----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

22 września 2011

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Kolejne miasto w aglomeracji chicagowskiej zastanawia się nad wprowadzeniem opłat za pomoc straży pożarnej. Tym razem to Naperville chce wysyłać rachunki za asystę podczas wypadku samochodowego lub pożaru budynku.

Podobnie jak tysiące innych miejsc, Naperville poszukuje dodatkowego dochodu. Na ostatnim posiedzeniu rady miasta wprowadzenie opłat za korzystanie ze straży pożarnej zaproponowała sama dyrektor finansowa oraz szef lokalnej straży. Zaproponowane opłaty porównywalne są do kosztu karetki. Tak naprawdę Naperville jeszcze nie musi pobierać za to opłat, ale ponieważ robią to inni, to czemu nie?

Nie wszyscy się z takim rozwiązaniem zgadzają.

„To kolejny wydatek z kieszeni osoby, która właśnie przeżyła jakąś tragedię” – uważa radny Doug Krause.

W Naperville zaproponowano również wprowadzeni opłat za obowiązkowe inspekcje przeciwpożarowe we wszystkich biznesach, co z kolei wzburzyło tamtejszych właścicieli sklepów, biur i zakładów produkcyjnych.

Niestety, coraz więcej miast wprowadza podobne opłaty tłumacząc to potrzebami budżetowymi. Policja i straż pożarna utrzymywane są z nakładanych na nas podatków. Nie można więc powiedzieć, że nic nas ich pomoc nie kosztuje. Do tej pory można było  wyciągnąć wniosek, iż w razie konieczności pomoc ta jest już opłacona.

O tym, jak zaskakujący może być rachunek za straż pożarną przekonał się w ubiegłym roku kierowca skutera, Cary Feldman, który został potrącony przez samochód na skrzyżowaniu w miejscowości Chicago Heights. Ktoś zadzwonił po pomoc i w ciągu kilku minut na miejscu pojawiła się karetka oraz wóz straży pożarnej. Obrażenia Feldmana były niewielkie, więc mężczyzna nie zdecydował się na podróż do pobliskiego szpitala. Kilka miesięcy później otrzymał pocztą rachunek od lokalnej straży pożarnej i nakaz zapłacenia $200 za udział ich samochodu w akcji ratowniczej.

„Nic nie zrobili. Przyjechali i nawet nie zatrzymując się ocenili sytuację po czym odjechali do bazy. Nie było najmniejszego powodu, by w ogóle przyjeżdżali” – mówi Feldman.

Straż pożarna nazywa taki rachunek „podatkiem od wypadku” lub „opłatą użytkową”. W Chicago na razie nie obowiązuje, choć według stowarzyszenia Illinois Fire Service Organizations pobierana jest w co najmniej 109 miejscach na bliskich i dalszych przedmieściach.

Do tej pory rezydenci danej okolicy zwykle płacili mniej lub w ogóle. Opłaty dotyczyły głównie kierowców posiadających inny adres zamieszkania. Na przykład w miejscowości Hillside przybycie straży pożarnej w miejsce wypadku kosztuje aż $350, w Westchester $250, we Flossmore $150.

Przeciwnikami „podatku od wypadku” są nie tylko kierowcy, ale również większość firm ubezpieczeniowych.

„To niewłaściwy sposób rozwiązywania problemu narosłego w związku z ograniczeniami funduszy – mówi Bob Passmore reprezentujący Property Casualty Insurers Association of America, organizację skupiającą ponad 1,000 kompanii ubezpieczeniowych walczących z lokalnymi opłatami tego typu – Ludzie traktują to jak podwójne opodatkowanie. Wierzą, że zapłacili już za usługi tego typu w ramach obowiązkowych, lokalnych podatków”.

Prawo stanowe wymaga, by w miejscu wypadku drogowego pojawił się obok karetki pogotowia wóz strażacki. Jednak stanowe prawo mówi też o obowiązkowej wymianie takich usług – mieszkaniec jednego rejonu, gdzie płaci na utrzymanie straży, może oczekiwać darmowej pomocy straży biorąc udział w wypadku w innym rejonie stanu.

RJ



----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor