Nowe opłaty dla kierowców oraz podatek dla osób pracujących w Chicago ale mieszkających na przedmieściach to tylko dwa spośród kilkudziesięciu pomysłów na redukcję deficytu budżetowego przedstawione przez generalnego inspektora miasta, Joe Fergusona.
Mimo wprowadzonych oszczędności miasto nie może uporać się z wynoszącym ponad $635 mln. deficytem odziedziczonym po poprzedniej administracji. Pomysły na jego ograniczenie pojawiają się zewsząd, również z biura inspektora generalnego, Joe Fergusona. Zaproponował on ponad 60 sposobów na zdobycie dodatkowych pieniędzy, z których kilka niemal natychmiast wzbudziło protesty mieszkańców oraz burmistrza.
Wśród sposobów na załatanie dziury budżetowej znalazło się wprowadzenie $5 opłaty za przejazd Lake Shore Drive. Na mniejszym odcinku tej trasy opłata byłaby niższa. W sumie pomysł ten miałby przynieść ok. $87 mln. dodatkowego zysku.
Ferguson zasugerował nałożenie 1% podatku od dochodów osób pracujących w Chicago, ale zamieszkałych na przedmieściach. Takich osób jest według szacunków inspektora ok. 620,000, w związku z czym zysk dla miasta z tego tytułu przekroczyłby nawet $300 mln. rocznie. Tłumaczy to faktem, że mieszkańcy przedmieść przyjeżdżając do Chicago korzystają z lokalnych dróg i ochrony policji, mimo, że za to nie płacą.
Podobne rozwiązanie wprowadziła u siebie Philadelphia, gdzie pobierane jest 1.5% od zarobków osób zamieszkałych poza tym miastem. Uzyskana dzięki temu suma to nawet 15% całości przychodów budżetowych Philadelphi.
Kolejne $125 mln. wpłynęłoby do budżetu miasta dzięki $100 opłacie od każdego pojemnika na śmieci, jako dodatku do już pobieranej opłaty za jego opróżnianie.
Inny pomysły inspektora generalnego Chicago to nałożenie specjalnego podatku na niektóre usługi, np. konsultacje, czy pomoc prawną.
Rahm Emanuel zapewnił, że opłat za przejazd Lake Shore Drive na pewno nie będzie. Nie zgodzi się też na podwyżkę podatku od sprzedaży, czy wprowadzenie dodatkowych opłat za niektóre usługi. W przypadku niektórych pomysłów jednak się nie wypowiedział, co może oznaczać, że propozycje te rozpatrzy. Oczywiście jeśli zgodzą się na to radni, z których większość na projekcie inspektora nie zostawiła suchej nitki.
W przyszłym tygodniu swój własny plan walki z deficytem przedstawić ma burmistrz.
Dodatkowych pieniędzy poszukują wszyscy, nie tylko Chicago. Na przykład położona na przedmieściach Aurora wprowadziła opłatę za areszt.
Każda osoba aresztowana w tej miejscowości – niezależnie, czy jest to poważne przestępstwo, czy wykroczenie drogowe – będzie musiała zapłacić $50. Pieniądze te pokryją koszty pobierania odcisków palców oraz ewentualnej nocy w miejskim areszcie. Opłata ta będzie bezzwrotna. Nawet jeśli zatrzymana osoba zostanie później przez sąd uniewinniona pieniądze nie zostaną jej zwrócone.
RJ