Pomoc potrzebującym jest zawsze działaniem altruistycznym. Ale nie zawsze wolnym od podatku, pouczają poradniki konsumenckie i liczne witryny internetowe funkcjonujące jedynie po to, by służyć pomocą w wyborze organizacji charytatywnej godnej twych pieniędzy. Okazuje się, że nieźle zarobić można nie tylko na szlachetnych poruszeniach serca hojnych ofiarodawców, ale na działalności konsultingowej dotyczącej organizacji charytatywnych. Charytatywne nie oznacza bowiem niedochodowe. Niestety, nic nie jest już tak proste, jak drzewiej bywało. I miłosierdzie, które chcielibyśmy świadczyć swoim bliźnim, może, jak wszystko inne, stać się przedmiotem finansowej i reklamowej manipulacji. Warto o tym pamiętać w okresie świątecznych podarunków.
Rady, jakie Charity Navigator, renomowana organizacja dokonująca ewaluacji organizacji charytatywnych, udziela potencjalnym ofiarodawcom obejmują konieczność gruntownej analizy sporządzonego przez nią rankingu, poszukiwanie dowodów skuteczności oddziaływania, a nie tylko historii przemawiających do serca, czy rewizję programów oferowanych przez organizację w celu dopasowania ich do pasji i zainteresowań ofiarodawcy. „W obecnym sezonie świątecznym Charity Navigator zaleca ostrożność przed złożeniem kontrybucji na rzecz organizacji obiecującej posiłki dla ubogich”, ostrzega portal. O ile jest wiele skutecznych, dobrze zarządzanych organizacji charytatywnych, które świadczą posiłki dla potrzebujących, to są również i takie, które wydają swe środki nieudolnie, nierzadko poświęcając dużą część swej donacji na finansowanie kampanii zbiórki funduszy, wyjaśnia portal konsultacyjny. To wszystko prawda. Niejednokrotnie słyszymy o przypadkach, kiedy organizacja zajmująca się ponoć badaniami nad rakiem, w rzeczywistości prowadzi tylko działalność lobbystyczną na rzecz ubezpieczenia pacjentów. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że zarówno działalność charytatywna jak i służąca jej aktywność konsultacyjna nie mają wiele wspólnego z charytatywnością.
Poryw serca jest bowiem konsekwencją nieracjonalnej inspiracji, zgodnie z którym prawa ręka nie wie co czyni lewa. Tymczasem dobroczynność w obecnym wydaniu już dawno przekształciła się w dochodowy biznes, który musi być dobrą formą inwestycji, oznaczać zwrot podatkowy i stanowić odpowiedzialną i dobrze poinformowaną filantropię.
W czasie świąt, kiedy religijna i moralna refleksja świątecznej mogłaby inspirować do uczynków jałmużny, potencjalni ofiarodawcy instruowani są o konieczności dokonania datku przed datą 31. grudnia, by móc skorzystać z ulgi podatkowej w obecnym roku kalendarzowym. Odruch serca nie wyklucza, rzecz jasna, korzyści ofiarodawcy, wydaje się jednak sprowadzać filantropię do roli interesownych obrotów finansowych. To co się opłaca pod względem podatkowym i z czego skorzystamy ma niewiele wspólnego z miłosierdziem.
Świąteczny duch niesienia pomocy współbraciom i ostateczny termin złożenia donacji charytatywnych uprawniający do skorzystania z ulg podatkowych to dwie różne rzeczy. Okres świąteczny to niewątpliwie sezon składania datków, intensyfikacji woluntariatu i szerzenia dobrej woli. Dla organizacji charytatywnych oznacza to lawinę donacji składanych pod koniec roku. Ale także zaciętą rywalizację o pieniądze ofiarodawców. Każda z organizacji, od krajowych do lokalnych, zasypuje skrzynki pocztowe potencjalnych donatorów informacjami na temat swych misji, programów i potrzeb. A ponieważ lista zbożnych celów i programów pomocy wydaje się ograniczona, organizacjom nie pozostaje nic innego jak prześcigać się w kreatywnych sposobach przekonania do siebie ofiarodawców każdym możliwym sposobem. W swojej skrzynce pocztowej znajduję więc nie tylko historie dzieci zostawianych przez wyrodne matki obcym na wychowanie, obrazki dzieci wymagających operacji chirurgicznych, historie wdów głodujących w Izraelu, dowody na skuteczną rehabilitację młodzieży z upośledzeniami rozwojowymi, ale także dokładne statystyki ilustrujące możliwości jakich pozbawia organizację brak moich pieniędzy. Szczególnie przejmujące są wezwania do wsparcia badań nad konkretnymi schorzeniami, jak nowotwory, cukrzyca, autyzm. Desperackie apele o pomoc wystosowują organizacje zaspokajające podstawowe potrzeby, jak mieszkanie i żywność. Korporacje i indywidualni ofiarodawcy są obecnie proszeni o niwelowanie braków, które w nieodległej przeszłości były pokrywane z funduszy stanowych i federalnych. Rosnące potrzeby w tym względzie oznaczają, że te różnice są obecnie większe niż kiedyś. Wśród apeli o pomoc coraz większy plik stanowią wezwania o fundusze ze strony organizacji prowadzących programy edukacyjne, zwłaszcza oferowane po zajęciach szkolnych, które w ostatnim czasie straciły fundusze, jak nauka czytania i pisania dla rodzin, walka z bezdomnością. O ile jest to dobra wiadomość dla schronisk i banków żywności, to środki te są często przesuwane z organizacji uważanych za mniej krytyczne, jak wspierające sztuki piękne czy działalność artystyczną. Stowarzyszeniom wsparcia sztuk pięknych trudno jest występować o wsparcie, kiedy wzrasta liczba ludzi śpiących na ulicach. W czasach znacznych ograniczeń i redukcji pomocy rządowej odpowiedzialność za sprostanie potrzebom mniej lub bardziej krytycznym przenosi się na indywidualnych ofiarodawców. Zarówno indywidualni jak i instytucjonalni ofiarodawcy, zanim podejmą decyzję o zaangażowaniu się w promocję konkretnego programu lub organizacji charytatywnej, poszukują sprawdzalnych, empirycznych dowodów na to, że ich środki zostaną dobrze wydane i że oferowane programy są warte wsparcia. I nie ma w tym nic złego.
Problem w tym, że wybór organizacji posiadającej najbardziej sprawny i przejrzysty system rozliczeń finansowych nie zawsze oznacza najbardziej potrzebującej, czy wartej społecznego wsparcia. Podobnie, finansowa odpowiedzialność i rachunkowa otwartość nie zawsze przekłada się na organizacyjną uczciwość czy skuteczność funkcjonowania. Niekiedy za efektownym mechanizmem księgowania kryją się nieetyczne praktyki i kreatywna rachunkowość. A sprawnie zarządzana organizacja niekoniecznie oznacza instytucję wspomagającą najbardziej potrzebujących. Przekonywająca aplikacja o środki wystosowana przez organizację charytatywną do fundacji nie zawsze odzwierciedla potrzeby godne społecznego poparcia, a może być po prostu najokazalszą prezentacją. Istnieje bowiem istotna różnica pomiędzy przygotowaniem aplikacji w sposób odpowiadający wymogom określonej fundacji a realną potrzebą. A tych ostatnich urzędnicy podejmujący funkcje decyzyjne w fundacjach zwykle nie sprawdzają. Bo też nie mają jak. W dobie, kiedy nikomu nie chce się niczego dogłębnie analizować, wizerunek czy reputacja spełniają funkcje substytutu rzeczywistego stanu rzeczy. Krach amerykańskiego systemu bankowości czy też mechanizm rzekomego finansowego nadzoru znakomicie ilustrują dysonans pomiędzy sposobem komunikowania treści do powszechnej wiadomości, czyli jak nas piszą, a ich praktycznym znaczeniem, czyli jak się naprawdę sprawy mają. Warto o tym pamiętać studiując ewaluację wybranej przez nas organizacji charytatywnej przez Charity Navigator.
Profesjonalna księgowość i finansowa skuteczność organizacji charytatywnej, będąca głównym kryterium oceny instytucji zabiegających o podatnicze pieniądze, może okazać się zwodniczym probierzem zaufania społecznego. Jak na ironię, stowarzyszenia powstałe jako oddolne inicjatywy popierające rozwój etnicznych społeczności lub wyrażające sprzeciw wobec ewidentnej krzywdy lub ucisku w początkowych stadiach swego rozwoju zwykle nie posiadają wyrafinowanego mechanizmu rejestrującego swe przychody i rozchody, co wcale nie umniejsza ich wiarygodności. A wręcz odwrotnie, organizmy przystosowane i obeznane z procedurą gromadzenia środków zarówno stanowych jak i indywidualnych wywołują u mnie sceptycyzm co do ich programowej zasadności. Jeśli bowiem organizacja charytatywna w większym stopniu przypomina działania lobbystyczne niż świadczenie pomocy najbardziej potrzebującym, to staję się podejrzliwa.
Ulegając nastrojowi świątecznemu warto pamiętać, że szczodrobliwość niejedno ma imię. Darowizny przybierają formy parad, jak 13. coroczna parada zabawek zorganizowana przez chicagowskich strażaków, personel paramedyczny i Catholic Charities 3. grudnia. Ponad 5 tysięcy zabawek zgromadzili pracownicy Catholic Charities dla dzieci klientów obsługiwanych przez tę agencję pomocy socjalnej. Wzięło w niej udział około 150 strażaków, pracowników paramedycznych i ich rodzin, którzy wyruszyli z siedziby związku przy 43. ulicy i Normal do siedziby IBEW przy 600. W. Washington Blvd. Zgromadzone zabawki opiewając na sumę ponad $1 miliona były celem parady „Celebration of Giving”, która odbywa się od 13 lat.
Są też uroczyste dystrybucje żywności w kościołach i agencjach, połączone z przemówieniami lokalnych notabli, radnych, transmitowane w mediach i rejestrowane na pierwszych stronach dzienników. Nieodłącznym atrybutem tychże są nazwy i gadżety firmowe sponsorów, podobnie jak i podobizny czeku odzwierciedlającego sumę darowizny żywności.
Są też donacje bez pokwitowania, wręczane bezpośrednio osobie potrzebującej, a nie organizacji charytatywnej, przekazywane z porywu serca czy poczucia konieczności pomocy. Datki te nie są ani właściwie zaksięgowane, ani potwierdzone dowodami, jak w przypadku zapłacenia za czyjeś prezenty świąteczne czy po prostu oferowania komuś pomocnej dłoni, jak uczyniło to tysiące anonimowych donatorów uczestniczących w dobroczynnych akcjach organizowanych w różnorodnych sklepach na terenie całego kraju. Co gorsza te przypadkowe akty dobroczynności nie mogą być rejestrowane w zeznaniach podatkowych darczyńcy. Odpis podatkowy można bowiem otrzymać jedynie przekazując donację na rzecz organizacji zakwalifikowanych jako charytatywne. Rzecz jasna nie oznacza to, że powinniśmy lekceważyć tego typu akty pomocy drugiemu człowiekowi. Jako wyjątki od reguły umożliwiającej odpisywanie darowizn od zobowiązań podatkowych, reprezentują one interesującą dychotomię pomiędzy charytatywnością na pokaz a aktami jałmużny świadczonymi bez poklasku mediów i aprobaty obserwatorów. Do decyzji Państwa pozostawię wybór właściwej formy pomocy.
Bez względu na to jaką wybierzemy, warto poszukiwać inspiracji do podzielenia się z innymi swym dostatkiem, czasem, czy dobrym słowem. Czego życzę Państwu na Święta.
Ela Zaworski