----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

27 czerwca 2012

Udostępnij znajomym:

'

DUI, czyli „Driving Under Influence” w równym stopniu dotyczy alkoholu jak i narkotyków. Niestety, w warunkach drogowych policja nie jest w stanie w większości przypadków udowodnić obecności innych substancji, poza alkoholem, w organizmie kierowcy. Statystyki zwykle pomijają więc ten problem i jako szczególnie niebezpieczny dla prowadzących pojazd uznają alkohol. Od kilku lat władze federalne i stanowe próbują zmienić tę sytuację.

Przedmieścia Chicago od lat znajdują się w krajowej czołówce pod względem spożycia narkotyków. Najczęściej sięgają po nie osoby pomiędzy 20, a 30 rokiem życia. Są to przede wszystkim heroina, kokaina oraz coraz częściej traktowana jako wykroczenie marihuana. Z roku na rok problem jest coraz większy, zwłaszcza wśród uczniów szkół średnich.

Każdy zdaje sobie sprawę, że większość osób, podobnie jak w przypadku alkoholu, po zażyciu narkotyków siada za kierownicę samochodu. Jednak w większości spowodowanych później przez tych kierowców wypadków, za główny powód uznaje się jedynie przekroczenie prędkości. Jeśli w kolizji nikt poważnie nie ucierpiał cała sprawa kończy się wypisaniem mandatu.

Na miejscu policja ma zwykle do dyspozycji jedynie alkomat, który obecności narkotyków nie wskaże. Można zatrzymaną osobę skierować na badanie krwi i moczu, ale jest to dość kosztowne i w wielu przypadkach nie przynosi spodziewanych rezultatów. Liczba narkotykowych DUI wzrasta, choć w stopniu niewielkim.

Administracja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego informuje, iż w całych Stanach Zjednoczonych z powodu DUI ginie na drogach prawie 20 tysięcy osób. Ocenia się, że na każde dwa przypadki jazdy pod wpływem alkoholu przypada jeden, gdzie kierowca znajduje się pod wpływem narkotyków. Jednak ze względu na wymienione wcześniej przeszkody w rozpoznawaniu takich przypadków nie ma nawet odpowiednich statystyk, a jedynie wyniki nieoficjalnych badań uniwersyteckich.

Podobne do alkomatów urządzenia trafiły do kilku departamentów, ale wciąż znajdują się one w fazie testów. Oprócz alkoholu wykrywają składniki kilku podstawowych, nielegalnych substancji.

Na razie główną bronią w walce z narkotykowym DUI jest wciąż obserwacja zachowań kierowców. Niemal każdy policjant jest przeszkolony w zakresie rozpoznawania osób pod nawet minimalnym wpływem alkoholu. Jednocześnie niecałe 5% z nich ma za sobą kursy dotyczące oceny zachowania osób znajdujących się pod wpływem narkotyków. Często zdarza się, że podejrzani o DUI domagają się na miejscu badania alkomatem. Po negatywnym odczycie są zwykle puszczani wolno.

Liczba osób mogących walczyć z narkotykowym DUI rośnie. Wprowadzane są też nowe metody drogowych badań. Teoretycznie więc, liczba tego rodzaju DUI powinna spadać.

Brak efektów jest między innymi wynikiem działań zdecydowanych przeciwników takich rozwiązań. Kilka organizacji ochrony praw obywatelskich uważa, że badania na miejscu wypadku łamią prawa zatrzymanych. Według nich zażycie jakiejkolwiek substancji wiele dni wcześniej w zaciszu własnego domu zostanie potraktowane jako DUI, mimo że nie ma to już żadnego wpływu na zachowanie na drodze.

Grupa NORML, która jest ogólnokrajowym adwokatem legalizacji marihuany posługuje się następującym przykładem: W piątek wieczorem osoba zapali niewielką ilość tego narkotyku we własnym domu. Zatrzymana zostanie w poniedziałek w drodze do pracy i odpowie za DUI.

Według nich akcje policji wybiegają poza poprawę bezpieczeństwa na drogach i mają na celu karanie obywateli za zachowanie w zaciszu własnego domu.

Inną przeszkodą jest określenie niebezpiecznego poziomu substancji. W Illinois każda ich ilość w organizmie kierowcy podlega karze. Gdy wiele lat temu Kongres próbował wprowadzić podobny przepis na terenie całego kraju okazało się, że jest to niemożliwe. Opozycja domagała się określenia minimalnej dawki, co w obliczu braku odpowiednich badań okazało się niemożliwe. Nikt bowiem nie wie, ile i jakiego rodzaju narkotyków należy zażyć, by miało to wpływ na prowadzenie pojazdu mechanicznego.

Na razie policja radzi sobie jak potrafi i korzysta z lokalnych praw, takich jak obowiązujące w naszym i jedenastu innych stanach. Jak zakończy się ta sprawa, trudno przewidzieć, choć najprawdopodobniej prędzej dojdzie do określenia limitu, niż legalizacji większości używek. Na koniec kilka liczb:

• Przeprowadzone każdego roku badania wykazują, iż ok. 5% osób powyżej 15 roku życia, oraz ok. 14% w wieku 18 - 24 lata prowadziło samochód po zażyciu narkotyków.

• Statystyki stanowe z ostatnich 15 lat wykazują, że nawet do 14% śmiertelnych ofiar wypadków samochodowych miało we krwi zakazane prawem substancje.

• Prawie 30% kierowców ciężarówek uczestniczących w wypadkach drogowych w ostatnich 20 latach było pod wpływem narkotyków.

• W przeprowadzonym w 2004 roku badaniu 12.7% uczniów szkół średnich przyznało się do prowadzenia samochodu pod wpływem narkotyków, przede wszystkim marihuany. W tym samym badaniu do jazdy po alkoholu przyznało się 13.2%.

• w 2001 roku aż 38 tysięcy uczniów szkół średnich przyznało się do spowodowania wypadku pod wpływem narkotyków, a tylko 8 tysięcy więcej do zrobienia tego pod wpływem alkoholu.

RJ



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor