Publikujemy 46 część wykładów księdza profesora Józefa
Wszystko to wiąże się ściśle z wewnętrznym doświadczeniem ciała. Wewnętrzne doświadczenie ciała jest na takim poziomie, na którym nie ma różnicy między tym, co duchowe, a tym co zmysłowe. Tego rodzaju różnica nie wchodzi tutaj w grę. Duchowość i zmysłowość zamazują się, w każdym dotyku jest duch i zarazem w każdym dotyku jest ciało. Może jeszcze jeden fragment z Michalskiego:
„Nastrój odsłania więc moje otwarcie na jakieś pobudzenie. W tym sensie nastrój jest samopobudzeniem – „ja” jest tu pobudzone przez własną swoją wrażliwość. Nastrój odbiera Dasein jako otwarte. W nastroju Dasein odkrywa swoje otwarcie, znajduje, że jest już otwarte, a bycie otwartym to przecież właściwy Dasein sposób bycia: /Dasein/ jest swoim otwarciem/ – przeto w nastroju Dasein postawiony jest wobec swego bytowania jako /Da/” [s.69]
Egzystujące „ja” odkrywa w nastroju, że jest, że nie wykracza samodzielnie w swe bytowanie, lecz zostaje w nie wprowadzone, wrzucone. Przez co? Przez kogo? Skąd i dokąd? To pozostaje w mroku. Nie ma dla Dasein ucieczki od otwarcia, od wrażliwości. Nie jest ona od Dasein zależna.
„Nastrój wydobywa na jaw tę sytuację. Ujawnia, że nie jest przedmiotem decyzji egzystującego „ja” podjęcie właściwego mu „rozumiejącego” bytowania, ani też zaniechanie go. Pokazuje, że Dasein jest i ma być”. [s.69]
Człowiek odkrywa w nastroju swoje własne otwarcie na świat. Co znaczy: skoro świat jest miarą, wedle której pojawiają się zjawiska, człowiek odkrywa, że skazany jest na odkrywanie bytu wewnętrznego. Innymi słowy, że „rzucony jest w bycie-w-świecie” [s.69]
Zwróćmy uwagę, że nastrój jest tutaj opisywany również słowem /wrażliwość/. Jest to dobre słowo. Oczywiście wrażliwość nie jest zależna od człowieka. Nie człowiek decyduje o swojej wrażliwości. Nastrój ukazuje, że Dasein po prostu jest i ma być. Jest rzucony w bycie, rzucony w życie. Pierwotnie u Heideggera słowo „bycie” znaczyło po prostu „życie” i tutaj odkrywamy jakąś wewnętrzną jedność Dasein, czyli wewnętrzną jedność człowieka. Nie ma żadnej przepaści między substancją duchową, a substancją cielesną. W nastroju jesteśmy jednością, ale odkrywamy również ścisły związek pomiędzy światem, w którym żyjemy, a nastrojowością. Świat, w którym żyjemy jest nam dany przez naszą nastrojowość. Nie ma świata /samego w sobie/. Jaka jest nasza nastrojowość, taki jest nasz świat. Przypomnijmy sobie jeszcze raz Kartezjusza. W jaki sposób dochodził on istnienia świata zewnętrznego? Powiada on tak:
„doznajemy wrażeń, musi być jakaś przyczyna wrażeń, przyczyna wrażeń musi leżeć poza nami, jest nią rzecz, a więc świat istnieje. Ale czy na pewno istnieje?” – pyta Kartezjusz i żeby się upewnić w istnieniu świata zewnętrznego mówi, iż istnieje dobry Bóg, który nas nie myli. Ten Bóg dał nam przekonanie o tym, że świat zewnętrzny istnieje, a więc świat zewnętrzny istnieje, natomiast tutaj świat i nastrój są jednym i tym samym. Nastrój otwiera na świat i świat jest czynnikiem, który jak gdyby /siedzi/ w nastroju. Możemy porównać nastrój do światła rzucanego na ekran przez aparat filmowy. Aparat może rozmaite obrazy rzucać na ekran, ale światło, ta ogólna nastrojowość, jest warunkiem tego wszystkiego, co dzieje się na ekranie.
Przejdźmy teraz do tekstu Maurica Merlea-Ponty’ego. Sprawa cielesności pojawia się u niego w jego „fenomenologii percepcji”, ale może zanim o tym powiem, krótka charakterystyka Merleau-Ponty’ego zaczerpnięta z małej książeczki pod tytułem „Myśl francuska dnia dzisiejszego” [1971]:
„Merleau-Ponty znajduje w Fenomenologii Husserla, której jest wierny bardziej niż Sartre rozwiązanie fałszywej antynomii między intelektualizmem a empiryzmem, która dominowała przez trzy wieki filozofii. Pomogła ukonstytuować się nauce klasycznej, lecz do końca XIX wieku utraciła swą przydatność eurystyczną. Deklaracje, które znajdujemy na pierwszych stronach w „Fenomenologii percepcji” są jednoznaczne: empiryzm nie dostrzega, że mamy potrzebę wiedzieć, czego szukamy, inaczej bowiem nie moglibyśmy szukać. Intelektualizm nie widzi, że musimy nie wiedzieć o tym, czego szukamy – w przeciwnym bowiem wypadku także niczego byśmy nie szukali. Obydwa kierunki łączą się w tym, że ani jeden, ani drugi nie chwyta świadomości w trakcie pojmowania, nie ujmuje jej w stanie określonej niewiedzy, pustej jeszcze intencji, lecz ujmuje ją już określoną, będącą uwagą.” [Phenomenologie…s.36].
Zbyszek Kruczalak