----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

09 lutego 2012

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Śmierć Wisławy Szymborskiej, obok refleksji nad tworzoną przez nią poezją, otworzyła na nowo dyskusję o zaangażowaniu literatów w komunizm. Obok uniwersalnych wierszy Noblistki sieć zapełniła się jej poematami o Stalinie i Leninie.

Starsza Pani, rzadko udzielająca wywiadów, pisząca stosunkowo mało, nieaspirująca do bycia autorytetem, refleksyjna i ironiczna – taką Wisławę Szymborską widzieliśmy w ostatnich latach, gdy jako laureatka Nagrody Nobla stała się czołową postacią polskiej literatury współczesnej. Najbardziej prestiżowa nagroda świata w jakiś sposób narzuciła schemat, w jaki postrzegać należało „wielką poetkę”. Nie znaczy to jednak, że nie miała wielu innych, zupełnie nie przystających do tego wizerunku twarzy. Jedna z nich – pogodna i radosna – ukazała się nam w wyemitowanym po jej śmierci w TVN24 dokumencie Chwilami życie bywa znośne, przygotowanym przez Katarzynę Kolendę-Zaleską.

Jednak wśród wielu twarzy Szymborskiej była też inna, o wiele ciemniejsza. Młoda poetka, debiutująca w pierwszej połowie lat 50. tomikiem Dlatego żyjemy, całą swoją ówczesną twórczością zaangażowała się w system komunistyczny, tworząc zgodnie z regułami obowiązującego wtedy powszechnie kanonu socrealistycznego. O Leninie pisała: grób w którym leży ten/nowego człowieczeństwa Adam/wieńczony będzie kwiatami/z nieznanych dziś jeszcze planet. Po śmierci Józefa Stalina zapewniała: Nic nie pójdzie z jego życia w zapomnienie/Jego Partia rozgarnia mrok. Gloryfikowała moc partii komunistycznej, chwaliła budowę nowej, socjalistycznej Ojczyzny, swoimi umiejętnościami poetyckimi legitymizując powstający w Polsce totalitaryzm.

Służba „na froncie literackim” to jednak nie wszystko – poetka w 1953 r. podpisuje rezolucję wystosowaną przez krakowskie środowisko partyjnych literatów w sprawie tzw. procesu kurii krakowskiej. [...] wyrażamy bezwzględne potępienie dla zdrajców Ojczyzny, którzy wykorzystując swe duchowe stanowiska i wpływ na część młodzieży skupionej w KSM działali wrogo wobec narodu i państwa ludowego, uprawiali - za amerykańskie pieniądze - szpiegostwo i dywersję – głosił tekst rezolucji. „Zdrajcami Ojczyzny” byli księża i osoby świeckie, niesłusznie oskarżeni przez komunistów o szpiegostwo. Ich skazanie na karę śmierci (niewykonaną) bądź długoletnie więzienie miało zastraszyć polski Kościół i podporządkować go PZPR. Obok Szymborskiej rezolucję podpisali też tacy twórcy jak Jan Błoński, Kornel Filipowicz, Andrzej Kijowski, Sławomir Mrożek, Julian Przyboś czy Maciej Słomczyński.

Jak wyglądały dalsze losy poetki? Wydany w 1957 r. tomik Wołanie do Yeti otwiera na nowo jej karierę i rozpoczyna okres twórczości, która rozsławiła ją w świecie. Z PZPR występuje w 1966 r., w ramach solidarności z Leszkiem Kołakowskim, wyrzuconym z partii za postawę krytyczną wobec Gomułki. W latach 50. nawiązuje współpracę z paryską „Kulturą”, w 1976 r. podpisuje list przeciwko wprowadzeniu do konstytucji przewodniej roli partii i sojuszu z ZSRR. W stanie wojennym zaprzestaje współpracy z prorządowym „Życiem Literackim”, nawiązując kontakty z „Solidarnością”.

Można się zastanowić – na ile jej działalność była „opozycyjna”? Można też postawić pytanie – na ile jej działalność „stalinowska” była znacząca? No i przede wszystkim – czy okazała skruchę? W 1991 r. w wywiadzie powiedziała: Należałam do pokolenia, które wierzyło. Ja uwierzyłam. Wypełniałam swoje „wierszowane zadania” z przekonaniem, że robię dobrze. Jest to najgorsze doświadczenie w moim życiu. Problem z biografią, ideowe zaangażowanie w komunizm pozostało traumą dla wielu twórców, od Czesława Miłosza zaczynając, na Ryszardzie Kapuścińskim kończąc. Czy nie potrafili się przyznać do winy, przygnieceni strachem? A może ich tłumaczenie zawsze odbierane będzie jako niewystarczające?

Pokolenie twórców, którzy debiutowali bądź rozwijali skrzydła w stalinowskiej Polsce to jedno z najważniejszych pokoleń polskiej inteligencji. Ideowi, nastawieni społecznie, chcący zbudować lepszy kraj po koszmarze okupacji. Jednocześnie zaś zapatrzeni w starszych idoli (komunizm zaakceptowali wszak tacy poeci jak Tuwim, Broniewski czy Przyboś), omamieni przez system, który twórców hołubił i doceniał. Niewielu z nich pozostało w związku z peerelowską „dyktaturą ciemniaków” do końca, mniej lub bardziej angażując się w życie rodzącej się od lat 70. opozycji demokratycznej. To też charakterystyczny rys tamtego pokolenia.

Dziś wielu komentatorów i publicystów chce tamto pokolenie „rozliczyć”. Jest to jakieś wyjście, które jednak nic po za faktem „rozliczenia” nie daje, nie pozwala zrozumieć przeszłości. Warto tamte czasy opisywać, pokazywać fakty, procesy i różne postawy. Zastanowić się nad historią, mieć do niej swój stosunek. Byle nie ograniczać się do wyrokowania ex catedra...

Tomasz Leszkowicz



----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor