Nielegalni imigranci będą aresztowani tylko wtedy, gdy dotyczy ich nakaz aresztowania lub gdy ciąży na nich wyrok skazujący za popełnienie poważnych przestępstw kryminalnych, zapowiada nowa propozycja ustawowa przedstawiona przez burmistrza Rahma Emanuela we wtorek. Jak informuje biuro burmistrza, ma ona zostać wprowadzona w życie pod koniec lipca.
Od kilkudziesięciu lat urzędnicy administracji miejskiej mieli zakaz sprawdzania statusu imigracyjnego chicagowian korzystających z różnorodnych usług. Na podobnej zasadzie chicagowska policja nie zdawała pytań o status imigracyjny ofiar, świadków przestępstw lub innych praworządnych obywateli. Nawet, kiedy podczas sprawdzania przeszłości kryminalnej natknięto się na nakaz deportacyjny, nie było wiadomo jak postąpić ze względu na brak dokładnych przepisów wykonawczych. Założeniem takiej polityki było wypracowanie społecznego zaufania i promowanie współpracy nielegalnych imigrantów z lokalnymi służbami porządkowymi. Wskutek braku szczegółowych wymogów prawnych, jeśli policja natknęła się na nakaz deportacyjny, to rozporządzenie było wcielane w życie w sposób niekonsekwentny.
Ta ewidentna luka prawna nie zawsze służyła imigrantom. Bez względu na politykę nieformalnie nakazującą trzymanie się z daleka od kwestii nieudokumentowanych imigrantów, dochodziło do wyjątków. Jak wyznaje Ram Emanuel, Chicago przekazywało kilku nieudokumentowanych imigrantów, którzy zostali zatrzymani podczas rutynowych zatrzymań przez policję do dyspozycji U.S. Immigration and Custom Enforcement. Należała do nich 54-letnia mieszkanka Kamerunu, Rose Tchakounte, która została aresztowana w lutym, po tym, jak nie zatrzymała się na znaku stopu. Kobieta była przetrzymywana prze dwie noce w areszcie, w oczekiwaniu na przyjście agentów imigracyjnych. Jej przypadek stał się pretekstem do demonstracji Koalicji Stanu Illinois do Spraw Ochrony Praw Imigrantów (Illinois Coalition for Immigrant and Refugee Rights).
Proponowana przez Emanuela ustawa zamykałaby istniejąca lukę prawną umożliwiającą do tej pory aresztowania nielegalnych imigrantów, którzy nie popełnili poważnych przestępstw kryminalnych. Oświadczenie Emanuela informuje, że administracja miejska będzie nadal współpracowała z władzami federalnymi w celu wychwytywania groźnych przestępców, wśród których mogą być także nielegalni imigranci. Wydaje się jednak, że działalność miejskich służb porządkowych ma skupić się na nagonce na przestępców, a nie nielegalnych imigrantów. Sugeruje to wypowiedź burmistrza, który stwierdził: „Jeśli jesteś imigrantem i nie masz na swym koncie przestępstw kryminalnych, to nie powinno to utrudniać kontaktowania się z policją. Jesteś świadkiem przestępstwa? Donieś o nim”, radzi burmistrz. Emanuel podkreślił także, że miejski wydział policyjny nie spełnia funkcji pomocniczych wobec wydziału imigracyjnego.
Tym samym Chicago dystansuje się wobec federalnych organów imigracyjnych, Immigration and Custom Enforcement, podczas gdy lokalne ustawodawstwa stanowe w innych częściach kraju stają się bardziej restrykcyjne. W ubiegłym miesiącu Sąd Najwyższy utrzymał ustawę z Arizony, która umożliwia funkcjonariuszom policji sprawdzanie statusu imigracyjnego osób zatrzymanych z innych niż imigracyjne powodów.
Stanowisko Emanuela sytuuje Chicago w ostrym kontraście ze stanami takimi jak Arizona czy Południowa Karolina, w których funkcjonariusze policji są zobowiązani sprawdzać status imigracyjny zatrzymywanych rutynowo osób. Wypowiedź burmistrza Emanuela jednoznacznie wskazuje priorytety administracji miejskiej, która zamierza skoncentrować swe działania na walce z przestępczością, a nie nielegalną imigracją. „Nie będziemy przekazywać ludzi do ICE (Immigration and Custom Enforcement) i nie będziemy sprawdzać ich statusu imigracyjnego. Sprawdzimy jedynie ich rekord kryminalny, ale nie status imigracyjny”, oświadczył Emanuel na konferencji prasowej w Little Village High School.
Ramię w ramię z burmistrzem wystąpił również kongresman Luis Gutierrez, który do tej pory należał do przeciwników Emanuela w kwestii imigracyjnej. Gutierrez, który brał pod uwagę udział w ubiegłorocznych wyborach na stanowisko burmistrza, jeszcze nie tak dawno wypowiadał się krytycznie o Emanuelu. Zdaniem Gutierreza, Emanuel, jeszcze w roli szefa gabinetu prezydenckiego, stał na przeszkodzie reformy imigracyjnej, ponieważ, zdaniem kongresmana, zaszkodziłaby ona demokratom w wyborach. Tym razem obaj politycy prezentowali wspólny front. Wyprzedzając potencjalne zarzuty dotyczące zmiany swego stanowiska, Gutierrez wyjaśnił: „Nie chodzi tu o podlizywanie się przestępcom. Brzydzimy się nimi, nienawidzimy ich i dążymy do wyrugowania kryminalistów z naszej społeczności”, stwierdził Gutierrez. „Jeśli jesteś handlarzem narkotyków, członkiem gangu, mordercą lub gwałcicielem, złym człowiekiem, to chcę, by system imigracyjny wyrzucił cię ze społeczności jak najszybciej i jak najskuteczniej, najlepiej wczoraj; chcę żebyś przepadł”, oświadczył polityk. „Jeśli pracujesz w pocie czoła, trudzisz się i utrzymujesz rodzinę, a system imigracyjny jest niesprawny i nie pozwala ci na pełną integrację, to chcę byśmy się temu przeciwstawili”, wyjaśnił.
Propozycja burmistrza, którą „Chicago Tribune” nazywa jako „w głównej mierze symboliczną”, określi zasady szkolenia funkcjonariuszy policji, którzy będą kontynuować poprzednią praktykę niepytania ofiar i świadków przestępstw o ich status imigracyjny. Propozycja burmistrza stanowi część podjętej przez Emanuela na rzecz imigrantów kampanii mającej na celu uczynienie z Chicago miasta przyjaznego imigrantom. Założeniem nowego biura miejskiego, które pod nazwą Office of New Americans powstało latem ubiegłego roku, jest zarówno rozszerzenie możliwości dla imigrantów jako właścicieli nowych przedsiębiorstw jak i ułatwienie imigrantom dostępu do usług miejskich.
Prezydent Rady Powiatu Cook, Toni Preckwinkle, w wydanym przez siebie oświadczeniu stwierdziła, że Emanuel „podjął duży krok do przodu w kierunku uczynienia Chicago miastem bardziej przyjaznym dla imigrantów”. Preckwinkle potwierdziła swe poparcie dla propozycji burmistrza, która, jej zdaniem, „promuje decyzje by nasze społeczeństwo było sprawiedliwym i opartym na zasadzie równości krajem dla imigrantów”. Podkreśla także przesłanie, by nielegalni imigranci, którzy przebywają tu po to by ciężko pracować i którzy przestrzegają prawa, nie byli przedmiotem ataku.
Jakkolwiek zapowiedź nowej ustawy imigracyjnej Rahma Emanuela stanowi niewątpliwie pozytywny zwrot w polityce administracji miejskiej i wyraz poparcia dla imigrantów, to pozostaje w sprzeczności z ugruntowaną zaledwie w ubiegłym tygodniu przez Sąd Najwyższy federalną władzą wykonawczą w kwestii polityki imigracyjnej. Jak pamiętamy, 25 czerwca Sąd Najwyższy wydał postanowienie w sprawie prawa stanowego Arizony, uchylając większość z jego kontrowersyjnych ustaleń. O ile Arizona dążyła do wyposażenia stanowej i lokalnej policji w uprawienia do egzekwowania praw imigracyjnych w sposób bardziej rygorystyczny niż regulacje federalne, to przedstawiciele administracji w Chicago i powiatu Cook opowiadają się za rozluźnieniem egzekucji praw dotyczących polityki imigracyjnej poprzez ograniczenie lokalnej policji i działań agentów federalnych, komentuje The New York Times.
Inicjatywa Emanuela nieprzypadkowo zbiegła się w czasie z dyskusją podjętą przez administrację w Waszyngtonie na temat stanowych zarządzeń wydanych przez komisarzy powiatu Cook we wrześniu ubiegłego roku. Zeznając przed podkomisją w Izbie Reprezentantów, John Morton, dyrektor Immigration and Custom Enforcement, stwierdził, że postanowienie powiatu Cook było „niezgodne z ustaleniami prawa federalnego”. Republikanie w Kongresie oskarżyli administrację Obamy o stosowanie podwójnych standardów, jako że wniesiono pozew przeciwko Arizonie z powodu jej stanowych regulacji imigracyjnych, ale nie zaskarżono Cook County. „Jestem niemalże przekonany, że takie podejście doprowadzi w konsekwencji do wzrostu przestępczości w powiecie Cook, czemu można by zapobiec”, oświadczył John Morton. Polityk poinformował, że administracja federalna rozważa podjęcie legalnych restrykcji przeciwko powiatowi Cook i prawdopodobnie ograniczy fundusze federalne, które refundują Cook County za przetrzymywanie nielegalnych imigrantów w stanowych więzieniach. W roku 2011 administracja powiatu Cook otrzymała z tego tytułu $2.3 milionów.
Chicago jest zarządzane oddzielnie od powiatu Cook. Rozporządzenie miejskie udzieli policji miejskiej więcej władzy w kwestii decydowania których imigrantów przekazać agentom federalnym, ale nie podważy współpracy z federalnymi organami, jak uczyniła to administracja Cook County, informuje The New York Times.
Przedmiotem targu pomiędzy administracją waszyngtońską a stanową jest program federalny pod nazwą Secure Communities, w ramach którego lokalna policja i administracja więzień udostępniają odciski palców każdego przetrzymywanego więźnia agentom federalnych służb imigracyjnych. Administracja Obamy dąży do rozszerzenia tego programu na terenie całego kraju, a Illinois stanowi jeden z dwóch stanów, oprócz Alabamy, gdzie został on wprowadzony w życie tylko w niektórych okręgach administracyjnych, a nie w całym stanie. Program doprowadził do tysięcy deportacji i wywołał krytykę, że agenci federalni aresztują zbyt wielu nie-kryminalistów i drobnych przestępców. Wiele organizacji imigracyjnych ostro przeciwstawiło się programowi Secure Communities, oświadczając, że podkopuje zaufanie lokalnych społeczności wobec policji. Kilkanaście grup imigracyjnych zapowiedziało we wtorek, że podejmie ogólnokrajową kampanię, której celem będzie przekonanie więcej okręgów administracyjnych by zakazały lub ograniczyły swobodny dostęp do imigracyjnej bazy danych.
Sytuacji nie ułatwia Emanuelowi nasilona przestępczość, w tym aktywność gangów. W porównaniu z rokiem ubiegłym liczba zabójstw wzrosła w Chicago o 39 procent. Emanuel jest zdania, że proponowane przez niego zarządzenie zachęci niektórych imigrantów do udzielenia wsparcia policji bez wywoływania niepokoju, że zostaną deportowani. „Jeśli jesteś dobrym obywatelem, to status imigracyjny nie powinien powstrzymać cię przed skontaktowaniem się z oddziałem policji”, oświadczył Emanuel.
Rahm Emanuel nie traktuje swej propozycji ustawowej jako wyzwania wobec Obamy, spekuluje The New York Times. Zamiast ataku na administrację prezydenta, obwinia on Kongres za inercję w kwestii reformy imigracyjnej, komentuje dziennik. Nie ulega jednak wątpliwości, że Emanuel jest kolejnym politykiem, który w jednoznaczny sposób dystansuje się wobec coraz bardziej rozpowszechnianej przez administrację Obamy praktyki deportowania nielegalnych imigrantów przez lokalną policję.
Wszystko wskazuje na to, że bez względu na wypracowaną za czasu pracy w Białym Domu reputację przeciwnika reformy imigracyjnej, Rahm Emanuel stanął obecnie po właściwej stronie barykady. Burmistrz i nasze miasto znajdują się w dobrym towarzystwie. Wraz z kilkoma przywódcami dużych metropolii amerykańskich, burmistrz Chicago sprzeciwił się federalnemu programowi Secure Communities. Podobną postawę zademonstrowali także burmistrz Los Angeles, Antonio Villaraigosa, który poparł kalifornijską ustawę Trust Act, gwarantującą ochronę nielegalnym imigrantom, burmistrz Nowego Jorku, Andrew Cuomo, i burmistrz Massachusetts, Deval Patrick. Ich opozycja postawiła prezydenta w dość niewygodnej sytuacji. Obama, wraz z sekretarz bezpieczeństwa, Janet Napolitano i Johnem Morton, szefem ICE, z pewnością nie chce znajdować się w gronie gorliwych zwolenników pogromu imigrantów w Arizonie. Takich jak szeryf powiatu Maricopa, Joe Arpaio, który po latach nagonki na imigrantów oczekuje właśnie na rozprawę w sądzie federalnym. Wątpliwością pozostaje to, z kim prezydentowi jest bardziej po drodze? Z gubernatorem Arizony, Jan Brewer, czy z długoletnim przyjacielem, Rahmem Emanuelem?
Na podst. The New York Times, Chicago Tribune i NBC Chicago oprac. Ela Zaworski
'