Miłośnicy chicagowskich plaż mają w tym roku ułatwione zadanie. Już nie trzeba będzie sprawdzać przed wyjściem z domu, czy wybrane przez nas miejsce nie zostało przypadkiem zamknięte z powody bakterii E-Coli lub innych zanieczyszczeń. Wszystkie kąpieliska będą czynne bez zakłóceń. Nie oznacza to jednak, że z problemami sobie poradzono.
Chicago Park District postanowił jedynie zrezygnować z wprowadzania zakazów kąpieli, a w ich miejsce pojawiać się będą informacje dotyczące czystości wody i piasku. W ten sposób plażowicze, a przede wszystkim miłośnicy kąpieli, sami decydować będą, czy z danego odcinka wybrzeża jez. Michigan mogą skorzystać. Ewentualna kąpiel będzie wiązała się więc ze sporym ryzykiem dla naszego zdrowia.
Dane z ostatnich kilku lat mówią, iż w czasie sezonu letniego plaże w powiatach Cook i Lake średnio co trzy dni naruszały standardy bezpieczeństwa. Powodem była i wciąż jest bakteria E. Coli, występująca w tych rejonach znacznie częściej, a w wodach Wielkich Jezior, w tym Michigan, dwukrotnie przewyższająca średnią krajową.
Głównymi powodami podwyższonej obecności tej bakterii w wodach naszego rejonu jest odprowadzanie ścieków (25 miliardów galonów ląduje rocznie w jeziorach), przelewająca się woda burzowa z miejskich kanałów, zanieczyszczenia pochodzenia zwierzęcego oraz rolnicze.
Do zbadania stopnia skażenia plaż i otaczającej ich wody nie są potrzebne specjalistyczne urządzenia. Wystarczy krótka kąpiel. Najczęstszymi objawami są zapalenia uszu, nosa i gardła, problemy układu pokarmowego, podrażnienia skóry i oczu. Symptomy te często nie są kojarzone przez plażowiczów ze skażeniem E. Coli, raczej ze słońcem i przypadkowymi posiłkami na plaży.
W ubiegłym roku aż 36 razy zamykano plaże w Chicago. Kilka z nich uznano za najbardziej zanieczyszczone w kraju, w tym odcinek przy 63-ciej ulicy, który w ubiegłym roku zamykano kilkanaście razy. Ponieważ jednym ze źródeł zanieczyszczeń są ptasie odchody, władze Chicago próbują różnych sposobów na walkę z nimi, z różnymi zresztą rezultatami.
W tym roku na przykład dzięki federalnemu finansowaniu stworzono specjalną grupę przewodników z psami rasy Border Collie, które mają przeganiać mewy z lokalnych plaż. W 2008 r. specjalne ekipy, wyposażone w pojemniki z nieszkodliwą dla ptaków farbą znaczyły poszczególne osobniki z dwóch największych, leżących w pobliżu kolonii lęgowych. Naukowcy byli więc w stanie obserwować ich wędrówki i w przyszłości, być może, znajdą dzięki temu sposób na wyproszenie ich z Chicago. W 2007 r. jaja ptaków w koloniach lęgowych oblewano olejem, co nie pozwalało się wykluć pisklętom. W ciągu roku zmniejszono wtedy ich liczbę w Chicago o 35 tysięcy sztuk.
Oprócz tego na plażach już od kilku lat montowane są specjalne pojemniki na śmieci, z których mewy nie mogą wydobywać pożywienia, pojawiły się też finansowe kary za karmienie ptaków.
Decyzja Dystryktu Parków dotycząca zniesienia zakazów kąpieli nie jest więc związana z poprawą sytuacji. Chodzi raczej o niedokładne dane, na podstawie których podejmowane są takie decyzje. Zanim poznamy wyniki badania próbek wody, zwykle tysiące osób już kończy dzień nad wodą, następnego dnia wprowadzany jest zakaz, mimo, że w okresie kilkunastu godzin polepszyły się warunki. Miasto wprowadza teraz nowy system, który podawał będzie wyniki niemal natychmiast na 16 spośród 24 chicagowskich plaż. Pozwoli to na samodzielne podejmowanie decyzji dotyczących kąpieli, jednak z pewnością nie uchroni przed problemami osób nie mających pojęcia o jego istnieniu.
Pojawiające się w ostatnich latach raporty nisko oceniały jakość plaż w naszym rejonie w porównaniu do reszty kraju, chwaliły jednak samo Chicago za wysiłki dotyczące poprawy sytuacji. Okazuje się, że plaże znajdujące się w obrębie miasta są znacznie bezpieczniejsze, niż leżące w pozostałych rejonach Cook County.
Problem dotyczy już nie tylko zdrowia i wypoczynku mieszkańców, ale również lokalnej ekonomii. Każdy dzień zamknięcia jednej z plaż na jeziorze Michigan to straty od $9,000 do $37,000. Ocenia się, że w ubiegłym roku u około 300 osób z okolic Chicago po zetknięciu z wodą i piaskiem zanieczyszczonych plaż wystąpiły problemy górnych dróg oddechowych. Liczba problemów dermatologicznych trudna jest do obliczenia, pewne jest jedynie, iż jest znacznie wyższa.
Niejako w obronie chicagowskich plaż warto zaznaczyć, że Illinois bada jakość wody na 75% swych plaż i robi to znacznie częściej, niż inne stany, co też może być przyczyną tak dużej liczby zamknięć.
Z drugiej strony trzeba brać pod uwagę opinię naukowców.
„Woda jest tu brudna – mówił dyrektor programu National Resources Defense Council – Ludzie z rejonu Wielkich Jezior kąpią się w ludzkich i zwierzęcych odchodach”.
Zwracajmy więc uwagę na tablice informacyjne umieszczone przy wejściach na chicagowskie plaże. Jeżeli zawartość bakterii i drobnoustrojów w wodzie i piasku jest wysoka, poszukajmy innej. Jeśli nie zamierzamy się kąpać, a jedynie podziwiać widoki i korzystać ze słońca, a także z dostępnych tam atrakcji możemy w wyborze posłużyć się listą najlepszych w Chicago plaż. Od wielu lat do pierwszej piątki należą: North Ave. Beach, South Shore Beach, Leone Beach, Oak Street Beach oraz Jackson Park Beach.
Sezon plażowy oficjalnie rozpoczyna się w Chicago w ten piątek i potrwa do 3 września.
RJ
'