----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

29 września 2011

Udostępnij znajomym:

Burmistrz dotrzymuje słowa. W styczniu, tuż przed wyborami, zapowiedział podwyżkę podatku od luksusowych towarów i usług. Wygląda na to, że obietnicy dotrzyma. Na szczęście planuje równoczesne obniżenie podatku na inne towary, więc nie wszyscy zapłacą więcej, przynajmniej tak wygląda plan.

Najtrudniej jest wyznaczyć granicę pomiędzy towarami koniecznymi do życia, a luksusowymi.

Fryzjer – luksus, czy konieczność? Podobnie z myciem samochodu, kupnem czekoladek, czy wejściem do muzeum. Teoretycznie możemy się bez tego obejść, ale czy powinniśmy?

W styczniu bieżącego roku, na kilka tygodni przed wyborami na najwyższy urząd w Chicago, Rahm Emanuel wspominał o zmianach tego typu. Stwierdził wtedy, że podatki nakładane na luksusowe usługi i produkty są zbyt niskie. Zaliczył do nich między innymi solaria, salony piękności dla psów, czy wynajem limuzyn.

Teraz do pomysłu powraca zapowiadając poważne zmiany w opodatkowaniu produktów i usług. Przede wszystkim chce obniżyć go w stosunku do podstawowych produktów, które potrzebne są nam na co dzień. W zamian domaga się podniesienia podatku na inne, niepotrzebne większości mieszkańców usługi i towary. Bilans wyrówna się, a Chicago być może dzięki temu straci pierwsze miejsce na liście najwyżej opodatkowanych miast w USA.

Podobne rozwiązania stosują już inni. Na Hawajach na przykład podatek od sprzedaży jest ponad połowę niższy, niż w Chicago i wynosi 4%. Ale jednocześnie wyższy jest on dla pewnej grupy, do której zalicza się dentystę, prawnika, przystań dla łodzi, trucie szczurów, mycie okien, strzyżenie zwierząt, czy wynajęcie architekta.

W kilku innych miejscach jest podobnie i system sprawdza się, więc nie jest to najgorszy z pomysłów obecnej administracji. Najważniejsze jednak, by zachować odpowiednie proporcje.

Podatek od sprzedaży dla wybranej grupy byłby wyższy, niż obecnie, a więc w dalszym ciągu najwyższy i niespotykany w kraju. Obniżenie podatku na pozostałe towary byłoby jednak niewielkie, a nawet symboliczne – z obecnych 9.75% na 9% - więc w dalszym ciągu znajdowalibyśmy się w ścisłej czołówce pod tym względem.

„Jestem za obniżeniem podatku od sprzedaży i obiecuję to zrobić, tak jak obiecałem podczas kampanii” – mówił Rahm Emanuel na niedawnej konferencji prasowej. Dodał jednocześnie, że pomysł już został poruszony w Springfield, bowiem jakiekolwiek zmiany tego typu muszą być zatwierdzone przez Zgromadzenie Ogólne Illinois.

„Rozmawiałem w tej sprawie z przewodniczącym Izby i prezydentem Senatu” – dodał burmistrz.

Podniesienie podatku dla wybranych usług przynieść może nawet kilkaset milionów dochodu rocznie. Emanuel uważa, że obecny system podatkowy za bardzo obciąża mniej zarabiające rodziny i pozwala na niepotrzebne oszczędności bardziej zamożnym, których stać na członkostwo w klubach sportowych, jazdę limuzynami, czy wakacje w Europie.

Przy okazji Emanuel zapowiedział też, że zmusi kościoły w Chicago i organizacje niedochodowe do pokrywania rachunków za wodę, z czego dotychczas większość była zwolniona. Obiecał uregulowanie cen wody sprzedawanej przedmieściom. Niedawny raport aldermana Brookinsa zwrócił uwagę administracji na straty z tym związane. Wiele przedmieść kupuje od Chicago wodę po bardzo niskich, po czym sprzedaje ją za wyższą cenę swym sąsiadom. Dla chicagowskich wodociągów i budżetu to spora strata.

RJ



----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor