----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

17 lipca 2012

Udostępnij znajomym:

'

W zbiorze opowiadań chińskiej autorki YiYun Li zatytułowanym „Tysiąc lat dobrych modlitw” pada zdanie, które jest zastanawiające i zdecydowanie odbiega od sądu, który można by zaakceptować bezproblemowo:
„Właśnie to, czego się wyrzekamy, nadaje życiu sens (…)”
[s.215]

Pozornie i powierzchownie wypowiedzenie to jest do zaakceptowania, ale po chwili zastanowienia musimy podjąć z nim dyskusję, bo jeśli dokonamy tego typu wyboru, to znaczy jeśli coś odrzucimy, czegoś się wyrzekniemy, coś odsuniemy od siebie, czegoś NIE będziemy robić, akceptować, wykonywać, propagować – to znaczy, że przekierowujemy nasze działanie czy myślenie na nowe tory, które nie powinny mieć nic wspólnego z tym, co zostało przez nas odrzucone.

Biorąc jednakowoż pod uwagę przytoczone zdanie bohatera tytułowego opowiadania, trudno oprzeć się wrażeniu, że samo odrzucenie, zaprzeczenie, wyrzeczenie nie jest z istoty swojej pozbyciem się tego NIE chcianego problemu, sytuacji czy myśli. Istotnie, często to, co chcemy wyrzucić poza obszar akceptowanej części naszej osobowości nie tylko w ten teren powraca, ale ciągle ma na niego wpływ. Mało tego, może się nawet wydawać, że w jakiś radykalnie ironiczny i absurdalny sposób cały ten akceptowany przez nas i innych wymiar naszej osoby jest tym „wyrzeczeniem” naznaczony.

Dlaczego? Być może dlatego, że odrzucamy rzeczy, sprawy, doznania, uczucia czy myśli, których pozbywać się nie powinniśmy, a które wywalamy na śmietnik naszego życia, bo tak nam każą społeczne normy, tradycje i regulacje?

Ważne zatem chyba jest w tym całym zamieszaniu, żeby zdefiniować, albo przynajmniej próbować określić to, co zostaje poddane procesowi „wyrzeczenia”. Czy wyrzekamy się codziennego podkładania świni naszemu sąsiadowi, który nas ani grzeje, ani ziębi, ale go nie lubimy, bo drzewo w jego ogrodzie zrzuca liście na nasze grządki, czy też „wyrzekamy się” jedzenia czterech kotletów z ziemniakami i kapustą na rzecz spożywania tylko trzech i do tego z surową marchewką? A może odrzucamy szaleńczo zabójcze uczucie do Marysi, bo ze Stasią mieliśmy ze wszech miar udany, aczkolwiek jednorazowy seks, w efekcie którego oczekujemy potomka? Różnica gatunkowa tych trzech wyrzeczeń wydaje się oczywista:

– pierwsza dotyczy relacji z innymi ludźmi, ma wymiar etyczny, regulowany społecznie przez prawo, religie i obyczaje, czyli jest kulturowo obwarowana i nacechowana

– druga niby zakłada relacje wyłącznie jednostkowe, bo co niby to kogo obchodzi ile kotletów zjemy, ale przecież redukujemy ich liczbę, bo chcemy dobrze wyglądać wobec innych, albo dlatego, że nam głupio, że spory fragment świata głoduje, a my puchniemy z obżarstwa – jednym słowem znowu mamy do czynienia z kulturową szaradą

– trzeci przypadek jest też jednoznacznie regulowany przez normy społeczne, bo co powiedzą na taki seks bez zabezpieczenia sąsiedzi i znajomi, ale akurat w tej sytuacji jest nam często najbardziej przykro, bo w głębi duszy wolimy jednak seks z Marysią

Czy te trzy przykłady nie prezentują jednakowoż odmienności wyłącznie pozornej? Czy odrzucając codzienne molestowanie drugiego, czy też nadmiar pokarmu ratując samych siebie od rozdęcia z przejedzenia, czy przedkładając Stasię nad Marysię – nie pozostajemy tak czy owak w smudze konsekwencji, które te odrzucenia generują? Mimo, że NIE robimy tego czegoś, to z tym czymś musimy się przecież zmagać, nawet pod tego czegoś NIE obecność – dalej nie znosimy sąsiada, pragniemy więcej jeść i wolimy Marysię od Stasi.

Pozostaje już tylko ostatnia kwestia do zastanowienia. Czy to, co odrzucamy, nadaje życiu sens? Można mieć co do tego sporo wątpliwości, szczególnie jeśli przyjąć, że proces „wyrzeczenia” jest generalnie sterowany przez regulacje i normy otoczenia, w którym żyjemy i rzadko, jeśli w ogóle, jest to autonomiczna, niezależna od innych decyzja. „Wyrzeczenie” pozwala sprawniej funkcjonować społeczeństwu, państwu, organizacji - ale czy nam samym? Wyrzeczenie poza tym niesie w sobie prawie zawsze aspekt cierpienia, niezadowolenia, nieszczęścia i niespełnienia.

Czyż nie bylibyśmy szczęśliwsi, gdyby sąsiad sobie poszedł, a my zostalibyśmy z talerzem pełnym kotletów przygotowanych przez Marysię?

Zbyszek Kruczalak

 



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor