Skazany w 2001 roku na 30 lat więzienia za morderstwo mieszkaniec Elgin, Benny Deanda, na własną prośbę stanie jeszcze raz przed sądem. Wygrał apelację przekonując, że za swój czyn powinien otrzymać wyższy wyrok.
W jego nietypowym i użytym po raz pierwszy w historii sądownictwa argumencie na rzecz nowej rozprawy jest metoda. W inny sposób prawdopodobnie nie uzyskałby szansy na ponowne rozpatrzenie zarzutów, poza tym ma nadzieję, że nowa ława przysięgłych i inna linia obrony jego wyrok złagodzi. Według prawników może się przeliczyć.
Deanda przekonywał sąd apelacyjny, iż 30 letni wyrok za morderstwo, którego dokonał i do którego przyznał się w 2001 r. jest zbyt łagodny. Według kodeksu minimum, jakie powinien był otrzymać to 35 lat. Sąd przychylił się do jego prośby i ustalił datę nowej rozprawy. Tym razem mężczyzna sam będzie się bronił, w czym pomagać mu będzie wyznaczony przez stan obrońca, Levi Harris.
„W 99 na 100 przypadków odradzałbym takie rozwiązanie – mówi Harris – Tu jednak Deana chce spróbować jeszcze raz.”
26-letni mieszkaniec Elgin jeśli zostanie ponownie uznany winnym morderstwa może spędzić w więzieniu resztę swego życia. Harris zapewnia, że jego klient zdaje sobie sprawę z tego, że jego wyrok może się podwoić.
W przeszłości wielokrotnie zdarzało się, że skazani już raz przestępcy wygrywali apelację i otrzymywali wyższe wyroki na nowej rozprawie.
Przykładem może być Joseph Cichoń z powiatu LaSalle, który w 1991 r. przyznał się do serii napadów seksualnych i dziecięcej pornografii, za co otrzymał wyrok 25 lat więzienia. Złożył apelację, otrzymał nową rozprawę, w czasie której kolejne jury skazało go na 105 lat więzienia.
W przypadku Deandy może być podobnie. Mężczyzna zastrzelił w 2001 r. 16-letniego Mario Jimeneza, za co powinien był otrzymać minimum 35 lat. W czasie nowej rozprawy sąd może zadecydować, że nawet taki wyrok jest zbyt niski w jego przypadku.
RJ