----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

09 lutego 2012

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Na początek do kontrolowania prędkości pojazdów wykorzystane zostaną już istniejące kamery na skrzyżowaniach znajdujących się w pobliżu szkół i parków, w których wystarczy uruchomić odpowiednie, zainstalowane przez producenta oprogramowanie. W następnej kolejności miasto planuje zakup dodatkowych fotoradarów. Władze Chicago wciąż utrzymują, że chodzi o bezpieczeństwo przechodniów, przeciwnicy zmian przekonani są, że jednak o pieniądze.

Gubernator Quinn złożył podpis pod kontrowersyjną ustawą zezwalającą na automatyczną kontrolę prędkości pojazdów poruszających się w okolicy szkół i parków na terenie miasta, o której jeszcze kilka miesięcy temu wypowiadał się krytycznie. W związku z tym niektórzy podejrzewają, iż chciał w ten sposób złagodzić nieco swe napięte stosunki z Rahmem Emanuelem, któremu w ubiegłym roku odmówił budowy kasyna w śródmieściu Chicago. Quinn oczywiście odrzuca takie sugestie przekonując, że "bezpieczeństwo jest najważniejsze, a każde uratowane życie, zwłaszcza dziecka, jest wielką wartością".

Gubernator przyznaje jednocześnie, że w ostatnich miesiącach otrzymał kilkaset listów i telefonów przeciwnych wprowadzanej zmianie i zaledwie 19 od osób popierających wprowadzenie fotoradarów. Składając podpis doszedł jednak do wniosku, że mieszkańcy Chicago wyrazili wcześniej swe zdanie za pośrednictwem aldermanów, którzy w radzie miasta głosowali przecież za ich automatyczną kontrolą prędkości.

W podobnym zresztą tonie wypowiada się burmistrz Chicago, który od początku utrzymuje, iż chodzi wyłącznie o bezpieczeństwo na ulicach, a każdy kierowca może łatwo uniknąć surowych kar, wystarczy przecież, by jeździł zgodnie z przepisami.

Analiza danych z ostatnich lat świadczy jednak, że nowy przepis będzie miał niewielki wpływ na liczbę śmiertelnych potrąceń pieszych przez poruszające się z nadmierną prędkością samochody. Będzie natomiast zasilał budżet milionami dolarów rocznie.

W latach 2005-2009 na ulicach Chicago pod kołami samochodów zginęło 251 pieszych. Mniej, niż połowa tych wypadków miała miejsce w tzw. strefach bezpiecznych, czyli w okolicach szkół i parków, gdzie już w lipcu pojawią się fotoradary, a z tej liczby poniżej 25% było wynikiem nadmiernej prędkości pojazdu.

Biorąc pod uwagę te dane, liczbę zarejestrowanych  samochodów i natężeniu ruchu, Chicago jest według ekspertów jednym z najbezpieczniejszych miast dla pieszych.

Poza tym w początkowym okresie za fotoradary służyć będą kamery na skrzyżowaniach, które znajdują się w odległości 1/8 mili od rejonów szkolnych i parków. Wystarczy uruchomić w nich odpowiedni program i urządzenia te będą pełniły podwójne zadanie - wypisywały mandaty za przekroczenie skrzyżowania na czerwonym świetle oraz kontrolowały prędkość pojazdów. Pechowy kierowca może więc w ciągu kilkusekundowego pokonywania takiego miejsca otrzymać mandaty na łączną sumę ponad $200.

Problem w tym, że takie skrzyżowania to najczęściej bardzo ruchliwe odcinki chicagowskich ulic. Statystyki mówią, że prawie połowa potrąceń pieszych w wieku poniżej 14 lat ma miejsce w spokojnych, bocznych uliczkach, a nie na głównych skrzyżowaniach wyposażonych w sygnalizację świetlną i przejścia. Rejony szkolne, gdzie dochodzi do największej liczby takich wypadków są w Chicago jednocześnie najbardziej oddalone od skrzyżowań, na których znajdują się już kamery. Nowe prawo nie będzie więc chroniło dzieci w tych rejonach, co też świadczy, że za wprowadzeniem fotoradarów mogą kryć się motywy finansowe, chyba, że administracja planuje  instalację tych urządzeń w bocznych uliczkach, na co na razie się nie zanosi.

„Możemy chronić nasze dzieci, możemy w ten sposób ograniczyć prędkość pojazdów. Dzięki temu zmniejszymy liczbę śmiertelnych wypadków na drogach oraz poważnych uszkodzeń ciała będących wynikiem potrąceń i zderzeń” – mówiła Barbara Flynn Currie, demokratka z Chicago, główny sponsor ustawy i jednocześnie przewodnicząca większości w Izbie Reprezentantów tuz przed ubiegłorocznym głosowaniem w tej sprawie.

Przekonała większość, ale nie wszystkich.

Krytycy nowego prawa obawiają się, że doprowadzi ona do pojawienia się podobnych urządzeń na przedmieściach Chicago i w innych częściach stanu Illinois, nawet wtedy, gdy ich obecność nie będzie niczym uwarunkowana. Osoby te wciąż przekonane są, że ustawa jest wyłącznie sposobem na zdobycie dodatkowych środków budżetowych.

„Uderzy to we wszystkich podatników, uderzy wielokrotnie – mówił reprezentant stanowy Jack Franks, demokrata z Marengo, przeciwnik nowego rozporządzenia – To bardzo zły pomysł”.

Cóż, okres dyskusji w tej sprawie za nami, w tej chwili możemy tylko przygotować się na nadejście fotoradarów. Rejony, gdzie mogą się one pojawić, czyli strefy w promieniu 1/8 mili od każdej szkoły oraz parku, to połowa miasta. Trudno będzie kierowcy podróżującemu po Chicago nie natknąć się w czasie nawet krótkiego przejazdu na kilka takich urządzeń.

Warto więc wiedzieć, ile przekroczenie prędkości będzie kosztowało.

– Jazda w granicach od 5 do 10 mph powyżej wyznaczonego limitu skutkować będzie automatycznym mandatem w wysokości $50.

– Jeśli dopuścimy się przekroczenia dozwolonej prędkości o 11 mph lub więcej, wówczas zapłacimy już $100.

– Fotoradary będą działały w rejonach szkół od poniedziałku do czwartku w godzinach od 6 rano do 8.30 wieczorem, natomiast w piątki od 6 rano do 9 wieczorem.

– W rejonach wszystkich parków miejskich działały będą przez wszystkie dni tygodnia. Urządzenie włączane będzie na godzinę przed ich otwarciem i wyłączane w godzinę po zamknięciu. Ponieważ godziny otwarcia parków regulowane są zwykle wschodami i zachodami słońca, czas działania fotoradarów tez będzie różny w zależności od pory roku.

Ile zarobi miasto?

Działające obecnie kamery na skrzyżowaniach przynoszą miastu każdego roku ponad $70 mln. w postaci mandatów za przejazd na czerwonym świetle. Ocenia się, że uruchomione w nich oprogramowanie dla fotoradarów co najmniej podwoi tę sumę.

Niezależna organizacja o nazwie Expired Meter, której celem i głównym zadaniem jest ochrona praw kierowców, przytacza wyniki testów prowadzonych przez miejski departament transportu. W 7 rejonach spośród kilkuset wyznaczonych do przyszłej instalacji fotoradarów, czyli w rejonie zaledwie siedmiu szkół i parków, przez 43 dni badano prędkość przejeżdżających samochodów. Tylko w powszednie dni tygodnia i tylko w godzinach od 6 do 11 rano i od 12 w południe do 4 po południu, czyli przez 9 godzin dziennie. W tym czasie zanotowano aż 1,418,797 przypadków przekroczenia prędkości, co stanowiło 26% wszystkich poruszających się pojazdów. Przy bardzo konserwatywnych założeniach, biorąc pod uwagę fakt, że wielu kierowców zacznie zwalniać, wielu omijać te miejsca, specjaliści obliczają, iż w pierwszych 12 miesiącach miasto zarobi ponad $80 mln.

RJ



----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor