Publikujemy 53 część wykładów księdza profesora Józefa Tischnera
Zamieszkiwanie świata jest nieodłączne od cielesności. Nie ma ono jednak wiele wspólnego z „pożądaniem – Begierde”, o którym mówił Hegel, ani nawet ze „smakowaniem”, o którym pisał E. Levinas. Doświadczenie zamieszkiwania wyprowadza nas poza sferę cielesności pojętej egocentrycznie. Ciało w zamieszkiwaniu jest czymś nieskończenie więcej, niż siedliskiem rozkoszy, głodu i pożądania. Ciało jest wezwane do zgody ze światem, a nawet do ofiary dla potrzymani życia. Macierzyństwo i ojcostwo są nieodłączne od cielesności, a więc nieodłączna od cielesności jest również jakaś gotowość do poświęcenia siebie. Nie ma wyraźnych granic między tym, co cielesne, a tym co duchowe.
I wreszcie czwarty obszar doświadczenia cielesności: ciało ukazuje się jako żertwa ofiarna. Doświadczenie ciała ma charakter religijny. Ciało staje się centrum ludzkiego dramatu z Bogiem. Człowiek może ofiarować Bogu to, co ma. Człowiek ma przede wszystkim swoje ciało. Człowiek ofiaruje więc swoje ciało Bogu. Dramat polega na tym, że w nim każde „mieć” jest zagrożone utratą. Człowiek traci powoli to, co ma. W końcu traci również swe ciało – umiera. Religia odsłania głębszy sens owej utraty: utrata ciała jest „obumieraniem ziarna”, które w ten sposób „wyda owoc”. Poprzez ofiarę ciała człowiek spełni akt pojednania z Bogiem. Człowiek umiera, by mógł zmartwychwstać w nowym ciele. Cielesność zostaje zniesiona przez duchowość.
Ciało wchodzi w ten sposób, jako czynnik zasadniczy, w dialog człowieka z Bogiem. Człowiek doświadcza swego ciała poprzez spojrzenie Boga – „zapośrednicza” – swój stosunek do swego ciała poprzez stosunek Boga do jego ciała. Ciało jest darem Boga. Ciało jest znakiem mądrości. Ciało jest ciałem uświęconym przez „wcielenie”. Ciało jest również obszarem działania łaski. Bóg przygotowuje swym działaniem zmartwychwstanie ciała. W tym kontekście rodzi się idea żertwy ofiarnej: człowiek ofiaruje swe ciało i swe życie zgodnie z odwiecznymi przeznaczeniami Boga.
JA SOMATYCZNE
Z przytoczonych opisów ludzkiej cielesności wynika kluczowy wniosek: człowiek jako byt-dla-siebie-poprzez-drugiego, może w rozmaity sposób odnosić się do własnego ciała, uznając mniej lub bardziej radykalnie ciało swe za swoją wartość. W ten sposób może konstytuować się ludzkie JA somatyczne. Proces konstytuowania się JA somatycznego nazywam tutaj procesem solidaryzacji egotycznej. Dzięki egotycznej solidaryzacji JA aksjologiczne wchodzi w mniej lub bardziej intymną tożsamość z własnym ciałem, aż do sytuacji, w której może powiedzieć: „jestem moim ciałem”. Ja aksjologiczne nie jest JA somatycznym. Może ono w każdej chwili „wycofać się” ze swej cielesności, uznając że jest ona więzieniem dla niego. Może jednak również utożsamić się z nim pod względem aksjologicznym – uznając ciało za swą wartość absolutną. Zobaczmy to nieco bliżej.
Wyobraźmy sobie następującą sytuację konkretną: oto moja ręka. W tej chwili stawia ona określone znaki na papierze. Mam świadomość, że jest ona teraz integralną częścią mojego cielesnego ja. Zapytany o to, co robię odpowiem: ja piszę. Nie mówię: moja ręka pisze lub , że piszę przy pomocy ręki lecz „ja piszę”. Wyrażam w ten sposób świadomość tego, że jestem wraz z ręką niepodzielną całością.
Wyobraźmy sobie jednak, że ręka została dotknięta chorobą, która zagraża całemu organizmowi, Aby ratować życie, powinienem zgodzić się na amputację ręki. Sytuację taką człowiek przeżywa jako dramat, niemniej ludzie godzą się na amputację, gdy są przekonani, że uratuje im to życie. Zanim jednak dotknąłby mnie skalpel chirurga, mój stosunek do własnej ręki zmieniłby się zasadniczo. Przestałbym mieć świadomość tego, że jest ona częścią mnie. Najpierw może traktowałbym ją jeszcze jako „moją rękę”, a potem już jako coś obcego i wrogiego mi.
Akt, proces akceptacji jakiejś części obszaru cielesności jako integralnej części JA jest procesem solidaryzacji egotycznej. Proces idący w kierunku odwrotnym byłby procesem egotycznej desolidaryzacji. Zajmę się przede wszystkim pierwszym z nich.
Zbyszek Kruczalak
'