Chicagowska Rada Edukacji i Związki Zawodowe Nauczycieli doszły do porozumienia w sprawie proponowanego wydłużenia roku szkolnego o 10 dni decydując, iż na razie program obejmie tylko 51 dotychczasowych placówek. Postanowiono też, że Pulaski i Columbus Day nie będą od przyszłego roku dniami wolnymi od nauki.
O wydłużenie nauki w szkołach zabiegał od początku swej kadencji burmistrz Rahm Emanuel, którego wspierał nowy szef CPS, Jean-Claude Brizard. Przeciwni takiemu rozwiązaniu byli nauczyciele obawiający się dodatkowych obowiązków w ramach dotychczasowego wynagrodzenia. Część rodziców była też niepewna, czy dodatkowe dni nauki nie będą dla uczniów zbytnim obciążeniem.
Po kilkumiesięcznych negocjacjach strony doszły do porozumienia, które uznać można za sukces związków zawodowych i jednocześnie porażkę miasta. Przewiduje ono od przyszłego roku szkolnego 10 dodatkowych dni nauki tylko w dotychczasowych 51 szkołach objętych programem pilotażowym i ewentualne rozszerzenie go na inne placówki w kolejnych latach. Miastu nie udało się więc wprowadzić dodatkowych dni nauki na terenie całego miasta, a dodatkowo musiało zgodzić się na zapłacenie nauczycielom we wspomnianych 51 szkołach dodatkowe $1,500 za 10 dni pracy.
Umowa przewiduje równocześnie ograniczenie liczby dni świątecznych w szkołach publicznych. Po raz ostatni w tym roku uczniowie mieli wolne w Columbus Day i Pulaski Day. Od przyszłego roku będą to dni szkolne. By uspokoić środowiska włoskie i polonijne Rada Edukacji zobowiązała się zmienić nieco program nauczania w te dni. W szkołach mają w tym czasie pojawić się zajęcia dotyczące związane z postaciami Krzysztofa Kolumba i Kazimierza Pułaskiego.
Przedstawiciele miasta tłumaczyli, że ustępstwa wobec nauczycieli wymuszone zostały groźbą złożenia przez związki pozwu w sądzie.
"Wolimy skupić się na salach lekcyjnych, a nie sądowych" – powiedziała Becky Carroll, reprezentująca CPS. Broniła później niekorzystnej umowy przekonując, iż takie rozwiązanie jest najlepsze dla dzieci uczęszczających do szkół.
RJ
