Gdyby pobicie Rodneya Kinga przez policjantów w 1992 r. miało miejsce nie w Kalifornii, ale w stanie Illinois, to pierwszą osobą, która trafiłaby w konsekwencji tego wydarzenia na kilkanaście lat do więzienia byłby przechodzień, który zarejestrował je amatorską kamerą. Prawo naszego stanu reguluje bowiem możliwość nagrywania innych osób w dość specyficzny i unikalny sposób, nazywany przez jednych nielogicznym, przez innych wręcz szkodliwym. Jeśli za pomocą np. telefonu komórkowego nagramy wymianę zdań z nadużywającym prawa, swej pozycji i postępującym wobec nas nieetycznie policjantem, to grozi nam za to do 15 lat więzienia i wysoka grzywna. Samo nagranie jako nielegalne nie może być do niczego wykorzystane.
Przekonała się o tym między innymi Tiawanda Moore, której nawet przez myśl nie przeszło, że rejestrując rozmowę z dwoma chicagowskimi policjantami łamie jakiekolwiek prawo. Zwłaszcza, że próbowali powstrzymać ją przed złożeniem skargi na kolegę, dotyczącej molestowania seksualnego.
W momencie, gdy policjanci zorientowali się, że są nagrywani, 20-letnia Moore została zakuta w kajdanki i kolejne dwa tygodnie spędziła w areszcie. Groziło jej do 15 lat więzienia za złamanie prawa podpisanego w 1961 r.
W czasach powszechnego internetu, wyposażonych w kamery telefonów i stron typu YouTube, stan Illinois jawi się jak twór ze średniowiecza. Dokumentowanie otaczającej nas rzeczywistości może okazać się tu w wielu przypadkach złamaniem prawa i zagwarantować nam długi pobyt w więzieniu.
Na przykład podczas zbliżających się chicagowskich szczytów NATO i G8 amatorskie nagranie starcia z policją może jego autorowi poważnie zaszkodzić. A na pewno pojawią się takie przypadki, gdyż przybywający z innych częsci świata, a nawet kraju uczestnicy protestów nie zdają sobe sprawy z istnienia tak archaicznego zapisu.
Kilku stanowych legislatorów przekonanych jest, że nadszedł czas, by zmienić prawo, które według wielu sosób sprzeczne jest z innymi przepisami stanowymi i federalnymi. Prokurator Generalna Illinois, Lisa Madigan, poprosiła już nasz Sąd Najwyższy o wyrażenie opinii, czy obowiązujący zakaz jest zgodny z Konstytucją.
Ustawodawcy nie chcą zmieniać wszystkiego. Chcą jedynie wprowadzić wyjątek, który pozwalałby obywatelom na rejestrowanie działań policji oraz innych przedstawicieli publicznych zawodów wykonujących swą pracę.
"Nie sądzę, by ktokolwiek spodziewał się zachowania prywatności wobec osób zatrudnionych na publicznych stanowiskach, przebywających na publicznym terenie i wykonujących w danym momencie swe publiczne obowiązki" – uważa współautorka poprawki do ustawy, reprezentująca Northbrook Elaine Nekritz ze stanowej Izby Reprezentantów.
Większość stanów zezwala na nagrywanie rozmów bez zgody osoby nagrywanej, około 12 stanów wymaga poinformowania o tym drugiej strony, natomiast Illinois przyjęło drugą wersję w nieco zmienionej formie wymagając od wszystkich osób, które pojawią się w nagraniu wyrażenia na nie zgody.
Przyjęte w 1961 r. prawo dotyczy wyłącznie nagrań dźwiękowych, w związku z czym kamerą wideo nagrywać możemy wszystko tak długo, jak nie rejestrujemy jednocześnie dźwięku, chyba, że nagrywamy z odległości, w której rozmowa nie jest już słyszalna.
Ustawa przewiduje kilka wyjątków. Jednym z nich są publiczne nagrania dla radia i telewizji, gdy w tle pojawiają się czasami głosy osób nie biorących udziału w rozmowie z dziennikarzem (na przykład na ruchliwej ulicy). Jednak zarejestrowanie dźwięku telefonem przez prywatną osobę w tym samym miejscu już podlega karze, gdyż nie chronią jej przepisy dotyczące wolności mediów.
Wielu polityków i przedstawicieli organizacji społecznych obawia się, że zbliżające się w Chicago konferencje mogą przy okazji ośmieszyć nasz stan.
"Nagranie czegoś, co dzieje się na ulicy może ujść ci na sucho jeśli jesteś z CNN, ale nie wtedy, gdy jesteś zwykłym obywatelem" – uważa Lucy Dalglish, dyrektor wykonawczy organizacji Reporters Committee for Freedom of the Press.
Policja różnych szczebli na razie nie bierze udziału w dyskusji na ten temat i zapowiada, że będzie egzekwować każde prawo, jakie wprowadzi legislatura. Jednocześnie organizacja zrzeszająca komendantów policyjnych z naszego stanu – Illinois Association of Chiefs of Police – domaga się, by nowe prawo działało w dwie strony. Jeśli obywatele otrzymają możliwość nagrywania policjantów bez ich wiedzy, to oni również, dla własnej ochrony, chcieliby otrzymać zgodę na nagrywanie obywateli.
Obowiązujące obecnie prawo jest też niezrozumiałe dla nowego szefa chicagowskiej policji. Garry McCarthy uważa, że każdy skorzystałby na zgodzie na nagrywanie wydarzeń, co z jednej strony pomogłyby w sprawach przeciwko łamiącym przepisy osobom publicznym, z drugiej chroniłyby policjantów w przypadku niesłusznych oskarżeń o nadużywanie prawa.
W 2009 r. chicagowski artysta i jednocześnie aktywista na rzecz poszanowania praw obywateli, Christopher Drew, aresztowany został w centrum miasta na ulicy State za sprzedaż swych prac bez wymaganej licencji. Uznał to za naruszenie Pierwszej Poprawki i przysługujących mu praw, więc zorganizował sprzedaż swych prac po raz drugi, również na chodniku w tym samym miejscu. Tym razem w papierowej torbie ukrył magnetofon, który miał zarejestrować wymianę zdań z policją. Gdy aresztujący go stróże prawa odkryli urządzenie jego walka o Konstytucję zamieniła się w próbę uniknięcia oskarżeń o przestępstwo pierwszego stopnia, za jakie uznaje się obecnie rejestrowanie rozmów z policją. Christopher Drew spędził trzy dni areszcie, a obecnie przygotowuje się do mającej rozpocząć się wiosną tego roku rozprawy. Grozi mu 15 lat więzienia.
Wspomniana na początku Tiawanda Moore uniknęła tak wysokiej kary. Jej prawnicy znaleźli zapis mówiący, że prywatna osoba może dokonać takiego nagrania w wyjątkowej sytuacji, na przykład gdy uważa, że sama jest ofiarą przestępstwa. W przypadku Moore chodziło o molestowanie seksualne jakiego dopuścił się oficer policji, w którego imieniu interweniowali koledzy z chicagowskiego departamentu.
Prawo w opisanej formie na razie wciąż w Illinois obowiązuje. Warto o nim wiedzieć, przynajmniej do czasu jego zmiany. Czy do tego dojdzie, nie wiadomo. Zwolenicy wprowadzenia poprawki zbierają sojuszników w stanowej legislaturze, ale na razie jest to nieliczna grupa.
RJ