----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

16 lutego 2012

Udostępnij znajomym:

Whitney Houston zmarła dzień przed wręczeniem nagród muzycznych Grammy w hotelu Beverly Hilton w Los Angeles, gdzie przygotowywała się do przyjęcia, przypadkowo tego samego, na którym trzydzieści lat temu zadebiutowała. Piosenkarkę znaleziono martwą w wannie w swym pokoju hotelowym. Pomimo ogłoszenia o śmierci, nikt nie zrezygnował z przyjęcia. Jakby nigdy nic uczestniczył w nim także mentor i współtwórca artystki, Clive Davis. Nic w tym dziwnego, bo showbiznesu nic nie powstrzyma. Wydaje się nawet, że śmierć Houston spięła w spójną całość nudne i niekończące się widowisko, niewątpliwie poprawiając notowania jego popularności.

Wszyscy byliśmy świadkami jak artystka powoli dokonywała auto-destrukcji, a nikt temu nie zapobiegł. Houston dołączyła niniejszym do żałosnej listy obejmującej Billie Holiday, Janis Joplin, Karen Carpenter i Amy Winehouse, by wymienić tylko kilku z licznej plejady zarówno kobiet jak i mężczyzn. Pomimo niekończących się deklaracji ponoć zszokowanego środowiska medialnego, odkąd wiadomość o śmierci artystki się rozeszła, trudno uwierzyć że ktoś był rzeczywiście zaskoczony. Do pewnego stopnia wszyscy tego oczekiwali i byli współwinni, nawet jak nie oglądaliśmy filmu „Being Bobby Brown”.

Whitney Houston była postrzegana niemal wyłącznie przez pryzmat swego gwiazdorstwa i uporczywej wspinaczki na szczyty listy przebojów, głównie dzięki wyjątkowo potężnemu i poruszającemu głosowi. Media celowo pomijały ciemną stronę życia artystki pilnując by ujawnienie prawdy o nadużyciu alkoholu i narkotyków nie spowodowało alienacji jej fanów i zburzenia długo budowanego na użytek publiczny obrazu gwiazdy. Śmierć artystki zbieżna w czasie z uroczystością wręczenia nagród muzycznych Grammy i obecnością wszystkich tych osób, którzy ją znali, zgromadzonych w tym samym miejscu, gdzie zmarła, niewątpliwie zaogniła oficjalny przekaz wydarzeń. Ceremonia Grammy w wielu przypadkach stanowiła jedyny pretekst do mniej lub bardziej szczerych wyrazów kondolencji wyrażanych przez gwiazdy różnego formatu. 48-letnia Houston zmarła w stosunkowo młodym wieku, ale jej walka z nałogiem rozgrywała się tak publicznie, że jej akt finałowy wydawał się nieunikniony. Niesamowicie przypominał upadki takich gwiazd jak Michael Jackson i Amy Winehouse. W ubiegłą sobotę obrazy reporterów oczekujących na wywiezienie ciała Houston z Beverly Hilton przeplatały się ze wspominaniem artystki przez celebrytów, zebraniem fanów przy świecach, oświadczeniami osób znanych i nieznanych, jak i programami upamiętniającymi jej dokonania.

Nie sposób uniknąć porównań do Winehouse i Jacksona. Obie gwiazdy również przeżywały okresy silnie nagłaśnianego destrukcyjnego zachowania. Ucierpiała na tym ich twórczość. Proces Jacksona o molestowanie seksualne i fiksacja na punkcie chirurgii plastycznej uczyniły z niego parodię. Umierając w wieku 50 lat był jak najdalszy od szczytu swej popularności jako ikony popkultury za czasów „Thrillera”. Podobnie 27-letnia Winehouse stała się bohaterką tabloidów, a artystkę w większym stopniu wykreowała jej odmowa udziału w rehabilitacji niż umiejętności muzyczne. Jakkolwiek Winehouse nie oddaliła się od swego słynnego albumu „Back to Black” z roku 2005 jak Jackson i Houson od czasu swej muzycznej świetności, to w swych końcowych latach przeżywała dość jałowy okres działalności.

W obliczu ich śmierci, wszystko to zostało pomniejszone, a każdy artysta został potraktowany jakby ich kariera został przerwana w pełnym rozkwicie. Prawda była jednak zupełnie inna.

Podobnie jak zachowywano się w przypadku Winehouse i Jacksona, dziennikarze, reporterzy i autorzy nekrologów pokrótce tylko wspomnieli o problemie Houston z nadużywaniem alkoholu i narkotyków, a większość przekazów medialnych koncentrowali na przebojach popowych, głównej roli w „Bodyguard” i spuściźnie muzycznej. Z mniejszą pieczołowitością były odnotowywane przez prasę skutki nadużywania narkotyków na jej niegdyś krystaliczny głos i półprzytomny występ w krótkotrwałym programie „Being Bobby Brown” z roku 2005.

Trudno się temu dziwić. Śmierć Houston z pewnością nie jest jakąkolwiek nauczką. Piosenkarka reprezentowała różnorodne treści różnym grupom odbiorców. Bez względu na to czy inspirowała ludzi do śpiewania, aktorstwa, czy ćwiczenia, jej muzyka była powszechnie obecna stanowiąc tło dla przynajmniej dwóch ostatnich pokoleń. Zrozumiałe jest więc skupienie się na pozytywnych elementach jej życia.

Kilku celebrytów podjęło jednak podstawową kwestię uzależnienia wśród gwiazd świata rozrywki. Tony Bennet, który również walczył z uzależnieniem, publicznie nawoływał do legalizacji narkotyków w obliczu śmierci Houston, oświadczając, że mogłoby to zapobiec przyszłym tragediom. Artysta komediowy Patton Oswalt zwrócił się do „cholernych przyjaciół” Lindsay Lohan by próbowali zapobiec ostatecznemu zakończeniu jej targanego problemami życia. Większość celebrytów ograniczyła się jednak do prostych oświadczeń kondolencyjnych. Niektórzy z krytyków dowodzą jednak, że jeśli przemysł rozrywkowy na poważnie traktowałby spuściznę piosenkarki, popychałby do bardziej zasadniczej zmiany. Śmierć Houston mogłaby stanowić powód do uświadomienia sobie, że świat rozrywki, który obserwujemy na ekranie lub deskach scenicznych jest głęboko przeżarty nadużywaniem leków, alkoholu i narkotyków w skali wprost epidemiologicznej. Pozostaje jednak żywym pytanie do jakiego stopnia nas to obchodzi?

Tymczasem wiele wskazuje na to, że na śmierci można zarobić. Sprzedaż i pobieranie plików internetowych z utworami Houston wzrosły od ubiegłej soboty. Liczba pojedynczo ściąganych z internetu piosenek Houston osiągnęła 887,000 zaledwie 24 godziny po śmierci artystki, a najpopularniejszy album znalazł się na szóstej pozycji na liście przebojów Billboard. Siedem płyt Houston znajduje się obecnie na liście dziesięciu największych bestselerów muzycznych w ramach Amazon.com, a autorska kompilacja „The Greatest Hits” dotarła do drugiego miejsca na liście przebojów. Natychmiast po ogłoszeniu o śmierci piosenkarki jej utwory zyskały największą popularność na portalu iTunes, a największy hit stanowiący interpretację wykonania Dolly Parton pod tytułem „I Will Always Love You” dostał się na szczyt listy stając się najbardziej popularnym plikiem. Klasyczny utwór z lat 1980. pod tytułem „I Wanna Dance With Somebody” jest obecnie również w pierwszej dziesiątce przebojów, a inne single pojawiły się ponownie w pierwszej setce.

Houston będąc rewelacją od momentu swego debiutu w roku 1985, należała do najlepiej sprzedających się artystów od połowy lat 1980 po późne lata 1990, produkując takie hity jak „How Will I Know”, „The Greates Love of All”, itp. W miarę jak pogłębiało się jej uzależnienie od narkotyków, jej majestatyczny głos stawał się zachrypły i nie była ona w stanie wyśpiewać wysokich tonów.

Dopiero po zakończeniu kilkutygodniowego dochodzenia na temat jej śmierci, kiedy zostanie udostępniony pełny wynik autopsji, poznamy wpływ narkotyków na jej system. Rutynową procedurą w przypadku, kiedy celebryci umierają w stosunkowo młodym wieku, jest to że inspektorzy przeszukują stoliki nocne i apteczki. W przypadku Houston zabezpieczono dane dotyczące leczenia i listę przepisanych na receptę leków. Artystka znana z nadużywania alkoholu i narkotyków stała się źródłem domniemań, że jej śmierć została spowodowana przez tego typu śmiertelną mieszankę toksycznych substancji.

Nadużywanie leków na receptę drastycznie wzrosło w ostatnich latach. W roku 2008 ponad 36,000 osób zmarło wskutek przedawkowania leków, ponad trzykrotnie powiększając liczbę z lat 1990, przy czym większość tych przypadków została spowodowana przez leki na receptę. Śmiertelne przedawkowanie narkotyków spotęgowane przez przedawkowanie leków przekraczają obecnie liczbę śmiertelnych wypadków samochodowych, informuje Centrum Kontroli Zachorowań i Prewencji. Kalifornia dysponuje bazą danych monitorującą leki na receptę pod nazwą CURES, która obejmuje ponad 100 milionów leków na receptę i powiększa się o cztery do sześciu milionów nowych danych każdego miesiąca. Urzędnicy organów ścigania mogą dokonać przeglądu danych zaczerpniętych z aptek by sprawdzić czy lekarze nie przepisują leków odbiegających od zakresu ich regularnej praktyki i czy pacjent nie otrzymuje wielu recept od różnych lekarzy. Jerry Brown, gubernator Kalifornii, podkreślał znaczenie programu CURES jeszcze sprawując funkcję prokuratora generalnego i zapoczątkował dochodzenie w głośnych przypadkach śmierci Michaela Jacksona i Anny Nicole Smith. W przypadku Smith wniesiono oskarżenia przeciwko dwóm lekarzom i prawnikowi z którym Smith była związana po tym jak baza danych pokazała jak była maskotka Playboya otrzymywała tuziny leków na receptę. Ława przysięgłych uniewinniła tę trójkę z większości zarzutów przestępczych, a sędzia oddalił dwa oskarżenia, redukując jedno do występku. Podobnie lekarz Jacksona został oskarżony o śmierć piosenkarza w czerwcu 2009 roku poprzez podanie mu mocnego leku znieczulającego jako leku nasennego, jakkolwiek inspektorzy doszli do wniosku, że siedmiu innych lekarzy podejmujących leczenie Jacksona nie popełniło niczego złego.

Po hagiograficznych wyrazach uznania składanych przez uczestników uroczystości wręczania muzycznych nagród Grammy przyszła pora na podłą rzeczywistość. Houston została znaleziona zatopiona w wannie, na kilka godzin przed uroczystością. „Prawdziwa strata nastąpiła dziesięć lat temu”, stwierdził Leo Braudy, autor „The Frenzy of Renown: Fame and Its History”. „Była chodzącą raną, a prasa nie miała zamiaru alienować jej fanów poprzez pisanie o tym. Więc stała się mieszaniną płaczu i tańca na grobie.”

Początkowe rewelacje prasowe o publicznej uroczystości dla fanów zmarłej artystki na szczęście okazały się nieprawdziwe. Pogrzeb Houston będzie miał charakter prywatny i odbędzie się w New Hope Baptist Church w Newark w stanie New Jersey, gdzie jako dziecko często śpiewała. Nie odbędzie się także publiczne wystawienie zwłok ani uroczystość w Prudental Center w Newark. Jak w środę potwierdził publicysta Houston pogrzeb będzie jednak transmitowany przez telewizję i internet na żywo. Swą obecność zapowiedziało około 1,500 gwiazd świata rozrywki. Wśród zaproszonych gości będą Aretha Franklin, która będzie śpiewać, Chaka Khan, Diane Warren, a także Jesse Jackson. Kompozytorka słynnego przeboju Houston, pod tytułem „I’Am Every Woman”, Valerie Simpson, podkreśliła, że procesy i kłopoty Houston nie powinny obecnie zajmować naszej uwagi. „To nie są jej płyty, to nie jest jej muzyka.”

Być może. Ale to już nie o Houston chodzi.

Oprac. Ela Zaworski



----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor