Pojawiają się jak grzyby po deszczu – wielkie reklamowe banery i tablice zdobiące zabytkowe budynki w centrum Chicago. Dla administracji to sposób na zwiększenie dochodu, dla innych to przekroczenie granicy dobrego smaku. Czy można umieścić reklamę na historycznej wieży Water Tower w centrum? Albo fontannie Buckingham?
Tylko w listopadzie pojawiło się ich aż siedem, głównie na zabytkowych mostach w śródmieściu. Jedni nazywają je „handlowym graffiti”, inni „wizualnym przestępstwem”. Obecność reklam w tych miejscach wywołała dyskusje na temat sposobów zdobywania pieniędzy przez lokalne rządy i granic, jakich powinny one przestrzegać.
Głównym winowajcą jest w opinii mieszkańców Bank of America, który umieścił swe banery reklamowe m.in. na moście nad Wabash Ave, znanej ikonie chicagowskiej architektury pojawiającej się w każdym niemal filmie kręconym w mieście.
Z drugiej strony to zgoda władz miasta i potrzeba walki z deficytem budżetowym pozwoliła na takie rozwiązanie.
„Myślę, że to okropne – mówi oglądająca reklamę na moście Linda Rosenthal – Architektura Chicago jest wyjątkowa. Zasłaniające ją reklamy budzą mój gniew”.
Wykorzystywanie nietypowych miejsc na reklamę nie jest niczym nowym. Szkoły publiczne w Kolorado sprzedają sponsorom miejsce w dziennikach uczniów, w Utah rozpoczęto umieszczanie reklam na szkolnych autobusach. Pomysł, by nazywać szkoły nazwą sponsorującej je firmy już dawno został zaprezentowany w Illinois i cieszy się sporym poparciem. W samym Chicago nowa administracja zdecydowała się niedawno na umieszczanie reklam na parkometrach, pojemnikach na śmieci, skrzynkach elektrycznych i należących do miasta budynkach. Według ostrożnych szacunków do kasy trafi dzięki temu ok. $25 mln.
Duże banery reklamowe Bank of America pojawiły się w siedmiu miejscach, głównie na kamiennych budkach, w których znajdują się urządzenia do podnoszenia przęsła mostu. Bank zapłacił $4,500 za miesięczną reklamę.
Miasto obiecuje, że reklamy nie zakłócą architektury miasta, choć na razie jest odwrotnie. Zdecydowano się na takie rozwiązanie po tym, jak Chicago Transit Authority rozpoczęło umieszczanie reklam na swych autobusach i stacjach kolejki, co nie tylko nikogo nie oburzyło, ale przyniosło przewoźnikowi dodatkowe $20 mln.
„Strategia marketingowa miasta ma na celu poszukiwanie nietypowych, dochodowych rozwiązań, by uniknąć likwidacji miejskich usług i podwyższenia podatków” – poinformowano w ratuszu.
Niektórzy jednak zastanawiają się, gdzie przebiega granica. Czy można umieścic reklamę na historycznej wieży Water Tower w centrum? Albo fontannie Buckingham?
Dwa główne dzienniki chicagowskie przedstawiły różne opinie na ten temat. Według Chicago Tribune jest to wizualna zbrodnia, dla Chicago Sun Times sposób na przetrwanie.
Bank of America przyznaje, że to miasto zwróciło się z propozycją reklamy na mostach.
„Zgodziliśmy się być pierwszą firmą, bo chcieliśmy pomóc miastu w poszukiwaniu nowych źródeł dochodu” – mówi Diane Wagner, rzecznik BoA.
Według większości specjalistów od reklamy i promocji nie było to najlepsze rozwiązanie dla żadnej ze stron.
„Uważam, że są lepsze sposoby na zarabianie pieniędzy – twierdzi Tim Terchek z agencji reklamowej Drucker Group – A co będzie jak zdenerwowani mieszkańcy zrzucą winę na sponsora?”
Podobnego zadnia jest Stephen Hahn-Griffiths z firmy Leo Burnett Company.
“To wygląda jak komercyjne graffiti. Nie ma sensu z marketingowego punktu widzenia i stawia pod znakiem zapytania intencje stron, gdyż najwyraźniej nie była to mądra decyzja”.
Niektórzy uważają, że zamiast szpecić architekturę miasta powinno się wynajmować lobby w City Hall lub teatry w bibliotekach i centrach kultury prywatnym osobom na organizację ślubów i innych przyjęć. Alternatywnych propozycji jest wiele i większość z nich prawdopodobnie będzie zrealizowana. Nikt jednak nie wierzy, że miasto zrezygnuje choćby z najgorszego pomysłu tak długo, jak zarabia na nim pieniądze.
RJ