Jennifer Lopez nie pojechała do Nowego Jorku nagrywać reklamy Fiata, tylko zrobiła to w studio w Kalifornii. Nieładnie. Obraziła mieszkańców Bronx`u, którzy dotąd uważali ją za dziewczynę z sąsiedztwa.
Izrael w dalszym ciągu chciałby dokładniej i przy użyciu siły zbadać instalacje nuklearne w Iranie. Zachód wciąż się stawia, ale jakoś tak słabo...
Superkomisja budżetowa okazała się – zgodnie z przewidywaniami – całkowitym fiaskiem. Teraz zobaczymy, czy zgodnie z obietnicą wprowadzone zostaną cięcia budżetowe, które miały wejść w życie w razie niepowodzenia prac tej komisji. Wątpię.
Pierwsza Dama została wygwizdana przez fanów wyścigów NASCAR, z czego zrobiono narodową sensację. Nie wiem czemu, przecież to tak, jakby rzeźnik przemawiał na konwencji wegetarian albo odwrotnie, lub republikanin prowadził uroczystość rozdania Oscarów. Demokratyczni politycy z zasady nie pokazują się publicznie na tych wyścigach. Podejrzewam też, że to za sprawą Michelle Obamy obecna administracja naciska, by uznać sos pomidorowy za warzywo, dzięki czemu w stołówkach szkolnych zawierająca go pizza stanowiłaby zdrową żywność. Zanim zaczniemy się z tego pomysłu wyśmiewać warto byśmy sobie przypomnieli, iż prezydent Ronald Ragan domagał się tego samego wobec ketchupu. No i mamy remis.
Wiemy już kogo demokraci uważają za przyszłego rywala Baracka Obamy w zbliżających się wyborach. To Mitt Romney. Poświęcają mu sporo czasu w przemówieniach, sponsorowanych artykułach prasowych i programach telewizyjnych. Zaczynają pracować na taktyką na przyszły rok. Cain absolutnie się nie liczy, Bachmann może odegrać ważną rolę w polityce krajowej, ale jeszcze nie teraz, Paul nigdy nie przekroczył pewnego poziomu i tym razem będzie podobnie. Pozostaje Perry, który zaczyna gubić się w obecności poważnych polityków i Gingrich, według mnie najlepszy z kandydatów, który jednak po bardzo długiej przerwie zbyt późno powrócił na scenę polityczną i nie jest w stanie odrobić strat. Więc Romney? Może tak być, choć gdy przyjdzie do wyłonienia zwycięzcy w łonie partii republikańskiej znów pewnie powrócą tematy religii.
Protestujący w parkach i centrach miast zmuszają bezdomnych do przenosin w inne, gorsze miejsca, a przecież protestują między innymi w ich imieniu – czyli najuboższych. Zresztą ruch podzielił się. Część powróciła do okupowania własnych kanap przed telewizorem i z szóstką piwa na stoliku w momencie rozpoczęcia sezonu futbolowego. Tak poważnie, to media zaczynają dostrzegać, że wewnątrz ruchu „okupuj Wall Street” jednak znajdują się ludzie wykształceni, często zamożni i mający jakąś wizję. Do tej pory koncentrowano się na towarzyszących im zadymiarzach, którzy nie bardzo wiedzieli po co to zebranie, ale uznali je za ciekawą rozrywkę. Kamera telewizyjna chętniej filmowała rzuconą cegłę, niż ciekawą dyskusję. Powolutku się to zmienia, głównie dzięki akcjom policji, która zwróciła na siebie uwagę. Chyba się niektórym funkcjonariuszom przepaliły bezpieczniki i wysiadł zdrowy rozsądek.
Europa wciąż tonie w długach i wymienia rządy, co na razie nie przynosi poprawy, ale przynajmniej daje nadzieję. Amerykanie już ją stracili, bo nie ma jak wymienić rządu. Niektórzy zastanawiają się teraz, czy taki ruchomy urząd premiera nie byłby lepszym rozwiązaniem, niż przyjęty w USA system.
Na naszym, lokalnym podwórku, niewielka konsternacja w związku z uroczystością zapalenia światełek na wielkiej, bożonarodzeniowej choince w centrum miasta. Chodzi o to, że po raz pierwszy w historii mamy burmistrza pochodzenia żydowskiego, który tego dokonał. Do tej pory Rahm Emanuel uważał, by przypadkiem z jego ust nie padło to straszne słowo i drzewko nazywa różnie, ale nie tak, jak na przykład na oficjalnej stronie miasta, która jeszcze nie została przez nową administrację zmieniona. Wkrótce to pewnie nastąpi, na razie obowiązują dwa określenia na choinkę, grudniowe święta i wszystko co się z nimi wiąże. Ciekawą rzecz powiedział przedstawiciel pewnej organizacji. Uznał on, że Emanuel zachował się właściwie, decydując się na kontynuowanie tradycji, która jest mu obca. A co, przepraszam miał zrobić, zakazać stawiania choinki na Daley Plaza kilka miesięcy po przejęciu stanowiska? Na to jeszcze ma czas. Przy okazji przypomnienie, że uroczystość zapalenia 5,800 światełek miała miejsce w środę i już można oglądać choinkę w pełnej krasie. Tym samym oficjalnie rozpoczął się sezon świąteczny.
Pamiętajmy, że chyba po raz ostatni będziemy mogli zaliczyć kilka sklepów w ciągu jednego wieczora i nie zapłacimy zbyt wielu mandatów, czy wyższych cen za parkingi. Od przyszłego roku zmierzymy się z tysiącem fotoradarów, obowiązkowym zapinaniem pasów bezpieczeństwa na tylnym siedzeniu, kolejną podwyżka cen parkometrów i wyższą ceną benzyny.
Warto jeszcze wspomnieć, że z coraz większą krytyką spotyka się zawołanie „Buy American”. Ekonomiści doszli do wniosku, że wbrew temu, co nam przez lata opowiadano, kupowanie lokalnych produktów wcale nie wzmacnia gospodarki i nie ratuje miejsc pracy. Zamiast tego powinniśmy kupować towary tam, gdzie są najtańsze. Dzięki temu zostaje nam więcej pieniędzy i możemy kupić coś jeszcze, co inni Amerykanie wyprodukują lub sprowadzą. Cała filozofia sprowadza się do kilku pytań. Jeśli kupować tylko amerykańskie, to czemu nie wyłącznie z Illinois? Jeśli tylko z Illinois, to czemu nie z Chicago? Jeśli z Chicago, to czemu nie z dzielnicy Avondale? Jeśli z Avodale, to czemu nie z ulicy...itd. Wiemy, że w ten sposób zapłacimy więcej, będziemy mieli mniejszy wybór i nie będziemy konkurencyjni. Nad tą teorią trzeba się jeszcze zastanowić, nie wszystko tu jest jasne.
Bezpiecznego święta Dziękczynienia i miłego weekendu.
Rafał Jurak