----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

25 lipca 2012

Udostępnij znajomym:

'

W Londynie rozpoczynają się XXX Letnie Igrzyska Olimpijskie. Dla miłośników sportu to święto tężyzny fizycznej i zdrowej rywalizacji. Zawody te nie raz jednak zamieniały się w narzędzie wielkiej polityki, a nawet pokaz potęgi dyktatur. Berlińska Olimpiada z 1936 r. jest tego najlepszym przykładem.

Druga połowa XIX w. to okres odrodzenia idei igrzysk olimpijskich, zlikwidowanych po wprowadzeniu w Cesarstwie Rzymskim chrześcijaństwa w IV w. n.e. Głównym popularyzatorem przywrócenia starożytnych zawodów był francuski baron Pierre de Coubertin (1863-1937), skupiony przede wszystkim na wychowawczym aspekcie rywalizacji sportowej. W jego myśli pedagogicznej to właśnie sprawność fizyczna miała prowadzić do odrodzenia moralnego francuskiej młodzieży czy szerzej – do budowania młodego pokolenia ludzkości. Francuza interesowało też samo widowisko sportowe, które wywoływało ogromne wzruszenia i emocje. Jego koncepcja doczekała się realizacji – w 1896 r. w Atenach odbyły się pierwsze nowożytne igrzyska olimpijskie. Cztery lata później de Coubertin został drugim prezesem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, sprawując tę funkcję przez ćwierć wieku. W późniejszym okresie francuski arystokrata protestował przeciwko profesjonalizacji i komercjalizacji sportu, które prowadziły według niego do wypaczenia pierwotnych ideałów ruchu.

W 1936 r. letnie igrzyska olimpijskie miały odbyć się w Berlinie. Miasto to miało organizować już tę wielką imprezę w 1916 r., jednak wybuch I wojny światowej doprowadził do odwołania zawodów. Tym razem stolica Niemiec gruntownie przygotowała się do organizacji igrzysk. Od trzech lat na czele państwa stał Adolf Hitler, a przewodnią siłą narodu niemieckiego była NSDAP. III Rzesza marszowym krokiem szła już nie tylko ku autorytarnej dyktaturze, ale wręcz ku państwu totalitarnemu. Rok przed igrzyskami ogłoszono tzw. ustawy norymberskie, które otwierały drogę do dyskryminacji Żydów „w imieniu prawa”.

Sport i tężyzna fizyczna były w ideologii nazistowskiej niezwykle ważne. Paradoksalnie, niosły ze sobą podobne wartości, co w myśli de Coubertina: hart ducha poprzez hartowanie ciała, wychowywanie młodzieży poprzez wysiłek i rywalizację, wreszcie budowanie wspólnoty poprzez dążenie do zwycięstwa. Igrzyska doskonale wpasowywały się więc w propagandę III Rzeszy, dodatkowo zaś były okazją do wypromowania Niemiec na arenie międzynarodowej poprzez pokazanie ich potęgi i sprawności organizacyjnej.

Igrzyska musiały być więc od początku uwikłane w politykę. Decyzją hitlerowskich władz sportowych do zawodów nie dopuszczono (z jednym wyjątkiem) niemieckich zawodników pochodzenia żydowskiego, nawet tych, którzy byli oczywistymi faworytami do miejsc medalowych. Wiele kontrowersji (i niechęci organizatorów) budził też udział Żydów i czarnoskórych z innych państw. W przygotowania włożono ogromne środki, budując obiekty, nieraz utrzymane w stylistyce monumentalnej architektury nazistowskiej. Poszczególne wydarzenia nie tylko filmowano, ale również za pomocą telewizji transmitowano na żywo w wybranych kinach. Leni Riefenstahl, utalentowana reżyserka filmów propagandowych (autorka m.in. Triumfu Woli, przedstawiającego partyjny wiec w Norymberdze), w czasie igrzysk zebrała materiał do swojego drugiego najważniejszego dzieła – Olympii. Film ten do dziś nie tylko uderza rozmachem propagandowej wymowy, ale także nowatorstwem montażu i koncepcji twórczej.

Adolf Hitler i jego współpracownicy mogli być zadowoleni z przebiegu igrzysk. Organizacyjnie wszystko wypadło tak jak planowano: udało się pokazać potęgę państwa niemieckiego, a ekipa gospodarzy zajęła pierwsze miejsce w klasyfikacji medalowej zdobywając 89 krążków (w tym 33 złotych). Jednak raz zagrano hitlerowcom na nosie. Jesse Owens, pochodzący z Alabamy czarnoskóry lekkoatleta amerykański w brawurowym stylu cztery razy sięgnął po złote medale (bieg na 100 i 200 m, skok w dal oraz sztafeta 4x100 m), obalając nazistowskie brednie o wyższości białej rasy i kpiąc z nastawionych na własny sukces gospodarzy. Przywódca III Rzeszy świadom, że Owens może stanąć na najwyższym stopniu podium, a on musiałby wręczyć mu medal i uścisnąć dłoń, w tych dniach nie pojawił się na Stadionie Olimpijskim. W ten sposób genialny lekkoatleta zapisał się nie tylko w historii sportu, ale również w dziejach polityki.

Wielkie święto sportu, zdrowej rywalizacji i pokoju zostało zaprzęgnięte w rydwan dyktatury i terroru. Jeszcze kilka razy później polityka rzuciła cień na to wspaniałe wydarzenie. Berlin ’36 był pierwszy i jednocześnie najbardziej znaczący. Rok później zmarł ojciec ruchu olimpijskiego Pierre de Coubertin. Trzy lata później świat zanurzył się w jednym z najstraszliwszych konfliktów w swoich dziejach...

Tomasz Leszkowicz



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor