Niezapłacone, zaległe mandaty za parking i przejazd na czerwonym świetle, a niedługo również za nadmierną prędkość zmierzoną fotoradarem, Chicago będzie potrącało ze stanowych zwrotów podatkowych. Odpowiednia ustawa w tej sprawie została przegłosowana w środę w Radzie Miasta przy sprzeciwie ośmiu aldermanów.
Rozporządzenie dotyczy wszystkich mieszkańców Illinois, którzy zalegają z mandatami w Chicago. Nawet jeśli otrzymali karę za parkowanie wiele lat temu podczas jednorazowego pobytu w mieście i nie zamierają tu wracać. Wszelkie zaległości będą teraz potrącane ze stanowych zwrotów podatkowych. Władze miasta mają nadzieję odzyskać w ten sposób ok. $20 mln.
Z przegłosowanej ustawy cieszy się burmistrz Emanuel, który uważa, że nikomu nie powinno uchodzić na sucho ignorowanie miasta. Podobnego zdania było 42 aldermanów głosujących za jej przyjęciem.
Jednak ośmiu zdecydowanie skrytykowało ten zapis uznając, że nie wszystkie mandaty i kary zostały nałożone słusznie.
Ald. Fioretti z 2 okręgu uważa, że poparcie przez niego takiego rozwiązania wymagałoby w pierwszej kolejności uporządkowania błyskawicznych rozpraw administracyjnych, które nie dają wielkich szans na obronę kierowcom i w czasie, których popełnianych jest wiele błędów.
"Uznajemy, że każdy jest winny i zajmujemy się następną sprawą – mówi radny – W 80% przypadków zadłużenie wobec miasta jest prawdziwe i powinniśmy ścigać takie osoby. Co jednak z pozostałymi 20%?"
Jako przykład przytacza sprawę mieszkańca przedmieść, który ma kilkadziesiąt mandatów z miejsca, którego nigdy nie odwiedził. Uważa, że zakładanie blokady na koła przy dwóch mandatach jest wystarczające.
Zanim pieniądze ze zwrotu podatkowego zostaną przez Chicago przejęte każdy kierowca będzie miał prawo do odwołania.
RJ
