----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

22 grudnia 2011

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Publikujemy 41 część wykładów księdza profesora Józefa Tischnera z cyklu „Wybrane problemy z filozofii człowieka”.

W koncepcji heglowskiej człowiek, ściślej samowiedza, jest określony słowem „bycie dla siebie”. Cała tajemnica człowieka kryje się w słówku „dla” – byt dla siebie. W przeciwieństwie do człowieka rzeczy zewnętrzne są nazwane „rzeczami w sobie” albo „rzeczami na sobie” (ans ich in sich). Hegel powiada, że owa rzecz w sobie albo rzecz na sobie jest niczym innym jak substancją.

Otóż byt w sobie albo byt na sobie albo jeszcze byt przy sobie (słówko „an” ma rozmaite znaczenia) jest substancją, bo cała rzeczywistość tego bytu jest tak spoista, że na nim, na bycie spoczywa. On może na sobie polegać. Można powiedzieć, że substancja jest bytem samoistnym – istnieje sama. Nie potrzebuje do swego istnienia innego fundamentu, aczkolwiek potrzebuje przyczyny. Skoro już zaistniała, to istnieje sama.

W przeciwieństwie do substancji, byt dla siebie jest takim bytem, który ma jakiś stosunek do samego siebie. Jest dla siebie – ale co to znaczy? Co to znaczy, że ten byt ma jakiś stosunek do siebie? Jak ująć to słówko „für”? Rysują się tutaj rozmaite możliwości. Możliwość, która narzuca się najpierw to możliwość taka, że byt dla siebie to jest taki byt, który jest samowiedzą, to znaczy wie o sobie. Jest bytem świadomym siebie. Ten byt jest tak zbudowany, że nie tylko wie o tym, co jest przed nim, ale wie także o tym, że wie. Nie tylko widzi drzewo, ale wie, że widzi drzewo. Oczywiście nigdy nie jest tak, że on ma świadomość siebie bez świadomości przedmiotu. Po to, żeby mieć świadomość siebie, musi być świadomość przedmiotu, a więc widzę drzewo i jednocześnie wiem, że widzę drzewo, ale takie powiedzenie, taka interpretacja nie wyczerpuje wszystkich znaczeń owego słowa „für” – „dla-siebie”. To słówko „dla” mówi coś więcej. Człowiek jest dla siebie, a więc rysuje się jakiś dar. Człowiek jest darem dla siebie. Słówko „dla” wskazuje na relację jakiegoś posiadania. Posiadam siebie, jestem dla siebie, ale co może człowiek posiadać?

Co to znaczy, że człowiek coś posiada? Otóż znaczy to ni mniej ni więcej tylko, że człowiek jest jakąś wartością dla samego siebie. Nie rozumiemy sensu słówka „dla” jeśli pominiemy wymiar wartości. Człowiek broni siebie przed śmiercią, ponieważ jest dla siebie, to znaczy uważa, że jest jakąś wartością godną życia. Człowiek broni swojej godności, swojego honoru, dlatego że uważa, iż jest pewną wartością dla siebie. Oczywiście w języku Hegla nie pojawia się słowo wartość. Język Hegla, zwłaszcza z okresu „Fenomenologii ducha” jest językiem logiki wypranym z wszelkiej wartości. Gdybyśmy jednak sięgnęli nieco wstecz i zobaczyli jak się „Fenomenologia ducha” rodziła, to zobaczylibyśmy, że rodziła się ona z doświadczeń aksjologicznych. Ile razy Hegel mówi o obronie życia, ile razy mówi o wolności, o prawdzie, tyle razy w gruncie rzeczy wchodzimy w żywioł wartości.

Człowiek jest dla samego siebie jakąś wartością. Jest to swoista wartość. Na czym polega? Wartość ta wymaga potwierdzenia z zewnątrz. Człowiek jest wartością, ale nie jest pewny swojej wartości. Człowiek ma w sobie jakąś wartość podstawową, ale ta podstawowa wartość nie jest jeszcze wartością absolutną. Człowiek, aby być sobą, musi szukać potwierdzeń dla wartości jaką sam jest, dlatego wchodzi w rozmaite relacje z innymi. Tak więc określenie, że człowiek jest bytem dla siebie najlepiej będzie interpretować w sensie aksjologicznym, w sensie relacji wartości. Pisałem o tym w artykule. Pytałem tam:

Co to jest „ja”? Otóż nawet przy najbardziej powierzchownym zetknięciu się z problematyką egologiczną uderza, że słówko „ja” jest niezmiernie wieloznaczne.

- „Ja” może oznaczać: psychologiczna całość ludzkiej osobowości na przykład wypowiedzi typu „ja idę na spacer”.

- Może określać swoistą treść stanowiącą głębię na przykład w wypowiedzi „to dotknęło mnie w moim najgłębszym ja”.

- Może wskazywać na podmiot społecznej funkcji, którą z mniejszym czy większym oddaniem spełniam w społeczeństwie na przykład jestem lekarzem, jestem nauczycielem.

Przytoczone przypadki nie wyczerpują wszystkich możliwości. W samej literaturze filozoficznej można by wyszukać o wiele więcej. Nie o to jednak chodzi. Tam bowiem, gdzie istnieje wiele znaczeń jakiegoś słowa, istnieje także jakieś jedno znaczenie podstawowe, z którego wszystkie inne w jakiś sposób się wywodzą. Analogicznie tam, gdzie istnieje wiele różnych doświadczeń jednego i tego samego przedmiotu musi istnieć przynajmniej jedno doświadczenie źródłowe. Poszukiwanie kluczowych znaczeń pojęć oraz poszukiwanie podstawowych doświadczeń danego przedmiotu jest pierwszym zadaniem fenomenologii.

Które zatem z wielu pojęć „ja” jest najbardziej podstawowe? Które z wielu doświadczeń „ja” jest najbardziej źródłowe? Oto moja odpowiedź:

„wśród wielu możliwych i faktycznie przeżywanych doświadczeń własnego „ja”, doświadczenie „ja” jako pewnej swoistej wartości (aksjos) jest doświadczeniem najbardziej podstawowym. Konsekwentnie oparte o to doświadczenie pojęcie „ja aksjologicznego” jest tym pojęciem, z którego dają się wywieść wszystkie inne pojęcia „ja”.

 

Zbyszek Kruczalak



----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor