----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

22 grudnia 2011

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

To, że Kongres uchwalił w czwartek przedłużenie ulg podatkowych na kolejne dwa miesiące nie jest wynikiem umiejętności negocjacyjnych naszych polityków, ani troski o byt obywateli. Wynika raczej z faktu, że zamykając ten rozdział, a właściwie odsuwając na przyszłość bardziej konkretne rozwiązania, zmęczeni wielomiesięcznym wysiłkiem umysłowym, obiadami w kongresowej stołówce, osłabieni sztucznym oświetleniem na smutnych salach posiedzeń i w prywatnych gabinetach, senatorowie i reprezentanci mogą się wreszcie udać na zasłużony, świąteczny odpoczynek. To nic, że połowa z nich w Świętego Mikołaja nie wierzy, nie ma też znaczenia, że wciąż jest sporo pracy. Harmonogram wolnego od zajęć musi być przestrzegany.

Z drugiej strony doskonale wiemy, że nawet przetrzymywanie ich przez kolejny miesiąc w zamkniętym pomieszczeniu o chlebie i wodzie niczego nie da. Większość z nich osiągnęła już dawno maksimum swych możliwości. Gdzieś tak na etapie kampanii wyborczej, często ćwierć wieku temu. Nie, nie jestem złośliwy… może trochę. Dane z Kongresu wydają się to jednak potwierdzać.

Może dlatego naszych przywódców byle co nie poruszy, widzieli w końcu przez lata wiele. Na przykład fakt wykrycia przez fińskich celników na statku w jednym z tamtejszych portów morskich aż 69 rakiet Patriot, należących do najbardziej zaawansowanych systemów ziemia-powietrze. Nie twierdzę, że są najlepsze na świecie, ale są niezłe. Niektóre kraje sojusznicze, by legalnie uzyskać 3 takie rakiety muszą prosić przez dwa lata i brać udział w kilku wojnach u boku USA.

Tu mamy aż 69 sztuk, ukrytych w skrzyniach z napisem „sztuczne ognie”, załadowanych na pokład w Niemczech i wysłanych do Chin. Do Chin!

Kto wysyła sztuczne ognie do Chin? Z tego co wiemy, wszystkie są z Chin importowane. Poza tym ostatnią rzeczą na sumieniu Ameryki powinien być eksport rakiet Patriot do tego kraju, który prawdopodobnie i tak nie był portem docelowym, bo ma własne rakiety, już dawno wyprodukowane na wzór i podobieństwo Patriotów. Niedługo będzie miał też bezzałogowe drony dzięki współpracy z Iranem.

Wiem, powie ktoś, że to przemyt, ktoś oszukał, ktoś ukradł, dochodzenie zostało wszczęte, osoby odpowiedzialne staną wkrótce przed sądem, itd.

Odpowiem na to: Trata ta ta...

Każdy pocisk, wręcz każdy element takiej rakiety ma swój numer seryjny. Nawet jeśli został on usunięty, to produkcja podlega ścisłej kontroli i jest kilka innych sposobów na zidentyfikowanie towaru.

Zadzwońmy do korporacji Raytheon, największego na świecie producenta naprowadzanych pocisków i rakiet i zapytajmy, komu sprzedali Patrioty o następujących numerach seryjnych. Ponieważ firma mieści się w Massachusetts, koszt połączenia telefonicznego nie będzie wysoki. Wliczając walkę z automatycznym systemem obsługi klienta to maksymalnie 80 centów. Wykonajmy następnie drugie połączenie i za kolejne kilkadziesiąt centów sprawdźmy, komu zostały one powtórnie sprzedane, za ile i z pominięciem ilu praw federalnych i międzynarodowych. Śledztwo zakończone.

Niestety, jeśli w ogóle zostanie rozpoczęte, potrwa kilka lat, będzie kosztowało kilkadziesiąt milionów i nigdy nikogo nie ujrzymy przed sądem. Każdy niech wnioski wyciągnie sam.

Podobnych problemów jest więcej, ale skoro wszyscy biorą wolne, to prezydent też. Sam, bez Kongresu i tak nic nie zrobi. Poza tym połowa pracowników Białego Domu wzięła juz urlop i przyjechała do Chicago na święta. Można ich spotkać w najlepszych restauracjach w śródmieściu.

Gdy Kongres uchwalił przedłużenie ulg, automatycznie zwolnił prezydenta z obowiązku  przebywania w Waszyngtonie. Z niewielkim opóźnieniem spowodowanym dwudniowym buntem republikanów w Izbie Reprezentantów rozpoczęły się 17 dniowe, prezydenckie wakacje na Hawajach.

Nie żałuję prezydentowi pieniędzy na wypoczynek. Nawet jeśli mamy kryzys i realne bezrobocie sięga kilkunastu procent. Nie wymagam, by szukał ofert „last minute” na Apple Vacations. Ale 4 miliony dolarów dla 4 osobowej rodziny to chyba troszkę za dużo. Na tyle wyceniono dwa tygodnie pobytu w Kailua na wyspie Oahu.

Ponieważ rodzina prezydenta nie chciała czekać na rozwiązanie kryzysu w parlamencie, udała się tam dzień wcześniej podwyższając rachunek o kolejne $100,000 na podróż i ochronę.

Najwięcej w wydatkach pochłonął transport prezydenta na wakacje. Według nieco przedawnionych, więc na pewno nieaktualnych informacji, koszt godzinnego lotu Air Force One oraz Air Force Two (wszędzie latają razem) wynosi $181,757. Podróż z Waszyngtonu do bazy wojskowej w Kailua to 9 godzin, czyli w sumie $1,635,813. Potem trzeba wrócić, czyli w dwie strony daje nam to $3,271,622.

W tym samym czasie lecą na wakacje z prezydentem dwa samoloty transportowe C-17 z limuzynami, samochodami ochrony i śmigłowcem na pokładach. Lecą dłużej, bo ok. 11 godzin w jedną stronę. na szczęście są tańsze w obsłudze – zaledwie $12,000 na godzinę. Do tego doliczyć trzeba koszty obsługi wielu przewożonych pojazdów lądowych i jednego helikoptera.

Najtańsze są noclegi prezydenckiej rodziny, zaledwie $151,200 za dwie osoby dorosłe,  dwójkę dzieci i kilkudziesięciu agentów ochrony. W cenie jest dom na plaży z pełną obsługą. Niestety, położenie wymaga, by pobliskie domki zamieszkane zostały przez agentów Secret Service, jednostkę Navy Seals oraz Coast Guard. Na szczęscie to już jest wliczone w koszt wakacji.

Pozostali pracownicy Białego Domu mieszkają w hotelu Moana Surfrider, jednym z najstarszych i najbardziej eleganckich w okolicy, co kosztuje podatników $72,216. Warto dodać, że dotyczy to zaledwie 24 osób.

Reszta wydatków to nadgodziny lokalnej policji, rozstawianie barykad na ulicach, 24 godzinna karetka.

Z powodów bezpieczeństwa nigdy nie poznamy innych, ukrytych kosztów wakacji. Obejmują one na przykład instalację supernowoczesnego systemu łączności w chatce na plaży.

Co ciekawe, to że koszt ponad 4 mln. dolarów za 17 dniowy pobyt na Hawajach nie odbiega zbytnio od wydatków na wakacje poprzednich prezydentów USA. Biorąc pod uwagę, że większość to koszty podróży i bezpieczeństwa, jestem w stanie w to uwierzyć.

Gdy prezydent będzie spędzał Boże Narodzenie w tropikach, my robić to będziemy bardziej tradycyjnie. Przy wigilijnym stole i w gronie najbliższych. Czego wszystkim życzę. Wesołych Świąt.

Rafał Jurak

rafal@infolinia.com



----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor