Ilekroć wskutek biegu wypadków koniecznym się staje dla jakiegoś narodu, by zerwał więzy polityczne łączące go z innym narodem i zajął wśród potęg ziemskich oddzielne i równorzędne stanowisko, do którego upoważniają go prawa natury i jej Bóg, to właściwy respekt wymaga, aby naród ten podał powody, które zmusiły go do oderwania się...
Takimi właśnie słowami zaczyna się podpisana przed 236 laty w Filadelfii Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych. W krótkiej historii tego kraju bez wątpienia wydarzenie najważniejsze, dające początek wolnemu, niezależnemu państwu, które bardzo szybko uzyskało w świecie pozycję na tyle silną, że do dziś uznawane jest za jedno z najbardziej wpływowych mocarstw w historii świata. 4 lipca 1776 roku był momentem oderwania się od Wielkiej Brytanii i władzy tamtejszego, znienawidzonego przez wiekszość przybyłych na ten kontynent, króla... Historia rządów obecnego króla Wielkiej Brytanii to historia stale powtarzających się krzywd i uzurpacji, które wszystkie miały na celu ustanowienie absolutnej tyranii nad tymi Stanami...
Deklaracja nie była tylko i wyłącznie stwierdzeniem, że od tego momentu władza monarchii brytyjskiej przestaje się liczyć, była dokładnym uzasadnieniem podjęcia tej decyzji. Cały dokument, to punkt po punkcie wyliczone winy i grzechy Korony...
(...) król odmówił swej zgody na prawa najbardziej istotne i konieczne dla dobra publicznego; zabronił swoim gubernatorom ustanawiać prawa wymagające niezwłocznego stosowania, a nabierające obowiązującej mocy dopiero wtedy, gdy uzyskają jego zgodę. Sam jednak niegodziwie to zaniedbywał; zabronił wydawania wszelkich innych zarządzeń służących wielkim skupiskom ludzi, dopóki ludzie ci nie zrezygnują ze swego prawa przedstawicielstwa w ciele ustawodawczym, prawa dla nich nieoszacowanego, a groźnego tylko dla tyranów; zwoływał ciała ustawodawcze nie tam, gdzie zwykle się zbierały, lecz w miejscu niewygodnym i odległym od archiwów, w których przetrzymuje się protokoły publiczne, po to tylko, by móc wymóc na nich zgodę na swe pociągnięcia; ciągle rozwiązywał izby przedstawicielskie za to, iż przeciwstawiały się z męską stanowczością jego zakusom na prawa ludu; po takim rozwiązaniu przedstawicielstw nie zezwalał on długi czas na dokonanie wyboru następnych, przez co władza ustawodawcza, której zniszczyć nic nie zdoła, wracała w ręce szerokich rzesz ludu, aby ją sprawował, kraj zaś jednocześnie wystawiony był na wszelkie niebezpieczeństwa najazdu z zewnątrz jak i na rozterki wewnętrzne; starał się on nie dopuścić do zaludnienia tych Stanów i w tym celu przeciwstawił się naturalizacji cudzoziemców, zabraniając wprowadzenia nowych ustaw zachęcających do imigracji oraz ustanawiając trudniejsze warunki dla nowego zawłaszczania ziemi; utrudniał on wykonanie sprawiedliwości, odmawiając swej zgody na prawa ustanawiające władze sądowe; uzależnił naszych sędziów wyłącznie od swej woli, jeśli chodzi o sprawowanie ich urzędów, wysokość ich pensji i jej wypłatę; utworzył całą masę nowych urzędów i nasłał tutaj szarańczę nowych urzędników, aby nękali nasz lud i zjadali jego zasoby; utrzymywał wśród nas w czasie pokoju stałe wojska, bez zgody naszej władzy ustawodawczej; uczynił wojsko niezależnym i wyższym od władzy obywatelskiej; połączywszy się z innymi starał się podporządkować nas obcemu sądownictwu, którego nie uznaje nasza konstytucja i które nie zostało zatwierdzone przez nasze prawo; wyraził swą zgodę na bezprawne ustawy o kwaterowaniu dużych jednostek zbrojnych wojsk pomiędzy nami; o osłanianiu ich przy pomocy śmiechu wartych procesów od jakiejkolwiek kary za morderstwa, jakich dopuściliby się na mieszkańcach tych Stanów; o przecięciu naszego handlu ze wszystkimi częściami świata; o narzucaniu na nas podatków bez naszej zgody; o pozbawieniu nas w wielu wypadkach dobrodziejstwa sądów przysięgłych; o wywożeniu nas za morza celem sądzenia tam za rzekome przestępstwa obrazy...
Zdaję sobie sprawę, że dla osób nie interesujących się na co dzień historią, a zwłaszcza historią Stanów Zjednoczonych, jest to tekst nieciekawy, napisany w sposób często chaotyczny, w wielu punktach współczesnemu człowiekowi wiele nie mówiący. Pamiętać jednak należy, że był to bardzo gorący moment, dokument powstawał w pośpiechu, w ostatniej chwili dokładano do niego kolejne fragmenty. Był dziełem głównie jednego człowieka, Thomasa Jeffersona. To właśnie on korzystając z dzieł i myśli współczesnych mu filozofów napisał we wstępie:
Uważamy następujące prawdy za oczywiste: że wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami, że w skład tych praw wchodzi życie, wolność i swoboda ubiegania się o szczęście, że celem zabezpieczenia tych praw wyłonione zostały wśród ludzi rządy, których sprawiedliwa władza wywodzi się ze zgody rządzonych, że jeżeli kiedykolwiek jakakolwiek forma rządu uniemożliwiałaby osiągnięcie tych celów, to naród ma prawo taki rząd zmienić lub obalić i powołać nowy, którego podwalinami będą takie zasady i taka organizacja władzy, jakie wydadzą się narodowi najbardziej sprzyjające dla szczęścia i bezpieczeństwa...
Słowa, które mimo upływu lat niewiele tracą na wartości. Każdy z nas powinien przeczytać w całości cytowany dziś we fragmentach przeze mnie dokument. Przeczytać i zastanowić się, czy przypadkiem w niektórych momentach słowa spisane w 1776 roku w Filadelfii nie powinny być na nowo przepisane i podpisane przez ludzi, których wybieramy, którym ufamy, których podstawowym obowiązkiem jest zapewnienie mieszkańcom kraju dobrobytu, bezpieczeństwa i sprawiedliwości. Nie jestem pewien, czy zgodnie z sugestiami coraz większej liczby polityków tekst należy zaktualizować, nie sądzę by myśli zwarte w tym dokumencie i jego przesłanie były na co dzień wypaczane lub zapominane. Będą jednak, jeśli mieszkańcy tego kraju, a my się do nich zaliczamy, nie będą znali choćby najważniejszych jego postanowień.
Miłego weekendu.
Rafał Jurak
Źródła: Encyklopedia Historii Stanów Zjednoczonych, The History Channel
'