To może dość skrajne oskarżenie, ale wcale nie pozbawione sensu. Według najnowszych badań, przestępcy i osoby z niebezpiecznymi zaburzeniami psychicznymi nie udostępniają informacji o sobie w największym portalu społecznościowym w sieci. Poza tym, jeśli ktoś nie korzysta z Facebooka, może być podejrzliwie traktowany przez pracodawcę.
Brak konta na Facebooku oznacza, że ma się coś do ukrycia, tak przynajmniej mogą to odebrać pracodawcy. Szefowie firm wolą wiedzieć coś o osobowości kandydatów, a nic zdradzi tak wiele o obcym człowieku, jak jego konto na Facebooku. Ostrożne i rozsądne udostępnianie treści w publicznej części profilu może pomóc zaprezentować się z dobrej strony i zwiększyć szanse na dostanie pracy. Regularne zamieszczanie zdjęć z mocno zakrapianych imprez albo zupełny brak konta mogą zmniejszyć te szanse.
Trudności z dostaniem pracy to nie jedyne, co może spotkać młode osoby chcące przeciwstawić się współczesnej modzie i zignorować istnienie Facebooka. Psychologowie wskazują na możliwość występowania u takich osób zaburzeń psychicznych lub społecznych, które w skrajnych przypadkach mogą źle się skończyć. Jako przykłady podawani są Andres Breivik, masowy morderca z Norwegii, oraz John Holmes – szaleniec, który niedawno urządził masakrę w kinie w Denver. Obaj mężczyźni nie mieli konta na Facebooku i byli niemal nieobecni w sieci.
Eksperci zwracają uwagę na to, że brak konta w portalu społecznościowym może oznaczać, że nie ma się przyjaciół w rzeczywistym świecie. To nie jest w żaden sposób normalne. Jak zawsze tak zdecydowana i jednoznaczna ocena nie jest do końca sprawiedliwa, ale pokazuje, jak bardzo świat wirtualny przeniknął się z tym rzeczywistym i jak szybko ten proces postępuje. Być może za kilka, kilkanaście lat powodem do niepokoju rodziców i wychowawców będzie to, że ich dziecko nie chce mieć konta w portalu społecznościowym?
Superszybki internet od Google
Amerykański gigant branży internetowej inwestuje w wiele różnych usług, a jedną z nich jest oferowanie konsumentom bardzo szybkiego internetu, wraz z szeregiem dodatkowych opcji.
W Kansas City udostępniono właśnie rewelacyjną ofertę dostępu do internetu, w ramach której konsument za 70 dolarów miesięcznie, otrzymuje światłowodowe łącze o przepustowości 1000 Mbps, bez żadnych limitów ilości pobieranych danych, a dodatkowo zapewnia jeszcze 1 TB dysk w chmurze.
Jeśli chcielibyśmy pooglądać telewizję, to Google również ma odpowiednią ofertę, a jest nią Google Fiber Television. Usługa działa podobnie do Google TV, tyle że oferuje wyższą jakość przekazu oraz możliwość nagrania do 500 godzin programów w jakości HD. Leniuchom spodoba się funkcjonalność usługi, wykorzystująca do sterowania smartfony na iOS lub Androidzie oraz komendy głosowe. Pakiet telewizyjny dostarcza pełną ofertę wszystkich nadawców oraz setki kanałów udostępnianych włóknem optycznym. Pakiet internet plus telewizja, kosztuje 120 dolarów.
Najciekawsze w ofercie jest to, że po podpisaniu umowy, konsument otrzymuje całkiem za darmo tablet Nexus 7, pełniący rolę standardowego pilota obsługującego telewizję.
Na razie oferta Google praktycznie nie ma żadnej konkurencji jeśli chodzi o prędkość internetowego łącza, jednak jest mocno ograniczona terytorialnie. Gdy jednak się upowszechni, inne firmy będą musiały poważnie przemyśleć własne oferty
Microsoft notuje pierwszą stratę w historii
Pierwszy raz w trakcie swojej 26-letniej obecności na giełdzie, firma stworzona przez Billa Gatesa i Paula Allena notuje kwartalną stratę netto.
Nie jest to na razie wielki powód do zmartwień dla Ballmera i spółki, ale z pewnością zapaliło się światło ostrzegawcze na tegorocznym rozkładzie jazdy Microsoftu. Firma z Redmond w ostatnich trzech kwartałach zanotowała niewielką stratę netto
w wysokości 492 milionów dolarów, podczas gdy w tym samym okresie zeszłego roku zysk netto wyniósł 5,9 miliarda dolarów. Nie jest jednak tak źle, jak mogłoby się wydawać. Dochód Microsoftu w czwartym kwartale jego roku fiskalnego wyniósł 18,06 miliarda dolarów.
W drugiej połowie 2012 roku czeka jednak Microsoft poważny zastrzyk premier, w tym systemu operacyjnego Windows 8, który znacznie podreperuje budżet firmy z Redmond, zwłaszcza że będzie dostępny zarówno dla procesorów ARM (Windows RT), jak i architektury x86.
Lenovo w tym roku będzie... numerem jeden?
Jeśli dotychczasowy trend się utrzyma, a wszystko na to wskazuje, do końca 2012 roku Lenovo będzie największym producentem komputerów klasy PC na świecie.
Chiński producent, zajmujący w tej chwili drugą pozycję na rynku największych producentów komputerów klasy PC tuż za HP, ma wyprzedzić amerykańską korporację jeszcze w tym roku – prognozuje agencja Reuters, powołując się na statystyki IDC i Gartnera. Lenovo jest najszybciej rozwijającą się firmą w tym segmencie. Jeszcze we wrześniu 2011 roku była numerem trzy, zanim wyprzedziła tajwańską markę – Acer.
Liczby są bezlitosne dla HP. W tej chwili amerykański producent kontroluje 15,5 procent rynku komputerów PC, natomiast Lenovo jest już tuż, tuż za nim, mając 14,9 procent rynku.
Opracowane na podstawie witryn internetowych www.onet.pl; www.chip.pl; www.komputerswiat.pl
'