Dlaczego uciekający przed prawem w USA filmowi przestępcy starają się przede wszystkim dotrzeć do granicy państwa? Bo wiedzą, że poza nią niewiele im już grozi. Ubiegłoroczne dochodzenie dziennikarzy Chicago Tribune ukazało rzeczywistość niewiele różniącą się od filmowych scenariuszy. Wywołane serią artykułów prasowych dyskusje na ten temat trwają do dziś, a reprezentujący Illinois senator Durbin domaga się, by prokurator generalny Stanów Zjednoczonych doprowadził poszukiwanych listami gończymi i wygodnie żyjących w innych krajach przestępców przed amerykański sąd.
W czwartek doszło do spotkania sen. Durbina z przedstawicielami federalnych, stanowych i lokalnych agencji w tej sprawie. Polityk ma nadzieję, że wspólnie opracują oni plan ścigania osób, które dopuściły się przestępstw na terenie Illinois, a następnie wykorzystując niesprawny system i brak współpracy pomiędzy poszczególnymi agencjami wydostały się z kraju.
Sen. Dick Durbin naciska na prokuratora generalnego, Erica Holdera, domagając się działania w tej sprawie. Ubiegłoroczne dziennikarskie dochodzenie wykazało, że setki poszukiwanych przestępców żyje poza granicami, głównie w Meksyku, nie ukrywając się przed władzami, pomnażając swój majątek i często kontynuując swą przestępczą działalność na terenie USA.
Dotychczasowa wymiana listów w tej sprawie oraz przeprowadzane spotkania niewiele zmieniły. Bez zdecydowanego działania Departamentu Sprawiedliwości i zacieśnienia współpracy pomiędzy organami ścigania różnych szczebli niewiele można zrobić. Nie widać też, niestety, chęci współpracy pomiędzy różnymi, odpowiedzialnymi za obecną sytuację agencjami.
Od opublikowania wyników dziennikarskiego dochodzenia upłynęło już wiele miesięcy, więc przypomnijmy tylko niektóre wnioski:
– Podejrzani o dokonanie morderstwa, gwałtu, czy rozboju najczęściej decydują się na ucieczkę do Meksyku, Brazylii, Indii, na Filipiny oraz kilku innych, najczęściej południowych krajów.
– Wielu uciekinierów płaci zaskakująco niską cenę za swą wolność, przekraczając granicę po wpłaceniu nakazanej przez sąd kaucji w wysokości często kilku lub kilkudziesięciu tysięcy dolarów. W czasie wstępnych rozpraw w większości przypadków sąd nie konfiskuje paszportu i nie nakłada ograniczeń w podróżowaniu, nawet wtedy, gdy rozprawa dotyczy cudzoziemca.
– W ucieczkach najczęściej pomagają rodziny oskarżonych, które nie są za to później pociągane do odpowiedzialności. Prawo Illinois zwalnia bowiem członków najbliższej rodziny oskarżonego z odpowiedzialności za niesienie mu pomocy. Z tego powodu pomagające w ucieczce osoby nie mogą nawet być przesłuchiwane w tej sprawie przez prowadzących dochodzenie detektywów.
– Luki prawne i brak współpracy organów ścigania sprawia, że tylko nieliczni poszukiwani przez policję trafiają na listy Interpolu, międzynarodowej organizacji ścigającej przestępców. Na 129 oskarżonych w Illinois o zbrodnie i opuszczających nielegalnie kraj tylko dwóch znalazło się na takiej liście.
„Wygląda na to, że każdy może zabić, a następnie wyjechać z kraju” – mówi Brenda Molina, której matka zginęła z powodu pijanego kierowcy. Mężczyzna ten uciekł do Korei Południowej.
Potwierdza to były szef policji w Joliet, Fred Hayes, który wielokrotnie obserwował znikanie poza granicami osób podejrzewanych o dokonanie przestępstw – „System nie działa. Przedstawiciele służb federalnych, stanowych i lokalnych powinni zastanowić się jak usprawnić ten zepsuty system”.
Rządowe akta doskonale dokumentują alarmujący brak koordynacji działań pomiędzy Departamentem Sprawiedliwości, prokuraturami okręgowymi i lokalną policją. Coraz większa liczba spraw, popełniane błędy, brak komunikacji sprawiają, że prowadzący sprawy nie maja pojęcia, gdzie przebywają osoby wobec których prowadzone jest postępowanie.
Na przykład dziennikarze zidentyfikowali aż 60 osób, które uciekły do Meksyku tuż przed rozpoczęciem procesów w Cook County. Tylko wobec 12 z nich wystąpiono o ekstradycję.
W większości przypadków policja wie, gdzie mieszka i jak nazywa się poszukiwany przestępca. Na ich ściganie zezwala również międzynarodowe prawo.
Mimo to najczęstsze tłumaczenie organów ścigania brzmi: Poszukiwanie oskarżonych o zbrodnie w USA jest trudne i niebezpieczne.
W czasie 18 dniowego pobytu dziennikarzy w Meksyku udało im się tylko w jednym mieście znaleźć aż ośmiu poszukiwanych przez policję w Illinois. Większość z nich zgodziła się nawet na rozmowy nie ukrywając adresu i nazwiska. Tylko jeden przyznał, że zaraz po wyjeździe z USA ktoś o niego pytał.
Tysiące rodzin osób zamordowanych lub skrzywdzonych oczekuje od wymiaru sprawiedliwości zdecydowanych działań w tej sprawie. Nic się jednak nie dzieje.
Gina Rodriguez czeka na schwytanie Pedro Aguilar`a, który zastrzelił jej matkę na ulicy Chicago w 1996 r. Chwilę później zbiegł do Meksyku, gdzie mieszka do dziś. Kobieta przypomina sobie, jak jeden z przedstawicieli organów ścigania zasugerował jej wynajęcie prywatnej osoby, która odnalazłaby w tym kraju poszukiwanego mordercę. Zaszokowana radą Gina Rodriguez nigdy tego nie uczyniła wierząc, że Stany Zjednoczone będą w stanie zmusić władze Meksyku do ekstradycji Aguilara.
Dziennikarzom Chicago Tribune odnalezienie mordercy, który nie zmienił nazwiska i od 11 lat również adresu, zajęło zaledwie dwa dni.
Inny mężczyzna, oskarżony o gwałt na nieletniej, w rozmowie z gazetą ujawnił, w jaki sposób wydostał się z kraju. Nie było to ani skomplikowane, ani kosztowne. Po wpłaceniu kaucji w sądzie udał się na dworzec autobusowy, gdzie kupił bilet do Arizony. Tam odebrał go krewny, który własnym samochodem przewiózł go do Meksyku przez jedno z przejść granicznych. Jego nazwisko nie figurowało w żadnej z baz danych, nikt gonie ścigał, nikt nie wpisał go na listę osób, którym nie można opuścić kraju. Po kilku minutach odprawy granicznej był już w Meksyku.
RJ