----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

09 lutego 2012

Udostępnij znajomym:

Były kapelan lotniska Midway, gospodarz telewizyjnego programu Polvision "Słowo na Niedzielę", proboszcz parafii Matki Boskiej Śnieżnej na południu Chicago, 44 letni ksiądz Wacław Jamróz znaleziony został 7 października 2009 r. we własnej łazience z ponad 20 ranami kłutymi brzucha i innymi obrażeniami ciała. Biuro szeryfa powiatu Cook jego śmierć uznało za samobójstwo, z czym do dziś nie może pogodzić się mieszkająca w Polsce rodzina zmarłego oraz wielu parafian z Chicago.

Dlatego 2 i pół roku po jego śmierci, na początku przyszłego miesiąca na wniosek rodziny dokonana zostanie ekshumacja ciała pochowanego w Polsce duchownego - donosi chicagowska stacja telewizyjna ABC.

Autopsja ma odpowiedzieć na wiele pytań, które pojawiły się w trakcie i po zakończeniu śledztwa, zadawanych przez najbliższych ks. Wacława oraz parafian nie mogących pogodzić się z ustaleniami policji. Powiatowy zakład medycyny sądowej nie przeprowadził w 2009 r. nawet sekcji zwłok uznając, że rany na ciele wskazują na samobójstwo. Do podobnych wniosków doszli detektywi badający mieszkanie proboszcza. W wydanym oświadczeniu zwrócono uwagę na brak jakichkolwiek śladów wskazujących na udział osoby drugiej oraz fakt znalezienia ciała w łazience zamkniętej od środka.

Wiele pytań pozostaje jednak wciąż bez odpowiedzi. Poproszony przez dziennikarzy telewizji ABC o ponowne zapoznanie się z dokumentami sprawy dr John Pless, emerytowany patolog kryminalny, który przeprowadził w swojej karierze ponad 7 tysięcy sekcji uważa, że rany na ciele ks. Wacława wcale nie wykluczają udziału innych osób. Według niego planowana ekshumacja pozwoli odpowiedzieć na większość pytań pozostających na razie bez odpowiedzi.

Przypomnijmy, że ta tragedia rozegrała się  w parafii Matki Boskiej Śnieżnej na południu Chicago. 8 października 2009 r. ksiądz Wacław Jamróz nie pojawił się na porannej mszy. Znaleziono go martwego na terenie plebanii w pobliżu kościoła. Oględziny ciała i domu wskazywały na samobójstwo. Takie tez wnioski umieszczono w raporcie po zakończeniu śledztwa.

Wiele osób ma jednak wątpliwości. Przede wszystkim z powodu planowanej przez proboszcza podróży do Polski, a także braku pożegnalnego listu w mieszkaniu. Świadkowie przyznają, że ks. Wacław zachowywał się w ostatnich dniach przed śmiercią inaczej, był przygnębiony, a swemu bratu powiedział, że coś go martwi. Niektórzy podejrzewają, że na wydarzenia mogły mieć wpływ problemy osobiste, w tym zeznania księdza przeciwko jednemu z parafian burzliwie rozwodzącemu się z żoną, a także pogróżki, jakie padały pod jego adresem.

RJ



----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor