„Człowiek nigdy nie powinien stracić umiejętności stawiania pytań, gdyż uczenie się i czerpanie korzyści z nauki to tajemnica spełnionego życia. Nauka, która nie daje pożytku jest mordęgą; uciecha, z którą nie wiąże się żadna nauka, ogłupia” twierdzi Richard David Precht, autor kapitalnej „podróży filozoficznej”, która wyszła po polsku niedawno i która stara się odpowiedzieć na pytanie postawione w tytule tej książki „Kim jestem? A jeśli już, to na ile?”
Tekst otwiera rozdział dotyczący filozofii Nietzschego, który koncentruje się na jednym z jego niewielkich, bardzo zresztą literacko pięknym, prawie poetyckim eseju zatytułowanym „O prawdzie i kłamstwie w poza moralnym sensie”. Te paro stronicowe analizy dotyczące funkcji i roli języka w procesie poznawania świata, który nas otacza i który jest przedmiotem opisu – prowadzą do zanegowania obiektywności, czy nawet samej możliwości jakiegokolwiek obiektywizmu czy wiarygodności ludzkiego poznania za pomocą zmysłów, które są nie tylko niedoskonałe, ale często wprowadzają nas w błąd dając jedynie złudzenie czy też interpretacje, nie pozwalając na obcowawanie z czystym faktem. „Fakty bowiem po prostu nie istnieją, istnieją jedynie interpretacje” – „kto pierwszy wprowadzi je do języka powszechnego ten będzie miał władze i kontrolę nad tym, w jaki sposób inni będą postrzegali świat”.
W cudownie niesamowity sposób potwierdza tę tezę (jednocześnie ją nieświadomie negując) pierwszy polski wikipedysta sarmacki, jak nazywa go Olga Tokarczuk, „ksiądz Benedykt zwan Chmielowski”, który w swej słynnej, pierwszej polskie encyklopedii „Nowe Ateny...” napisał jeszcze słynniejszą definicję: „Koń jaki jest, każdy widzi” - otóż jednak niekoniecznie każdy, ale coś w tym jest, bo przecież w kultowym i nieśmiertelnym zupełnie „Rejsie” motyw konia wraca w wersji dźwiękowego identyfikowania tego zwierzęcia, bez którego polska kultura miałaby poważne problemy metaforyczno, symboliczno, interpretacyjne, a polskiego malarstwa po prostu by nie było.
Richard David Precht wskazuje w swej książce na „kopernikańską rewolucję”, której dokonał Karol Darwin w czasie, gdy Nietzsche pisał swe poetyckie rozprawy o tym, iż Bóg umarł, świat nie ma sensu bez nad-człowieka, chrześcijaństwo jest trucizną dla mas i mydleniem oczu – a wszystko to kazał powiedzieć znanemu, jakkolwiek z innej religii i kultury, Zaratustrze. Cała konstrukcja Nietzscheańskiego konceptu jest niemożliwa do zrozumienia bez uwzględnienia tez i założeń zaprezentowanych przez Darwina w jego fundamentalnym dla nauki dziele „O pochodzeniu gatunków”:
- nieustanne doskonalenie się i permanentny rozwój, bo Nietzsche rozumiał „szczęście jako samorealizację, a nie jako korzystanie z przyjemności”
- śmiałość (odwaga, siła woli, WOLA MOCY), którą można rozumieć jako postulat, czy też przesłanie: „miej śmiałość zostać tym, kim jesteś”
- co wprost prowadzi nas do najbardziej znanego konceptu Nietzschego, w którym „człowiek jest liną rozpiętą między zwierzęciem a nadczłowiekiem – liną nad przepaścią”
Nadczłowiek, to ten, który nie poddaje się opinii innych, nie znosi bezkształtnego, pogrążonego w swej fałszywej etyce tłumu, ale jest w stanie heroicznie (bo bez komfortu, jaki daje poczucie obecności Boga, a więc w poczuciu obezwładniającej samotności) realizować siebie i swoje zamiary za wszelką cenę, bez oglądania się na przeciętnych, bo wbrew logice, prawom natury i świata „ludzie pewni siebie, odważni, nowatorscy – zostali spętani systemami wartości, które zrównały ich z przeciętnymi”. Jedynie nadczłowiek może to zmienić.
Ten przewrót darwinowski, który można zestawić z kopernikańskim (cały koncept wszechświata uległ odwróceniu – nie tylko ziemia nie jest centrum wszystkiego, ale człowiek też nie spadł z nieba) jest tak fascynująco interpretowany przez Nietzschego, że późniejszym egzystencjalistom nie wiele pozostało do dodania, raczej z niego więc ujmowali, niż do niego dodawali.
Nie miał jakkolwiek żadnych wątpliwości co do statusu ontologicznego świata nas znakomity encyklopedysta Benedykt Chmielowski. Fenomen istnienia konia załatwił w jednym zdaniu, a rewolucyjne odkrycie Kopernika w paru:
„Starając się omówić rzetelnie teorię Kopernika, ksiądz Chmielowski przypomina natychmiast, że nie jest ona Pismu świętemu conformis [zgodna], w Szkołach katolickich non docentur [nie jest wykładana], jako i wyklęta przez Pawła V papieża, Roku 1616. I przytacza swój zdroworozsądkowy dowód na to, że Kopernik racji nie ma: gdyby ziemia się obracała, to rzuciwszy kamień prosto do góry, spadłby on nie na rzucającego, tylko gdzieś dalej. Koniec. Kropka.”
Nietzsche skądś przeczuwał i dał tego dowód w swej koncepcji „wiecznego powrotu” że gdzieś, jakoś, w jakiś sposób wrócimy ponownie do życia, ale jest to proces tak żmudny, trudny i wymagający od nas wyjątkowej mądrości, siły i hartu, że „sprostać temu może jedynie nadczłowiek”, nie wiadomo jakkolwiek co się stanie z tymi, którzy wizji Nietzschego nie podołają.
Fragmenty cytowane z:
Kim jestem, a jeśli już, to na ile?, R.D. Precht, Zysk i S-ka, 2009
Wikipedysta sarmacki, Olga Tokarczuk, w: Książki-magazyn do czytania, 2011
Zbyszek Kruczalak