----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

17 maja 2012

Udostępnij znajomym:

'

Od objęcia przez Rahma Emanuela najwyższego stanowiska w Chicago upłynął właśnie rok. Na pewno bogaty w wydarzenia, kontrowersyjne decyzje i plany na przyszłość. Nie każdy ocenia pracę burmistrza tak samo. Dla jednych najważniejsza może być edukacja i budżet, dla innych klimat biznesowy i podatki. Są również tacy, którzy niemal nie dostrzegają zmian zachodzących w mieście za jego kadencji. Trudno więc obiektywnie ocenić minione 12 miesięcy. Spróbujmy jednak.

 

 

Tuż po zwycięstwie w wyborach Emanuel powołał specjalny zespół, którego zadaniem było opracowanie założeń na pierwsze miesiące urzędowania, a także wytycznych mających później służyć  ocenie pracy nowej administracji i stopnia realizacji przedwyborczych obietnic.

„To nasza mapa i dziennik z przyszłymi ocenami na najbliższe sto dni, pierwszy rok i pierwszą kadencję. Wtedy zbierzemy się ponownie i podsumujemy osiągnięcia" - mówił Rahm Emanuel na konferencji zorganizowanej niemal rok temu w bibliotece im. Harolda Washingtona.

Pierwsze sto dni były imponujące. Zaczął od stworzenia grupy profesjonalnych doradców, co było kontrastem wobec dotychczasowych działań administracji. Pierwszego dnia urzędowania obciął wydatki budżetowe o kilkanaście milionów, a w czasie pierwszej sesji rady miasta zasugerował kolejne oszczędności. Zatrudnił nowego superintendenta policji, znalazł nowego szefa chicagowskich szkół publicznych, wprowadził kilka programów mających pomóc w zmniejszeniu bezrobocia w naszym rejonie, zmusił do pewnych ustępstw związki zawodowe, co w przyszłości zaowocować ma mniejszymi wydatkami z kasy miejskiej.  Większość zawartych w raporcie postulatów została zrealizowana. Notowania nowego burmistrza podskoczyły, stał się mile widzianym gościem na wszelkich imprezach i  spotkaniach. Ale...

Realizacja planów nie oznaczała automatycznie poprawy sytuacji, co w wielu dziedzinach zaczęło być widoczne już po kilku miesiącach.

Dziennikarze każdej gazety, magazynu, stacji radiowej i telewizyjnej poświęcili sporo miejsca i czasu podsumowaniom pierwszego roku burmistrza. Doszli do wielu wspólnych wniosków: Rahm Emanuel jest "niecierpliwy", "pochopny", "czasami zbyt gwałtowny",  a także "podniecony perspektywą przebudowy miasta, które zgubiło kierunek rozwoju za rządów Richarda Daley".

Dziennikarze Chicago Reader stwierdzili wręcz, że Emanuel jest doskonałym zilustrowaniem prawa Newtona mówiącego, iż ciało utrzyma energię i prędkość ruchu, chyba że zadziałają jakieś siły zewnętrzne, które go tego pędu pozbawią.

 "W Chicago jednak takie siły nie występują - konkludują autorzy artykułu - posiadające wystarczającą władzę lub zasoby finansowe, by nieco zmienić lub choćby skorygować  obrany przez nowego burmistrza kurs".

W rezultacie jest on ciągle w ruchu. Spotyka się, przemawia, wysyła wiadomości, pisze listy, ściska dłonie, odwiedza mecze Bulls, Blackhawks i obydwu drużyn baseballowych, organizuje konferencje prasowe i przedstawia coraz to nowe pomysły.

Z pomysłami bywa różnie, większość z nich imponuje, jednak prawie nigdy nie informuje nas się, w jaki sposób ma to być zrealizowane. Przykładem może być inicjatywa powołania specjalnej grupy mającej finansować restrukturyzację miasta. Mimo akceptacji rady Chicago nikt wciąż nie wie, kto na tym najbardziej skorzysta, kto będzie nadzorował projekt i kto tak naprawdę będzie go finansował. Pojawiły się obawy, ze jak zawsze podatnicy, choć burmistrz gorąco temu zaprzecza.

Tu wchodzimy na obiecywana w kampanii wyborczej przejrzystość w pracach miasta. Owszem, tuż po wyborach pojawiła się strona internetowa przedstawiająca zarobki pracowników miasta i zasoby poszczególnych departamentów. Na tym się skończyło. Później mieliśmy kontrowersyjną i do dziś niejasną decyzje związaną z instalacją fotoradarów w mieście, wspomnianą restrukturyzacją miasta, czy specjalnymi uprawnieniami burmistrza uzyskanymi w związku ze szczytem NATO. Zresztą przy okazji przygotowań do tego spotkania niektórzy zaczęli wypominać Emanuelowi nieco dyktatorskie zapędy.

Dziennikarze i mieszkańcy zaczynają zauważać, iż burmistrz coraz mniej mówi o przyszłości, a coraz więcej o już dokonanych zmianach. Jednocześnie przekonuje, że należy podążać naprzód, podobnie jak przekonywał jego poprzednik na stanowisku, o którym Emanuel nie chce mówić i robi wszystko, byśmy jak najszybciej o nim zapomnieli.

 

Skąd my to znamy?  - czyli powtórka z przeszłości.

 

"Jego propozycje to zbiór wszystkich najlepszych pomysłów rządowych z ostatnich lat, a nawet dekad, czekające na realizację. Począwszy od ściągania pieniędzy za zaległe mandaty, rozbudowę Navy Pier, wzmocnienie oddziałów policji, oddanie niektórych usług miejskich w prywatne ręce - choćby zbiórkę śmieci, czy recycling, budowę lepszego systemu komunikacji, zagospodarowanie miejskich nieużytków, budowę dróg dla rowerów wzdłuż wybrzeża jez. Michigan, itd." - tak w 1990 r. pisała Chicago Tribune w pierwszą rocznicę objęcia urzędu przez Richarda Daley.

Kilka miesięcy po objęciu stanowiska media opisywały złość burmistrza Daley na wysokie koszty zarządzania miastem i brak przejrzystości w administracji. W 1990 r. burmistrz Daley zapewniał, że osobiście zajmie się wszystkimi problemami, zaczynając od środka.

Zmiany?

Nie ma wątpliwości, że szkolnictwo jest jednym z priorytetów Rahma Emanuela. Świadczy o tym liczba wypowiedzi na ten temat, artykułów prasowych i podejmowanych decyzji. Pomimo kilku zaproponowanych zmian Emanuel utrzymał wiekszość programów stworzonych przez swego poprzednika i realizuje jego pomysły. Należy do nich rozwijanie tzw. charter schools, likwidacja placówek osiągających najsłabsze wyniki i wmacnianie kadry nauczycielskiej w pozostałych. Wydłużenie dnia szkolnego, czy ewaluacja pracy nauczycieli nie są pomysłami Rahma Emanuela, ale to on w krótkim czasie starał się wprowadzic je w życie. Udało mu sie to częściowo. Przy okazji jego kontakty ze związkami nauczycieli poważnie ucierpiały.

W opinii wielu osób popełnia on tu błędy swego poprzednika - chce zrobić coś wielkiego, bardzo szybko i w związku z tym z wieloma błędami. Wydłużenie dnia szkolneo w opinii ekspertów nie wpłynie znacząco na wyniki wsród uczniów, ewaluacja pracy nauczycieli się przyda, a nacisk na nowe, lepsze placówki spowoduje pogorszenie sytuacji małych, leżących na uboczu szkół. Wydaje się, że dla Emanuela nie ma znaczenia rekordowy deficyt w budżecie CPS, który niepozwala w praktyce na realizację większości planów. Po stronie zwaśnionych z burmistrzem nauczycieli stanęły nawet władze stanowe, które zgodziły się na część zmian, ale pod warunkiem wyprostowania finansów i wzbogacenia bazy nauczania. Sytuację w szkolnictwie można więc nazwać remisem.

Zmiana na stanowisku komendanta chicagowskiej policji nie przyniosła wielkich zmian w osiąganych wynikach. Przestępczość wprawdzie nieznacznie spadła, ale było to utrzymanie kilkuletniego trendu zaobserwowanego w wielu miastach, w tym w Chicago. McCarthy nie pomógł więc, ani nie zaszkodził. Jednak za jego kadencji gwałtownie wzrosła liczba morderstw. W okresie 12 miesięcy odnotowano ich 60% wzrost. Prawdziwą plagą miasta jest aktywnośc gangów, które odpowiedzialne sa za niemal 90% śmiertelnych zranień, czemu na razie szef policji mimo wprowadzania w życie coraz to nowszych rozwiązań nie jest w stanie stawić czoła. Wszystkie sondaże przeprowadzne w Chicago wskazują wzrost obaw o bezpieczeństwo. W pięciostopniowej skali pytani o opinię mieszkańcy miasta przyznali nowej administracji zaledwie 3 punkty.

Zgodnie z obietnicą Emanuel jeszcze nie podniósł podatków, ale podniósł ceny prawie wszystkich usług i serwisów - od podatku hotelowego, po prakowanie w śródmieściu. Niewątpliwie Chicago stało się droższe do życia i stanie się jeszcze bardziej, gdy w lipcy pojawią się pierwsze fotoradary. Na razie burmistrz tylko próbuje ograniczać wydatki miasta, w rzeczywistości stara sie niezauważalnie podnieśc jego dochody. Wszelkie rozmowy ze związkami, przedstawicielami różnych grup kończą się polbownymi rozwiązaniami. Podobnie będzie z propozycją reformy systemu emerytalnego. Rahm Emanuel nie odważy sie przeciez stawić czoła wszystkim niemal pracownikom miejskim jesli liczy na kolejna kadencję. W związku z tym jego ubiegłotygodniowe ostrzeżenie, że bez reformy podatki od nieruchomości wzrosna o 150% powinniśmy traktowac jako początek walki o finanse miaszkańców, czy zapowiedź przyszłych decyzji?

Sumując wszystkie wypowiedzi i sondaże z ostatnich miesięcy można wyciagnać następujące wnioski:

-        popularnośc burmistrza spada

-        wciąż jest jednak najwyższa wśród białych, zamożnych mieszkańców Chicago

-        żadna decyzja ani osiagnięcie nie otrzymało najwyższej noty (A)

-        na B zasłużyły początkowo próby ograniczenia wydatków, ale ocena spadła na C, gdy okazały się one nieskuteczne

-        szkolnictwo C+

-        budżet C-

-        przestępczość D+

-        reforma w administracji D

 

Na pewno wysoką notę powinien otrzymać za promocję miasta i zmianę jego wizerunku.  Pomagają mu w tym szerokie kontakty w obecnej administracji. Podobno w prywatnym notesie ma ponad 7,000 nazwisk i telefonów najważniejszych w kraju ludzi. Plotka głosi, ze to dzięki tym znajomościom Chicago jest pierwszym po Waszyngtonie amerykańskim miastem-gospodarzem szczytu NATO.

Mimo to, nie jest w stanie dokonać niektórych rzeczy przypisywanych Richardowi Daley, czy wcześniej kongresmanowi Rostenkowskiemu. Przykładem niech będzie federalna pomoc finansowa dla miasta. W przeszłości Chicago zawsze mogło liczyć na federalne miliony w razie finansowych problemów. W tej chwili musimy sobie radzić sami. Sumy nam przekazywane są symboliczne i pojawiają się rzadko.

Po upływie pierwszych 100 dni na stanowisku analityk polityczny, Paul Green, opisywał sytuację w Chicago tak:

“Obiad zapowiada się smakowicie, ale gotowanie jeszcze nie zostało zakończone”.

Ciekawe, co by powiedział dziś, po roku władzy Rahma Emanuela. 

'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor