----- Reklama -----

WolfCDL. Zostań kierowcą ciężarówki

06 czerwca 2012

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...
'

Parafrazując profesora Pimkę, można by powiedzieć, że „literatura czeska wielka jest”, ale Czesi nie przepadają za typem retoryki, który uprawiał ferdydurkowski bohater, dlatego pozostaje nam raczej „widzieć jasno w zachwyceniu” ten jedyny w swoim rodzaju literacki fenomen pokazywania świata takim, jakim on jednocześnie jest i nie jest. Tylko Czesi i być może jeszcze autorzy tak zwanej prozy iberoamerykańskiej potrafią pokazywać „rzeczywistą nierzeczywistość” i dotykać w swych powieściach i opowiadaniach „realnej nierealności”.

Gdy czyta się „Palacza zwłok”, czy ogląda film nakręcony na podstawie powieści Ladislava Fuksa trudno pozbyć się dojmującego wrażenia, że autorowi udało się dotknąć czy dotrzeć do istoty tego, co nazywany manipulacją jednostki i grupy, propagandą czy „zaczadzeniem ideologicznym”. Nie ma jednakowoż w tej powieści żadnego więziennego eksperymentu stanfordzkiego czy czegoś podobnego, jest w niej po prostu palacz zwłok, który uwierzył w to, co mu kazano i tę wiarę „przekuwa w czyn”. Mariusz Szczygieł napisał w jednej ze swych recenzji:

„Główny bohater "Palacza zwłok" jest wzorowym pracownikiem krematorium, ma gołębi charakter, a o swojej żonie mawia pieszczotliwie "moja delikatna". Do czasu. Bo każdy człowiek będzie potworem, tylko trzeba mu dać szansę. O tym opowiada powieść Ladislava Fuksa z 1967 roku, a więc napisana kilka lat przed słynnym eksperymentem psychologicznym Philipa Zimbardo. Książka i eksperyment pokazują, że ludzie dobrzy to tacy, co uniknęli sytuacji, która wyzwoli w nich zło. (A film na podstawie tej książki jest być może najlepszym filmem świata)”.

Podobne ma się wrażenie czytając teksty Bohumila Hrabala, a kultowe już przecież opowiadanie i film „Obsługiwałem angielskiego króla” też nie są niczym innym, jak pokazaniem, często tragicznej absurdalności tego, co nazywamy historią. Absurd zresztą jest jedną z ulubionych kategorii literatury czeskiej, która opanowała „absurdalne igraszki” do perfekcji tak zaawansowanej, że często nie mamy nawet wrażenia, że jesteśmy zanurzeni w oparach absurdu. Czy nieustanne wbijanie młotkiem gwoździ w cokolwiek może być uznane za czynność absurdalną? I tak i nie – bo w czeskiej prozie wszystko jest w gruncie rzeczy „i tak i nie”.

Przykładów ilustrujących tę tezę jest mnóstwo, a jednym z najbardziej „malowniczych” jest absolutnie cudowna „Śmierć pięknych saren” zarówno w  wersji książkowej jak i filmowej. Scena odławiania karpi ze stawu, w którym ich nie ma jest ponad-magiczna i znacznie wykracza poza wszystko, czego możemy się po niej spodziewać.

„Spotkałem kiedyś młodego człowieka (23 lata), który nie przeczytał nigdy żadnej książki. A nagle zapragnął. Spytał, co mogę mu polecić na pierwszy raz, żeby nie zraził się do czytania. Bez zastanowienia odparłem: Śmierć pięknych saren . To książka, którą od lat kupuję w ilościach hurtowych i rozdaję znajomym. Bo to najbardziej antydepresyjna książka świata”.
(Mariusz Szczygieł)

To zupełnie tak jak z Wojakiem Szwejkiem –  najbardziej antyczeską z arcyczeskich powieści

„Przygody dzielnego wojaka Szwejka zaczęły swoją karierę od oszustwa. Hašek ze swoim pierwszym wydawcą wpadli na pomysł, że na okładce napiszą: "Wychodzi jednocześnie we Francji, Anglii i Ameryce. Zwycięstwo czeskiej literatury za granicą!". Było to zupełne kłamstwo, ale jak przyjemnie, że okazało się proroctwem”.

Pisze o tym kapitalnie Mariusz Szczygieł w zbiorze felietonów zatytułowanych „Láska nebeská”, które pokazują wyjątkowość tej literatury we wszystkim, nawet seksie Bohumila Hrabala z Violą Fischerovą:

„– Bo wiesz, ja miałam romans z Hrabalem, ale ten seks z nim to była męczarnia, ponieważ jak on kładł się na mnie, to na niego wchodziło zaraz to stado kotów i musiałam ich wszystkich wytrzymać na sobie.” [s.72] To, że mógł być to pewien problem, możemy się przekonać czytając balladę z 1983 roku zatytułowaną „Auteczko”.

Apogeum jednakowoż absolutnie absurdalnego NIE absurdu doświadczamy w rozdziale poświęconym fenomenowi Jára Cimrmana – geniusza, którego zazdrości Czechom cały świat, w tym szczególnie Polacy. Wynalazca, poeta, filozof, dramaturg, pisarz, kompozytor, podróżnik, dentysta, przyjaciel i nauczyciel Alberta Einsteina – człowiek renesansu, na którego wystawy, przedstawienia i prezentacje po prostu nie sposób się dostać i którego popularność rośnie nieustannie (poza Polską) – jest w Czechach obiektem absolutnego uwielbienia.

Mariusz Szczygieł genialnie przeskakuje w „Lásce nebeskej” z tematu na temat, bo jak pisze: „Z książek zapamiętuję tylko pojedyncze zdania i potem zaczynają one żyć w mojej głowie już własnym życiem” [s.17] Mamy w efekcie tego felietony inspirowane wielkimi postaciami literatury czeskiej, których życie prywatne i życie twórcze przeplatają się w fascynujący sposób, dając nam możliwość bycia współuczestnikami niekończącego się procesu szukania „nieziemskiej miłości”.

Zbyszek Kruczalak



'

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor