----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

17 listopada 2011

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Mijający tydzień był bardzo pracowity dla radnych Wietrznego Miasta. Oprócz przyjęcia budżetu na przyszły rok przegłosowali kilka pomniejszych ustaw, w tym zakaz sprzedaży na terenie Chicago syntetycznej marihuany, zaliczanej do tzw. dopalaczy. Teoretycznie nie było to potrzebne, gdyż legislatura stanowa wydała podobne postanowienie już w październiku ubiegłego roku.

Chicagowska rada zakazała w środę sprzedaży wszelkich środków, naturalnych i chemicznych, które naśladują efekt używania marihuany. Za miesiąc prawo wchodzi w życie i zaczyna się jego egzekwowanie. Ustawa nie zakazuje posiadania tych środków, ale jedynie jej sprzedaży. Więc dokonanie zakupu w innym, zezwalającym na to stanie nie jest przestępstwem. Sklepy znajdujące się na terenie miasta oferujące produkty tego typu zapłacą karę wysokości $1,000 i powinny liczyć się z możliwością utraty licencji.

Używki te znane są od lat w Stanach Zjednoczonych, a poszczególne stany, w tym Illinois, starają  się walczyć z ich rozpowszechnianiem za pomocą odpowiednich ustaw i zakazów. Niestety, niezbyt skutecznie. Stąd, być może lokalne rozporządzenie, które niemal pokrywa się z prawem stanowym. Poza tym chicagowski zakaz mówi o "wszelkich środkach, których spożycie naśladuje efekty miękkich narkotyków" i nie ma tam nic o składzie chemicznym, który jest największym zagrożeniem dla użytkowników i jednocześnie największą przeszkodą w odpowiednim egzekwowaniu prawa. O tym za chwilę.

Najbardziej popularne syntetyczne środki zastępujące marihuanę to K2 oraz Spice, choć podobnych, może mniej znanych jest znacznie więcej.  W większości stanów legalnie sprzedawane w sklepach jako nie nadające się do spożycia przez człowieka zapachowe potpourri, kadzidełka, czy zioła do aromaterapii. Stąd trudności władz w skutecznej walce z nimi.

Ostrzeżenia zamieszczone na opakowaniu to próba ominięcia przepisów, w związku z czym ich sprzedaż jest wciąż w ponad 30 stanach legalna, a dopiero użycie niezgodne z przeznaczeniem naraża na kontakt z wymiarem sprawiedliwości.

Są to najczęściej obojętne dla ludzkiego organizmu suszone zioła spryskane cienką warstwą chemicznego środka powodującego po spożyciu efekty 10-krotnie przekraczające te, które spotkać można przy paleniu marihuany. Stąd coraz częściej spotykane określenie – syntetyczne lub podrabiane konopie.

Wprawdzie Illinois jest jednym z 13 stanów, jakie wprowadziły zakaz ich sprzedaży, to nasi sąsiedzi – Wisconsin oraz Indiana – na razie jeszcze się na to nie zdecydowały. W przygranicznych, małych sklepikach można kupić je w każdych ilościach po 15 dolarów za uncję. Lokalna policja robi co może, by ograniczyć ich sprzedaż, jednak producenci zawsze starają się wyprzedzać decyzje legislatorów. Wystarczy, że zmienią w składzie specyfiku jeden składnik, a już nie podlegają one żadnym ograniczeniom.

Szybkie przeszukanie internetu pokazało, że każdy posiadający kartę kredytową lub popularne konto PayPal może kupić nieograniczone ilości zakazanych substancji na setkach stron internetowych lub skorzystać z przepisów na ich domową produkcję.

Syntetyczne środki chemiczne, jakimi spryskiwane są niewinne zioła są w większości przypadków szkodliwe, a w skrajnych przypadkach śmiertelne ze względu na efekty uboczne i niemal nieprzewidywalny wpływ na ludzki organizm. Niestety, wprowadzane prawa i metody testowania nie nadążają za producentami.

„Zmieniają chemiczną formułę tak, by nowy środek nie podlegał zakazom i był w pełni legalny – mówi szeryf powiatu Porter w Indianie – Nie sądzę, byśmy znaleźli na to receptę. Mamy do czynienia z ludźmi, dla których liczą się wyłącznie pieniądze”.

Na razie walka z syntetyczną marihuaną to zadanie dla lokalnych departamentów policji I władz poszczególnych powiatów. Żaden sąd w kraju nie podjął się rozprawy związanej ze sprzedażą tego typu środków, gdyż ze względu na niejasne przepisy trudno jest udowodnić komukolwiek łamanie prawa. Może się więc okazać, że i w Chicago przepis ten uda się egzekwować tylko w nielicznych przypadkach. Władze bardziej liczą na uczciwość właścicieli punktów sprzedaży i ich strach przed złamaniem prawa.

Na razie w większości sklepików na terenie USA, z wyjątkiem między innymi Illinois, środki te można kupić legalnie. Mało tego, płacimy od ich zakupu podatek podobny do nałożonego na wyroby tytoniowe. Kupno w internecie jest tańsze, w większości przypadków podatki tu nie obowiązują.

W Illinois odpowiedni zakaz sprzedaży i posiadania wprowadzono prawie dwa lata temu.  Jest on jednak martwy, gdyż skład chemiczny produktu zmienił się od tego czasu kilkukrotnie. W ubiegłym roku podobny do chicagowskiego zakaz zaczyna obowiązywać w Milwaukee w stanie Wisconsin. Był jednak mniej liberalny, bo nie pozwalał również na posiadania syntetycznej marihuany. Za sprzedaż lub posiadanie syntetycznych konopi grozi tam od $100 do $500 dolarów. Lokalna policja zdążyła wypisac zaledwie kilkadziesiąt mandatów, zanim w sklepach pojawił się nowy produkt, o całkowicie odmiennym składzie chemicznym, którego nie dotyczyło prawo.

Jak będzie w Chicago zobaczymy, na razie radni zapowiadają walkę z dopalaczami i zapewniają, że łatwo nie ustąpią. W miejskiej ustawie nie kierowano się składem chemicznym, a jedynie skutkami spożycia. W związku z tym istnieje szansa, że prawo będzie bardziej skuteczne, niż stanowe.

RJ



----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor