----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

24 listopada 2011

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Czasami ludzie robią dziwne rzeczy. Jedną z nich jest kontakt z policją w sytuacji, gdy interwencja władzy nie jest niczym uzasadniona. Tak było w przypadku mężczyzny, który nie mógł uruchomić iPhona. Zadzwonił więc pod numer 911. Pięć razy.

Mieszkaniec powiatu Kendall w Illinois nie mógł poradzić sobie z telefonem komórkowym. Jego iPhone nie działał tak, jak życzył sobie tego właściciel. Zdesperowany, zamiast skontaktować się ze sklepem lub producentem, postanowił poskarżyć się policji.

Michael Skopec z miejscowości Bristol dzwonił na policję aż pięć razy domagając się pomocy. Otrzymał nieco inną, niż się spodziewał:

Operator911: Wysyłamy funkcjonariusza, który panu pomoże

Skopec: Wysyłacie policjanta, by sprawdził dlaczego mój telefon nie działa?

Operator911: Tak, ponieważ ja nie jestem w stanie pomóc. Nie wiem, dlaczego pański telefon nie działa.

Skopec: Ale dlaczego? To trochę głupie?

Operator911: A o kim mówimy?

Używanie w niewłaściwy sposób linii 911 jest karalne. Patrol wybrał się więc na miejsce, gdzie stwierdzono obecność mężczyzny będącego pod wpływem alkoholu, który nie chciał odpowiadać na pytania i zachowywał się agresywnie. Został profilaktycznie aresztowany.

Nietypowych zgłoszeń pod numer 911 jest każdego roku wiele. We wrześniu ubiegłego roku 10-letni chłopiec z Buffalo Grove w pobliżu Chicago poskarżył się na swego ojca, bo nie smakowała mu zupa ugotowana przez rodzica.

„Gdy przybyliśmy na miejsce jadł zupę ze spuszczoną głową – wspomina kapral Anthony Goldstein – Wiedział, że posunął się za daleko i było mu wstyd”.

Ojciec chłopca wytłumaczył zajście i przeprosił policję. W sprawie nie zostały wniesione żadne zarzuty.

W listopadzie ubiegłego roku, również w Buffalo Grove, centrum 911 przyjęło podobne, rozłączone niemal natychmiast połączenie. Przybyli na miejsce policjanci zastali 15-letniego chłopca, który krzyczał, że rodzice w ramach kary za złe zachowanie schowali przed nim konsolę do gier Xbox.

„Był zły i dlatego zadzwonił ze skargą na policję – przypomina sobie kmdr. Steve Husak – Rodzice mieli jednak pełne prawo do odebrania mu zabawki. Policjanci przybyli na miejsce wytłumaczyli mu to i nakazali wobec nich posłuszeństwo”.

W styczniu b.r. sporo ćwiczeń w terenie miała policja z Winnetki. Jej specjalny oddział SWAT w pełnym uzbrojeniu wtargnął do lokalnej szkoły po otrzymaniu telefonu w sprawie porwania. Dzwoniła żona jednego z pracowników, która odebrała telefon od męża i zamiast jego głosu usłyszała zniekształcone groźby, przekleństwa i dziwną muzykę.

Oddział specjalny w liczbie 30 komandosów wkroczył do prawie pustego o tej porze budynku i przerwał naradę zarządu Carleton Washburne School. Porwanego tam jednak nie było. Po kilku godzinach znalazł się we własnym domu, w związku z czym akcję przerwano.

Okazało się, że jego telefon po przypadkowym naciśnięciu w kieszeni zielonego przycisku wybrał ostatni numer z pamięci – żony. Nieświadomy mężczyzna nie przerwał połączenia. Kobieta usłyszała tylko zniekształcone fragmenty utworu raperskiego, którego mężczyzna akurat słuchał w samochodzie, gdzie na tle „okropnej” muzyki ktoś krzyczał, groził i przeklinał – jak zeznała kobieta. Przekonana, że mąż jest porwany i grozi mu niebezpieczeństwo skontaktowała się z policją. Nikt nie ujawnił, ile kosztowała niepotrzebna akcja super grupy SWAT, stwierdzono jednak, że były to przydatne dla nich ćwiczenia.

RJ



----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor