Wesoło było w ostatnich dniach. Rozrywki dostarczył nam na przykład Sąd Najwyższy, choć akurat w tym przypadku nie było to nikomu potrzebne. Chodzi o te wszechobecne brokuły... Właściwie to chodzi o ustawę Affordable Care Act, a jeśli jest się republikaninem to odpowiednie określenie brzmi Obamacare.
Zanim jednak porozmawiamy o zdrowych roślinach i ich związku, a właściwie braku takowego z powszechnym programem ubezpieczeń zdrowotnych, proponuję chwilowe odejście od tematu, choć zapewniam, że o sądzie, wprawdzie niższej instancji, będzie również mowa.
Wielokrotnie słyszeliśmy o pozwach wytaczanych szybkoobsługowej sieci McDonald`s i chyba spodziewaliśmy się kolejnych. Jednak miały one dotyczyć kalorii, otyłości, gorącej kawy, zbyt zimnych lodów lub ptasich piór w kanapce, a nie prostytucji...
Podobno niskie zarobki zmusiły byłą pracownicę tej sieci do uprawiania tej profesji. To oczywiście jest możliwe. Dlatego pozwała całą korporację do sądu domagając się odszkodowania za straty moralne i fizyczne, wypłaty zaległych wynagrodzeń i kilku innych rzeczy. Mam nadzieję, że to jest niemożliwe, gdyż otworzyłoby furtkę do milionowych, bezpodstawnych odszkodowań.
Nie dbająca o pracowników firma, nie doceniająca ich pracy, nie podnosząca wynagrodzeń przez lata mimo rosnących kosztów życia to wstyd, ale jeszcze nie przestępstwo. Jeśli łamie przy okazji jakieś prawo, absolutnie powinna za to ponieść konsekwencje. Jednak nawet najgorszy pracodawca nie może być odpowiedzialny za nasze życie i podejmowane przez nas decyzje.
Pozew obejmuje oprócz sieci restauracji również byłego męża kobiety, który był menadżerem jednego z punktów sprzedaży. Sprawa jest bowiem bardziej skomplikowana, niż podejrzewamy.
Okazuje się, że McDonald ma odpowiadać również za postępowanie swego pracownika. Nieodpowiednia ocena jego charakteru i brak kontroli życiorysu sprawiły, że kobieta stała się ofiarą nie tylko instytucji, ale zatrudnionego mężczyzny.
Gdy zaczynała pracę nic nie zapowiadało smutnego końca. Właściciel restauracji przypadł jej do gustu, a następnie oprócz hamburgerów zaczął z tego samego biura sprzedawać jej ciało.
Niskie zarobki, kiepskie ubezpieczenie medyczne, nieodpowiednia polityka zatrudnienia, której produktem był jej własny mąż – to wszystko sprawiło, że w ciągu kilku lat kobieta trafiła do domu publicznego w Nevadzie. Warto jeszcze dodać, iż ślub miał miejsce po rzekomym wyrzuceniu jej z pracy i zmuszeniu do prostytucji. Kobieta zapewnia jednak, że nie trwał długo.
Nie wiem, jaką decyzję podejmie kalifornijski sąd, ale na pewno będę się sprawą interesował. Jeżeli przyznane zostanie odszkodowanie, to możemy spodziewać się lawiny podobnych, niekoniecznie związanych z prostytucją. Miałem wypadek, bo mój stary samochód miał słabe hamulce. Gdybym zarabiał więcej nigdy by do tego nie doszło. na przystanku ukradziono mi telefon. Oczywiście to wina komunikacji miejskiej oraz pracodawcy, który płaci mi za mało i nie pozwala jeździć taksówką. Wyobraźnia podpowiada milion scenariuszy...
Wracamy do brokuł, znienawidzonej, ale polecanej przez dietetyków i lekarzy super rośliny. Na pewno wszyscy znają okoliczności pojawienia się jej w dyskusji członków Sądu Najwyższego w USA rozpatrujących przed kilkoma dniami zgodność ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym z Konstytucją. W bardzo wielkim skrócie można powiedzieć, że jeden z konserwatywnych członków tej instytucji porównał ustawę do tej rośliny pytając, czy rząd może nas zmusić do jej kupowania i jedzenia skoro jest bardzo zdrowa? To było ultrakrótkie podsumowanie. Na dłuższe nie mogę sobie pozwolić z braku miejsca.
Zadający to pytanie sędzia Antonin Scalia jest wyjątkowym i zasłużonym znawcą prawa, ale w tym przypadku porównanie według wielu osób mu nie wyszło. Bo co mają brokuły do ustawy o ubezpieczeniu? Jakbyśmy na to nie patrzyli - nic. Tego typu rozmowy może bawią, ale gdy mówimy o poważnej ustawie, o którą trwają boje od dwóch lat, spodziewamy się po Sądzie Najwyższym nieco więcej. W innej części dyskusji Scalia zapytał prawnika rządowego, czy oczekuje, że sędziowie przeczytają każdą z 2,700 stron? No cóż, miałem cichą nadzieję, że to zrobią, choćby po to, by wyrzucić 1,000 niepotrzebnych. W końcu chodzi o dokument nazywany przez jednych historyczną ustawą, która wpłynie na jakość życia kolejnych pokoleń, a przez innych najgorszym produktem legislatury od czasów zjednoczenia północy z południem. Niezależnie od prezentowanych poglądów podjęcie decyzji musi być poprzedzone zaznajomieniem się z produktem. Nie wyobrażam sobie, by można było go przyjąć lub odrzucić nie wiedząc, co jest w środku. Nie mają tu znaczenia nasze poglądy, które teoretycznie nie powinny wpływać na podejmowane przez sąd decyzje. Teoretycznie...
W przypadku ubezpieczenia, a właściwie jego braku u ponad 50 mln. obywateli, wszelkie koszty ich leczenia rozkładane są na pozostałych. Szpitale dokładają trochę do pozostałych rachunków, więcej zabierane jest na ten cel z podatków, więcej płacimy w comiesięcznych składkach na naszą polisę. W przypadku brokuł sytuacja, jak zaznaczają specjaliści od rynku warzyw, jest odmienna. Możemy poprosić, by ktoś inny zapłacił, ale prawdopodobnie spotkamy się z odmową. Jeśli nie brokuł nie kupimy, to ich nie zjemy. Poza tym im mniej ludzi będzie je kupowało, tym niższe będą ich ceny ze względu na słaby popyt.
Warto też pamiętać, że kupowanie i spożywanie brokuł nie jest nieodłącznym elementem naszego życia. Są tacy, którzy raz je mieli w ustach i nie mają zamiaru tego doświadczenia powtarzać. Żyją, zakładają rodziny i funkcjonują w społeczeństwie. W przypadku opieki zdrowotnej sytuacja jest nieco inna. Jeszcze się taki nie urodził, który z pomocy lekarza nie musiałby skorzystać. Oczywiście młodzi ludzie najbardziej niechętni są ubezpieczeniom, bo wydają się im one niepotrzebne. Zgoda, na pewnym etapie życia tak jest. Ale później przychodzą kolejne.
Przykłady te nie mają na celu przekonania kogokolwiek do ustawy lub brokuł. Pokazują jedynie, jak niepoważnie zachowują się członkowie Sądu Najwyższego. Następstwem dyskusji o brokułach było w tym gronie zastanawianie się, czy ponieważ śmierć jest zjawiskiem pewnym, to powinno się zmusić ludzi do wykupienia polisy na wypadek pogrzebu. Osobiście proponuję byśmy wszyscy kupili sobie już trumny. Nie czekając na polecenie rządu. Tak na wszelki wypadek.
Miłego weekendu.
Rafał Jurak