----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

08 sierpnia 2012

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...
'

Obcowanie to wyraża się poprzez piękno. Piękno jest podstawowym składnikiem obcowania kobiety i mężczyzny w tym nachyleniu w stronę domu. Ów pierwiastek piękna jest przede wszystkim pierwiastkiem, który rządzi wzajemnym obcowaniem człowieka z człowiekiem. On dopiero potem wyraża się w poezji, wyraża się w dramacie, a także w rozmaitych formach tragedii.

Można by napisać całe tomy na temat doświadczenia pierwiastka kobiecego i męskiego w żywiole piękna, można by powoływać się na teksty filozofów, na przykład Platona, który podkreśla wychowawczą rolę piękna w doświadczeniu płci. Jest rzeczą charakterystyczną, że u Platona piękno spełnia rolę wychowawczą. Eros wychowuje człowieka poprzez doświadczenie piękna. Piękno nie jest tu jakimś dodatkiem, niepotrzebnym dodatkiem, to piękno jest zresztą nie tylko pięknem ciała, czy pięknem stroju, ale także charakterystycznym pięknem duchowym wyrażającym się w pewnym sposobie myślenia, a przede wszystkim w szczególnej wrażliwości na świat – innej u mężczyzny i innej u kobiety.

Jak powiadam, można by na ten temat pisać tomy. Ja zwrócę tutaj uwagę tylko na jeden przykład z pewnych względów szczególnie mi bliski. Wraz ze mną studiowała filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim jedna z największych polskich poetek, Halina Poświatowska, która w swojej poezji doświadczenie ciała szczególnie głęboko wyraziła. Wyraz ten ma charakter tragiczny. Halina Poświatowska była ciężko chora na serce i nikt nie wróżył jej długiego życia. Wróżby te niestety się sprawdziły. Żyła na granicy życia i śmierci, była piękna – Halina Poświatowska nie była osoba wierzącą, ale nie była także osobą niewierzącą. Można powiedzieć, że była osobą zbuntowaną przeciwko swojemu własnemu losowi i w związku z tym także przeciwko temu, który jej zdaniem, temu losowi zawinił. Jej doświadczenie ciała było więc szczególnie dramatyczne. Z jednej strony była głęboko przywiązana do cielesności, a z drugiej właśnie od tej cielesności szła ku niej groźba śmierci. Wyrażała w swojej poezji także niezwykle żywo doświadczenie drugiego człowieka poprzez ciało właśnie. Czytamy w jednym z poematów pisanych prozą:

„Żyj – mówiłeś, jesteś promieniem słońca schwytanym w barwę kwiatu. Jesteś miękkim dotykiem skrzydeł pszczoły, jesteś wąskim źdźbłem trawy, brzękiem chrabąszcza…

Mówiłeś – Żyj.

Barwa kwiatu gaśnie i przeradza się w owoc mniej piękny, ale potrzebny twoim palcom, które dotykają ciepłej, nagrzanej skóry. Barwa kwiatu umiera, skrzydła pszczoły sprzymierzone z wiatrem przynoszą w czworokątny cień ula miód, którym karmisz usta. Źdźbło prawdy cierpkim posmakiem przywiera do twoich warg. Usprawiedliwiasz wszystko i cień i ptaka, bo wszystko potrzebne tobie. Po co mówisz: żyj jak ptak, jak pszczoła, jak liść…gdy to wszystko jest tobą i tobą. Tak powiedz: Żyj dla mnie, żyj abym mógł całować twoje palce pachnące rumiankiem i szyję podobną do kwiatu i brwi jak liście i usta – wtedy włosy rozczeszę żółtym grzebieniem, położę na poduszce ręce, uspokoję serce i będę żyła dla ciebie”.

W tym wierszu odsłania się nam dialogiczny stosunek do drugiego człowieka poprzez ciało. Zarazem jednak właśnie w tej poezji ukazuje się zagrożenie przez śmierć. Życie człowieka przychodzi do człowieka od strony drugiego człowieka. „Będę żyła dla ciebie”.

W innym wierszu czytamy:

„To my rodzimy mężczyzn o mocnych dłoniach. Nie z uśmiechu, lecz z bólu i ziemi pachnącej jak pachnie ścięta trawa pod lipcowym słońcem. W głębokich wąwozach naszych trzewi są mchem wysłane gniazda i są pisklęta i dzieje się tam tajemnica istnienia, której nikt nie przejrzał i rosną pokłady prehistorii, której nikt nie upamiętnił. Ponad naszymi czołami renesanse przeciągają żółtą chmurę. W naszych oczach średniowiecza przyklękły w zamyśleniu, a my ciche jak Maria akceptujemy z pokorą łaknienie naszych trzewi i naszych rąk przeznaczenia”.

Jest to piękny wiersz, który zawiera kilka warstw do interpretacji. Przede wszystkim pojawia się doświadczenie ciała, jako tajemnicy życia, tajemnicy istnienia, której nikt nie przejrzał. Gdzieś tam w ciele rosną pokłady prehistorii, której nikt nie upamiętnił i z drugiej strony pojawia się tęsknota za macierzyństwem. Także tutaj pojawia się doświadczenie sensu drugiego pierwiastka, pierwiastka męskiego akceptowanego, ponieważ akceptowana jest tajemnica prehistorii ciała kobiecego. Całe te nachylenie ciała w stronę ciała, czy też cały ten dialog ludzkiej cielesności przepojonej pierwiastkami duchowymi, ma się zakończyć budowaniem domu.

Dom jest także wyrazem doświadczenia ludzkiego ciała, ciała męskiego i ciała kobiecego. Mężczyzna w samotności nie ma domu, ani kobieta w samotności nie ma domu – mają mieszkania, mają cele, ale dom w sensie ścisłym pojawia się tam, gdzie pojawia się ojciec i matka i gdzie pojawia się nowe życie. Dom nie jest niebem człowieka, ale dom nie jest też więzieniem człowieka.

Zbyszek Kruczalak

 

 



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor