W ramach przygotowań do szczytu NATO policja chicagowska wyposażona została w dodatkowy sprzęt wartości grubo ponad miliona dolarów, mający zastosowanie przede wszystkim w czasie spodziewanych protestów i ewentualnych starć z aktywistami. Obok nowych kamizelek kuloodpornych, czy tarcz, na liście zakupów dokonanych przez miasto znaleźć można urządzenie dźwiękowe o nazwie LRAD, czyli Long Range Acoustic Device.
Inna, obiegowa nazwa to `sound cannon" , czyli "dźwiękowa armata", która może produkować 150 decybeli słyszalnych na odległość nawet 1,600 stóp.
Władze Chicago i policja twierdzą, że to taki wielki megafon, który ma zapewnić słyszalność wszelkich poleceń wydawanych przez służby porządkowe w czasie protestów. Wzmacniany w ten sposób dźwięk ma się przebić nawet przez najgłośniejszą muzykę, czy wykrzykiwane przez tysiące ludzi hasła.
Owszem, LRAD może posłużyć jako najmocniejszy w świecie megafon jak przekonują władze Chicago, jednak wojsko i służby porządkowe innych miast twierdzą, że urządzenie to ma inne zastosowanie - jako broń dźwiękowa, którą amerykańska policja stosowała już wielokrotnie w przeszłości.
Pierwszy, udokumentowany przypadek wykorzystania w ten sposób LRAD przeciw protestującym pochodzi z 2009 r. z Pittsburga, gdzie odbywał się szczyt G20. Uruchomione przez policję urządzenie zaczęło emitować przeraźliwe dźwięki, które zmusiły demonstrantów do zakrywania uszu i cofania się w popłochu.
Policja z Pittsburga użyła tego urządzenia również w 2011 r. do kontrolowania tłumów podczas Super Bowl, a od tamtej pory kilkukrotnie podczas protestów w ramach Occupy.
LRAD znajduje się w posiadaniu kilku innych miast, gdzie również już został wykorzystany. Takie same armaty dźwiękowe stosuje U.S. Navy, głównie do ochrony statków pasażerskich i innych jednostek przed atakami piratów na wodach międzynarodowych.
Siła LRAD to możliwość emitowania silnych sygnałów dźwiękowych w wąskiej, 30 stopniowej wiązce. W efekcie osoby uderzone taką falą czują się jakby poruszały się w bardzo głośnym tunelu. Wiązka taka może sięgnąć celu oddalonego o ponad półtora tysiąca stóp i razić go siłą 150 decybeli.
Problem w tym, że próg bólu u człowieka to 110 decybeli, czyli tyle ile wydają z siebie silniki startującego samolotu odrzutowego. Dźwięki powyżej 120 decybeli mogą i w większości przypadków powodują nieodwracalne uszkodzenia słuchu. Według organizacji U.S. National Institute on Deafness dźwięki już powyżej 85 decybeli są dla człowieka szkodliwe i mogą w niektórych przypadkach spowodować nieodwracalną utratę słuchu.
Profesor Karen Piper, wykładająca gościnnie w 2009 r. z Carnegie Mellon University brała udział w protestach podczas szczytu G20 w Pittsburgu. Oskarżyła miasto o odszkodowanie za trwałą utratę słuchu po użyciu przez tamtejszą policję LRAD.
`siła i intensywność wysokiego, piskliwego dźwięku stworzonego do odstraszania pirackich łodzi i terrorystów z odległości co najmniej ćwierć mili jest nie do opisania - mówi Karen Piper - Dźwięk wibruje i powoduje ból całego ciała, nie tylko uszu. Myślałam wtedy, że umieram".
Profesor Piper, obecnie wykładowca na University of Missouri wydała niedawno oświadczenie, w którym uznała za szokujący fakt, że Long Range Acoustic Device, czyli armata dźwiękowa, jest promowana jako urządzenie do kontrolowania tłumu w Stanach Zjednoczonych i wykorzystywane przeciw obywatelom i ogółowi społeczeństwa
Nie zanosi się jednak, by urządzenia te miały zniknąć z wyposażenia policji na całym świecie. Po Chicago przyjdzie czas na wykorzystanie ich w Londynie podczas Olimpiady. Oficjalnie mają służyć do przekazywania poleceń i ostrzeżeń służb porządkowych osobom przebywającym w łódkach na Tamizie - donosi Associated Press.
'