Mimo coraz ostrzejszych przepisów, nieustannych akcji informacyjnych oraz kontroli drogowych liczba śmiertelnych ofiar wypadków drogowych jest w tym roku już o 9% wyższa, niż w podobnym okresie 2011. Jednak główną przyczyną nie jest podobno wyłącznie nieuwaga kierowców, ale wyjątkowo łagodna zima i wczesna wiosna.
W tym roku motocykliści znacznie wcześniej wyruszyli w trasy, niż w latach poprzednich. Dla osób unikających jazdy zimą sezon też rozpoczął się o kilka miesięcy wcześniej. W związku z tym na drogach pojawiło się wcześniej więcej pojazdów podnosząc tym samym statystyki wypadków.
Od początku roku do środy w wypadkach drogowych zginęły już 533 osoby. To o 45 więcej, niż w podobnym okresie ubiegłego roku. Liczba ta obejmuje wypadki z udziałem samochodów, motocykli, rowerów i pieszych.
"Główną przyczyną jest rozproszenie uwagi – mówi Ann Schneider z Illinois Department of Transportation – Widzimy też 70% wzrost liczby ofiar wypadków motocyklowych. Wzrost ten widoczny jest w całym kraju i może być też wynikiem łagodniejszej zimy i wzmożonego ruchu kołowego w tym roku."
Mimo powtarzanych akcji informacyjnych i ostrzegawczych aż 10% wypadków śmiertelnych zostało wstępnie powiązanych z rozproszeniem uwagi kierowców, bardzo często czytaniem i pisaniem sms-ów oraz e-maili – dodaje Schneider.
W Chicago i okolicach policja stanowa odnotowała również wzrost liczby DUI i przypadków jazdy pod prąd.
Służby stanowe zaczęły niedawno wykorzystywać wielkie tablice nad autostradami do informowania na bieżąco o liczbie śmiertelnych ofiar na drogach. Na 54 elektronicznych bilboardach obok informacji o ruchu drogowym wyświetlane są alarmujące liczby.
Mimo to w stanie Illinois, a zwłaszcza w okolicach aglomeracji chicagowskiej, z roku na rok notuje się coraz więcej wypadków motocyklowych. Powód? Coraz więcej jednośladów prowadzonych jest przez niedoświadczonych kierowców.
Na popularność motocykli i skuterów wpływa przede wszystkim cena benzyny. Z jednego galona można, zależnie od modelu i pojemności silnika, przejechać od 35 do nawet 80 mil. Jeśli dołożymy do tego cenę samej maszyny, czy łatwość parkowania w zatłoczonym mieście, to w porównaniu z samochodem motocykl jest o wiele tańszą alternatywą.
Jednak moda, czy też dla niektórych konieczność, ma swą cenę. Tylko w powiecie Cook, do którego należy Chicago i większość jego przedmieść, liczba wypadków z udziałem jednośladów wynosi każdego roku ponad 1,500. Sama liczba zarejestrowanych motocykli rośnie każdego roku o ok. 6%.
Młodzi, niedoświadczeni, bezmyślni – mówią o większości motocyklistów kierowcy, policjanci oraz prawnicy specjalizujący się w wypadkach z udziałem jednośladów. Jednak wszyscy oni przyznają, że sporo winy ponoszą również sami kierowcy samochodów. Ponad połowa stłuczek spowodowana jest przez samochody. Kierowcy nie zwracają uwagi na mniejsze pojazdy blokując im drogę, skręcając kilka metrów przed nimi, gwałtownie hamując, czy zmieniając pas bez ostrzeżenia. To jednak nie może tłumaczyć pozostałych przypadków. Najgroźniejszy według specjalistów jest alkohol, na drugim miejscu brak wyobraźni. Wpływu tego pierwszego na młodych kierowców szybkich maszyn nie trzeba tłumaczyć, drugi czynnik wymaga kilku słów wyjaśnienia. Jazda pomiędzy samochodami, po poboczu, podrywanie przedniego koła, przekraczanie prędkości w terenie zabudowanym, a także wiara we własne umiejętności najczęściej kończy się tragicznie.
„To jak mówienie do ściany” – twierdzi przedstawiciel Chicago Law Tigers, firmy specjalizującej się w pomocy prawnej motocyklistom – Zwłaszcza młodzi kierowcy uważają, że są nieśmiertelni”.
Jedynym czynnikiem nieco ograniczającym przyrost liczby nowych motocykli na ulicach, zwłaszcza sportowych, jest cena ubezpieczenia. Dla młodego, niedoświadczonego kierowcy jest to wydatek często nawet ponad tysiąca dolarów na pół roku. Niestety, policja zauważa, że coraz częściej kupieniu jednośladu nie towarzyszy automatyczne wykupienie polisy.
RJ
'