----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

05 stycznia 2012

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Publikujemy 42 część wykładów księdza profesora Józefa Tischnera

W niniejszych impresjach aksjologicznych chciałbym poprowadzić uwagę czytelnika wokół tej właśnie odpowiedzi. Dalej następują rozmaite opisy szczególnych doświadczeń aksjologicznych, w których pojawia się owo doświadczenie „ja” aksjologicznego. Jest to dosyć taki szczegółowy opis rozmaitych tego rodzaju doświadczeń i wynik ostateczny owego opisu jest następujący: mianowicie, żeby uczynić ten artykuł bardziej sprawnym dla czytelnika Znaku, potraktowałem go jako komentarz do fragmentu wiersza Bolesława Leśmiana, który to fragment dałem na wstępie, brzmi on tak:

Zewsząd idę ku sobie; wszędzie na się czekam,
Tu się spieszę dośpiewnie, tam – docisznie zwlekam
I trwam, niby modlitwa, poza swą żałobą,
Ta, co spełnić się nie chce, bo woli być sobą.

(ze zbioru „Dziejba leśna”)

Otóż w tym artykule daję komentarz do pierwszych dwóch zdań:

„Zewsząd idę ku sobie: wszędzie na się czekam,

Tu się spieszę dośpiewnie, tam – docisznie zwlekam”. To „zewsząd idę ku sobie” to znaczy idę ku sobie jako ku pewnej wartości, jako ku czemuś takiemu, co jest dla mnie. Na koniec komentarz do dwóch ostatnich słów.

„I trwam, niby modlitwa poza swą żałobą.

Ta spełnić się nie chce, bo woli być sobą.”

Modlitwa jest czymś takim, co z natury rzeczy dąży do spełnienia. Modlimy się po to, żeby być wysłuchanym i żeby się modlitwa skończyła. W memencie wysłuchania modlitwy, modlitwa zanika. Ale ta modlitwa, o której Leśmian pisze jest swoista – ona nie chce się spełnić, bo gdyby się spełniła musiałaby zniknąć.

„Trwam niby modlitwa.”  Modlitwa jest prośbą o to, aby się coś spełniło. Modlitwa, którą jestem, jest jednak modlitwą szczególną, rzekłbym nawet przewrotną, ona spełnić się nie chce, bo woli być sobą.

Wybór i akceptacja samego siebie, jako rzeczywistości niespełnionej i prowizorycznej, akceptacja dokonana wbrew całej prowizoryczności, nosi piętno subtelnego heroizmu i jest źródłem poczucia dumy.

U Leśmiana jest to oprócz wszystkiego piękne, ale wbrew temu, co pisze Leśmian pierwotna kondycja „ja” aksjologicznego tylko częściowo odpowiada naturze modlitwy przewrotnej. Nie w tym leży sedno rzeczy, że „ja” aksjologiczne spełnić się nie chce, bo woli być sobą, lecz w tym, że ono spełnić się nie może. Jego irrealność czyni je na wieki transcendentnym wobec świata, czasu i przestrzeni. Gdyby to nie zburzyło pięknej konstrukcji wiersza, chętnie poprawiłbym myśl Leśmiana:

„Człowiek jest modlitwą, która wbrew samej sobie spełnić się nie jest w stanie.”

Co oczywiście nie przeszkadza temu, że człowiek może zarazem i nie móc i nie chcieć. Uświadamiając sobie w ten sposób rację akceptacji samego siebie, jako „aksjos” nie zrealizowanego, bo irrealnego i transcendentnego, nie traci on oczywiście nic, ani z poczucia heroizmu, ani z poczucia leśmianowskiej dumy.

Człowiek jest bytem dla siebie, bo jest wartością. Zarazem jednak jest to wartość swoista, wartość niedopełniona, wartość niedokończona. Jest to wartość, która ma świadomość swej biedy i jako taka wartość wyciąga rękę ku jakiemuś bogactwu. Jakkolwiek  wartość ta jest na tyle bogata, iż jest przekonana, że ma prawo do tego, ku czemu rękę wyciąga. Poczucie biedy idzie tutaj w parze z poczuciem pewnej godności, pewnego uprawnienia. Takie jest „ja” aksjologiczne.

Są to oczywiście wszystko metafory i symbole, niemniej wskazują one na to kluczowe doświadczenie bytu dla siebie związane z wymiarem wartości. Nic więc dziwnego, że to „ja” aksjologiczne, kiedy wychodzi poza siebie, poszukuje wokół siebie wartości, które by go nasyciły, a przede wszystkim tych, które by go potwierdziły. Potwierdzenie swoje własnej wartości/wartościowości, uzyskuje „ja” aksjologiczne od drugiego aksjologicznego „ja”. I tu jest możliwa wzajemność, relacja wzajemności, w której człowiek buduje człowieka potwierdzając w nim jego wartość. Czymże bowiem jest wzajemność? Wzajemność jest uczestnictwem w pewnych wartościach, w sferze pewnych wartości. Uczestnictwem nie pojedynczym, ale uczestnictwem wielu. Uczestniczymy w pewnych wspólnych wartościach i na tym polega nasza wzajemność.

Jak to wszystko ma się do teorii osoby, do teorii substancji? Otóż trzeba powiedzieć, że nie jest to sprzeczne z teorią osoby. Można to wyrazić w języku Hegla.

Zbyszek Kruczalak



----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor