostu efektywności, lecz także przestawianie się na odnawialne zasoby energii, dostarczające prądu potrzebnego do funkcjonowania serwerów internetowego giganta. Ekolodzy pochwalili też firmę za zmniejszenie emisji do atmosfery dwutlenku węgla.
Przed 2010 rokiem, czyli wdrożeniem programu mającego na celu ograniczyć emisję szkodliwych związków, Google rocznie wysyłało do atmosfery 1,46 miliona ton dwutlenku węgla. Gdyby go nie wdrożono, centra danych obecnie emitowałyby go dwa razy więcej.
Google ujawniło też, ile energii pochłania skorzystanie z wyszukiwarki, lub obejrzenie filmu na YouTube. 100-krotne użycie wyszukiwarki pochłania tyle energii, ile palenie się 60 W żarówki przez 28 minut. Jedno wyszukiwanie zużywa 0,0003 kWh energii, co przekłada się na 0,2 grama dwutlenku węgla. Z kolei oglądanie na YouTube filmu przez jedną minutę pożera 0,002 kWh energii i wytwarza 0,1 gama CO2. Każdy użytkownik poczty Gmail, zużywa rocznie 2,2 kWh i generuje 1,2 kilograma CO2.
Z wyliczeń Google wynika, że małe 50-osobowe biuro, które wybrałoby pocztę Gmail, zamiast własnych serwerów, mogłoby w ciągu roku zaoszczędzić 170 kWh i zredukować roczną emisję Co2 o około 100 kg.
Uniwersytet Yale rozdaje iPady studentom
Studenci medycyny prestiżowej uczelni Yale, jeszcze tej jesieni otrzymają iPady 2, które mają zastąpić papier wykorzystywany do nauki oraz zbierania danych pacjentów.
Coraz więcej uczelni zaczyna przekonywać się do tabletów i oferować je studentom, zastępując w ten sposób papier. Tak właśnie uczyniła prestiżowa uczelnia Yale, która już tej jesieni zamierza podarować iPady 2, studentom medycyny.
Tablety otrzymają specjalne oprogramowanie, z którego studenci będą korzystać podczas pierwszego i drugiego roku nauki. Natomiast studenci trzeciego i czwartego roku, dostaną tablety zawierające informacje związane z ich specjalizacjami.
Rzecznik Yale twierdzi, że takie rozwiązanie jest bardziej ekologiczne, a na dowód swych słów, zaprezentowano fotografię, która ma pokazać jak duża będzie oszczędność papieru, zastąpionego tabletem. Na zdjęciu widać cienki tablet, obok gigantycznej sterty, która obrazuje materiały używane przez studentów tylko w ciągu dwóch pierwszych lat. Oprócz oszczędności papieru, studenci, dzięki interaktywnemu stylowi nauki, będą również znacznie lepiej przyswajać wiedzę.
W tym roku szkoła rozda 520 tabletów w wersji 3G z 64 GB pamięci RAM. Studenci do kompletu otrzymają także bezprzewodowe klawiatury na Bluetooth.
Surfowanie po sieci w pracy sprzyja produktywności
Oczywiście pod warunkiem, że nie spędzamy tak w pracy całego dnia! W umiarkowanym wymiarze czasowym grzebanie w internecie to przerywnik, który korzystnie wpływa na skuteczność działania po przerwie.
Do takich wniosków doszli naukowcy z Uniwersytetu Krajowego w Singapurze, którzy zaprosili do eksperymentu 96 studentów. Najpierw wszyscy spędzili 20 minut, wykonując dość prostą i monotonną czynność, zaznaczając literki "e" w tekście. Potem przez 10 minut wszyscy mieli przerwę, ale jedna grupa dostała inne zadanie na komputerze, druga mogła robić cokolwiek, byleby nie korzystała z Internetu. Ostatnia grupa mogła przez te 10 minut surfować po sieci. Następnie wszyscy na 10 minut wrócili do pierwotnego zadania, zaznaczania literek "e".
Co się okazało? Podczas tego ostatniego okresu wysiłku, najlepiej dali sobie radę studenci z trzeciej grupy. Mieli najlepsze wyniki, byli najbardziej zaangażowani i nie skarżyli się po pracy, że są wyczerpani.
Naukowcy wywnioskowali z tego, że internet to niezły przerywnik w pracy, ponieważ ludzie wybierają ulubione strony i odprężają się w trakcie lektury. Tymczasem już interakcja międzyludzka, np. porozmawianie z kimś przy ekspresie do kawy, to czynność "stawiająca większe wymagania zdolnościom poznawczym". Eksperci posunęli się nawet do wydania zalecenia, by nie blokować dostępu do Internetu na cały czas pracy, jedynie ograniczać czas swobodnego z niego korzystania. Nie polecają tylko dawania dostępu do prywatnego maila.
Opracowane na podstawie witryn internetowych: www.onet.pl; www.chip.pl; www.komputerswiat.pl