----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

25 lipca 2012

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download
'

Nakręcono tu kilka filmów, między innymi część scen do „Natural Born Killers” oraz „The Blues Brothers”, a także cały pierwszy sezon popularnego telewizyjnego serialu „Prison Break”. Zamknięto je w 2002 roku, jednak wcześniej uznawane było za jedno z najcięższych więzień w kraju – Joliet Prison. Od ponad 10 lat stoi opuszczone i niewykorzystane, choć od czasu do czasu pojawiają się plany jego zagospodarowania. Ostatnio podczas szczytu NATO, gdy szeryf powiatu Cook zaproponował przetrzymywanie w nim osób zatrzymywanych za zakłócanie porządku publicznego.

W jaki sposób Tom Dart planował przystosować placówkę do bieżących potrzeb, nie wiadomo. Szeryf powiatu zapomniał chyba, że już 10 lat temu jako jeden z powodów likwidacji więzienia podawano jego stan techniczny – grożący zdrowiu i życiu zarówno skazanych jak i strażników.

Wciąż jest własnością stanu Illinois, jednak władze miasteczka Joliet starają się o przejęcie nad nim opieki i zorganizowanie tu wielkiego, interaktywnego muzeum. Marzą im się tłumy turystów ze słuchawkami na uszach odwiedzające najciemniejsze zakamarki więzienia i z wypiekami na uszach słuchające historii tego miejsca. Pierwsze kroki już uczyniono – w 2009 roku oddano do użytku tzw. Joliet Park, czyli wielki parking z tablicami informującymi o powstaniu Joliet Prison i jego znaczeniu.

Budynki sławnego więzienia zaprojektowane zostały przez Williama Boyingtona, twórcę chicagowskiego Water Tower, czy stanowego Capitolu w Springfield. Gdy w 1858 r. oddawano je do użytku uznawane było za największe i najlepiej spełniające swą rolę w Stanach Zjednoczonych, szybko też stało się wzorem dla innych, stąd wydawać się może, że większość więzień wybudowanych przed ponad 100 laty wygląda podobnie.

Warunki panujące wewnątrz sprawiały, że prawie do końca uznawane było za jedno z najcięższych, do jakich można trafić. Dwóch skazańców mieszkało wspólnie w celi o szerokości 4 stóp i długości zaledwie 8. Jeszcze w latach 40-tych nie było tam kanalizacji i bieżącej wody, a najczęściej spotykaną chorobą była gruźlica.

Joliet Correctional Center było też głównym w Illinois miejscem egzekucji, na pewno wykonano tam pierwszą, a później najczęściej używano znajdujących się w więzieniu trzech elektrycznych krzeseł.

Miejsce było znane w całym kraju, skazanie do Joliet należało do najgorszych. Nazwa więzienia pojawiała się w wierszach i piosenkach, najczęściej jako element okropnych wspomnień, ostrzeżenie lub symbol upadku człowieczeństwa.

Mieszkańcy Joliet pamiętają, jak blokowali drzwi samochodów przejeżdżając w pobliżu Collins Street, gdzie znajdowało się więzienie, a najczęściej używaną groźbą wychowawczą wobec dzieci było: „Pamiętaj, jest jeszcze sporo miejsca na Collins Street”.

Wszystkie te elementy mogłyby być wykorzystane w promocji atrakcji turystycznej, choć władze Joliet zapewniają, że nie mają zamiaru promować przemocy. Wśród ewentualnych eksponatów nie będzie informacji na temat najsłynniejszych skazańców, które mogłyby gloryfikować te postacie. Zamiast tego obejrzeć można będzie cele więzienne, zrobić sobie zdjęcie za kratami lub na zewnątrz, gdzie powstały zdjęcia do „Natural Born Killers”.

Plany zagospodarowania tego miejsca istnieją od wielu lat, jednak wciąż pojawiają się te same przeszkody.

Problemem w stworzeniu muzeum są oczywiście pieniądze. Udostępniona zwiedzającym zewnętrzna część kosztowała 100 tysięcy, które przeznaczyło na ten cel miasto. Jednak przystosowanie wszystkich budynków dla potrzeb parku rozrywki wymaga znacznie większych nakładów.

Gdyby się udało, Joliet nie byłoby pierwszym miastem, które w ten sposób postanowiło wykorzystać nieczynne budynki więzienia. Najsławniejszym przykładem może być Alcatraz, choć najbliższym powinno być Dubuque w stanie Iowa. Znajdujące się tam Old Jail Museum daje możliwość zwiedzenia każdego zakątka, a także obejrzenie spektaklu świetlno dźwiękowego opowiadającego historię powieszonego mordercy. Podobnie jak w Joliet, znajduje się tam kasyno na rzece. Podobieństwa są więc duże, władze liczą, że popularność miejsca będzie równie wielka, a status miasta z „więziennego” zmieniony zostanie na „rozrywkowe”.

Na razie to tylko marzenia władz Joliet. W ubiegłym roku A.J. Wilhelmi – senator stanowy reprezentujący to miasteczko – zorganizował nietypową wycieczkę dla 50 polityków i urzędników naszego stanu. Goście obejrzeli zdewastowane wnętrza i doszli do wspólnego wniosku, że byłe więzienie kryje w sobie wielki potencjał turystyczny.

"Nie sądzę byśmy znaleźli podobną nieruchomość w całym stanie Illinois – mówił wówczas Wilhelmi na podwórku więziennym otoczony dziennikarzami i zaproszonymi gośćmi. Od tego czau upłynął już prawie rok, a sytuacja nie zmieniła się.

Na całym świecie już ponad 100 więzień zamieniono na atrakcje turystyczne. Oprócz wymienionych wcześniej warto przypomnieć Eastern State Penitentiary w Filadelfii, Tower of London, czy Południowoafrykańskie Robben Island, gdzie przetrzymywany był Nelson Mandela.

Każdego miesiąca władze Illinois otrzymują po kilkanaście próśb o wykorzystanie wnętrz Joliet Prison w powstających filmach, czy zorganizowanie drogich, międzynarodowych wycieczek. Niestety, tak długo jak placówka ta pozostaje zamknięta, większość próśb jest odrzucana.

Władze Joliet chciałyby to zmienić. Wymaga to jednak milionowych nakładów. Przede wszystkim remontów, które przywrócą świetność budynkom i zapewnią bezpieczeństwo zwiedzającym. Wymienić należy całą sieć elektryczną i hydraulikę. Większość kabli i rur jest nieobecna, gdyż złodzieje pokonali jakoś 25 stopowe mury zakończone drutem kolczastym i tą samą drogą wynieśli wszystko, co przedstawiało jakąkolwiek wartość.

Miasteczko Joliet samo nie jest w stanie podołać zadaniu, gdyż w tym roku boryka się z deficytem wynoszącym $25 mln. Stan też nie jest w lepszej sytuacji materialnej. Prywatni inwestorzy potrzebują natomiast gwarancji i strategicznego partnera.

Na razie słynne Joliet Prison pozostaje tym, czym było przez ostatnie 10 lat. Ruiną z przeszłością. Zbyt szybko na wycieczkę po wnętrzach placówki nikt się nie wybierze.

RJ



'

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor