----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

01 sierpnia 2012

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...
'

Francuski Instytut Sportu prześledził wyniki wszystkich lekkoatletów i pływaków od 1891 r. i doszedł do wniosku, że rekordy uzyskiwano najczęściej w latach 80. Od tego czasu, a dokładnie od 1988 r. uznawanych za rekordowe wyników jest coraz mniej, choć oczywiście wciąż się one pojawiają, ale związane są one raczej z rozwojem techniki, niż organizmu człowieka.

Wygląda na to, że ludzie osiągnęli mniej więcej maksimum swych fizycznych możliwości, przynajmniej w obecnych czasach, a dalszy postęp związany będzie już nie z coraz lepiej kontrolowanymi środkami chemicznymi, ale raczej umiejętnym wykorzystaniem techniki.

Gdy oglądamy igrzyska nie zwracamy uwagi na takie rzeczy. Ale przecież w coraz bardziej powszechnym użyciu są ubrania nakładane na ciało jak farba w spray`u, z tym że chodzi tu o bardzo zaawansowane włókna i metody produkcji. Z pomocą sportowcom przychodzą drukarki 3D. Dokonuje się dokładnego pomiaru stopy sportowca, odpowiedni program projektuje najlepszy możliwy but, po czym resztą zajmuje się komputerowa drukarka, nieco, tylko nieco podobna do narzędzi służących precyzyjnemu obrabianiu drewna, czy metalu.

Ubranie takie pozwoli na uzyskanie o 0.01 s. lepszego wyniku i w ten sposób pobijemy przeciwnika posiadającego bawełnianą koszulkę i ręcznie wykonane obuwie.

Oczywiście wciąż liczy się nasz rozwój fizyczny. Ciała sportowców są coraz lepiej zbudowane, precyzyjnie stworzone do bicia kolejnych rekordów. Jednak w przeciwieństwie do minionych lat, dostęp do wiedzy treningowej i używek jest dla wszystkich niemal równy, a jeśli nie to wiedzę można wykraść.

W niedawnym wydaniu New Jork Times ukazał się artykuł opisujący specjalną komórkę szpiegowską we francuskim ministerstwie sportu. Okazuje się bowiem, że dla niektórych tajemnica sukcesów, na przykład pływaków, jest równa tajemnicy systemu komunikacyjnego bezzałogowych dronów. Autor sugeruje, że gdzie indziej jest podobnie. Na przykład w USA. Podobno przed olimpiadą jeden z zawodników drużyny rowerowej BMX wielokrotnie pokonywał przygotowaną na igrzyska trasę. Wyposażony był w mikrourządzenie, które zapamiętywało szczegóły pokonywanego terenu. Dzięki temu w jednym z południowych stanów w celach treningowych wybudowano dokładną kopię trasy. Zobaczymy, czy amerykański zespół pokona dzięki temu rywali.

Wszelkie wynalazki w postaci specjalnych podeszw butów dla sprinterów, strojów dla pływaków, aerodynamicznych hełmów i rękawic są wykorzystywane tylko przez pewien czas. Do momentu gdy wszyscy inni zaczynają ich używać lub Komitet Olimpijski tego zabroni, co zdarzyło się kilka razy w przeszłości.

Pojawiło się też inne niebezpieczeństwo. Wraz z dopuszczeniem do startu w olimpiadzie zawodnika korzystającego z protez nóg dokonała się pewna rewolucja. Wyobraźmy sobie, że zwycięży, a ma wielkie szanse, gdyż sprężyste tworzywa są znacznie bardziej wytrzymałe od ludzkich mięśni. Co w przyszłości powstrzyma zdesperowanych młodych ludzi przed celowym okaleczeniem w imię zwycięstwa? Nie mówię, że sportowcy zaczną celowo używać protez w miejsce usuniętych kończyn, ale możliwości jest wiele. Z pomocą przyjdzie choćby inżynieria bioniczna. Biomimetycy już od dawna pracują nad protezą, która połączyłaby ludzką tkankę z częściami mechanicznymi. Zdrową część zastąpiłby system mechaniczny – choćby bardziej wydajne płuca, serce, czy układ krążenia. To oczywiście przyszłość, jednak nie jestem pewien, czy bardzo odległa...

Z drugiej strony liczy się wciąż jeszcze wola zwycięstwa. To według ekspertów skomplikowana mieszanina różnych uczuć i pragnień. Na razie wciąż od tego zależy najwięcej. Nawet najlepiej "uzbrojony" zawodnik nie wygra, jeśli nie włoży całego serca w sportowe zmagania. Miejmy nadzieję, że tak będzie zawsze.

Spoglądam na wyniki medalowe poszczególnych krajów. W tej chwili na prowadzeniu są Chiny i choć nie jest to pewne, bo Amerykanie stąpają im po piętach, prawdopodobnie kraj ten uzyska w tym roku największą liczbę medali. Obserwując zmagania chińskich sportowców przypomina mi się, że od trzydziestu kilku lat obowiązuje w Chinach obowiązkowa kontrola urodzin. W wielkim uproszczeniu oznacza ona zakaz posiadania więcej, niż jednego dziecka przez pary mieszkające na terenach zurbanizowanych. Ocenia się, że w ciągu minionych trzech dekad "zapobiegło" - takie określenie jest stosowane- przyjściu na świat ponad 250 mln. osób.

Czasami zapominamy, że ta rosnąca potęga, wykupująca udziały w największych gospodarkach światowych, urządzająca najbardziej widowiskowe igrzyska w historii, zbierająca większość medali w Londynie, określana często przyszłym władcą świata, jest wciąż tym samym, totalitarnym krajem, jakim była kilka dekad temu. Bo gdzie jeszcze za posiadanie drugiego dziecka można dostać kilkanaście tysięcy dolarów grzywny lub być poddanym obowiązkowej sterylizacji? W przypadku ciąży władze nakazują natychmiastową aborcję, niezależnie od jej zaawansowania.

Z obowiązkowego planowania rodziny wynikają też problemy społeczne. Przykład - chłopcy są teraz wyżej cenieni, niż dziewczynki. Skoro można mieć tylko jedno dziecko, niech będzie ono płci męskiej. Przez lata dochodziło do masowych aborcji, gdy badania przedporodowe wykazywały niepożądaną płeć dziecka. W 1994 r. Chiny wprowadziły kolejny zakaz, tym razem przeprowadzania takich badań. To z kolei pociągnęło za sobą kolejne konsekwencje.

Wyobraźmy sobie, jak wygląda tam rodzina. W końcu wchodzimy już w trzecie pokolenie poddane takiej kontroli. Setki milionów osób, które nie wiedzą, kim jest brat lub siostra, kim jest wujek lub ciocia. Nie wiedzą co te słowa oznaczają, bo nikt w ich otoczeniu większej rodziny nie posiada. Wyobraźmy sobie społeczeństwo, które nie używa i nie zna takich słów jak brat, czy siostra. Nieco przerażające jest to, że udało się sztucznie stworzyć grupę, która tych słów nie tylko nie rozumie, ale w ogóle nie potrzebuje.

Trochę lepiej natomiast rozumiem potrzebę wybicia się wśród tamtejszej młodzieży i konieczność podbijania świata. Gdy nie ma rodziny, wszystko inwestowane jest w jednostkę. Chiński jedynak musi być najlepszy, najmądrzejszy, najładniejszy. Z przekonaniem, że taki jest startuje w świat i nieźle sobie radzi. Nie wiedząc, niestety, jaką płaci cenę.

Miłego weekendu.

Rafał Jurak

rafal@infolinia.com



'

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor