W tym tygodniu możemy usłyszeć wspaniałą polska sopranistkę, Aleksandrę Kurzak w finałowym koncercie “Grant Park Music Festival” w Millenium Park.
„Jej głos i talent sięgają stratosfery. Występuje już w La Scali, Covent Garden i Metropolitan Opera. Aleksandra Kurzak, sopranistka z Wrocławia, podbija świat.” Newsweek, Filip Łobodziński, 27 stycznia 2011.
Koncerty, podczas których wykonana zostanie kantata The Spectre’s Bride (Porwana Narzeczona) Antonina Dvořáka odbędą się w piątek 17 sierpnia, o godzinie 6:30pm i sobotę 18 sierpnia o godzinie 7:30pm, w Jay Pritzker Pavilion, w Millennium Park. Orkiestrą i Chórem Grant Park dyrygował będzie Carlos Kalmar, a w partiach solowych, obok Aleksandry Kurzak, wystąpią Brendan Tuohy, tenor oraz Stephen Hegedus, bas.
Aleksandra Kurzak jest córką gwiazdy Opery Wrocławskiej, sopranistki Jolanty Żmurko, i pierwszego waltornisty orkiestry tej samej opery, Ryszarda Kurzaka. Zabierana przez rodziców do pracy, szybko zapamiętywała całe partie, a potem powtarzała je w domu przed misiami i lalkami. Kiedyś pięcioletnią Violettę usłyszał dyrygent Stefan Rachoń - i zaniemówił. Miał nawet pomysł, by nagrała płytę z ariami, ale rodzice uznali, że to jednak za wcześnie. Urodziła się z silnym głosem, ale czekały ją jeszcze długie lata ćwiczeń. Już w wieku 7 lat rozpoczęła naukę gry na skrzypcach i fortepianie. W szkole od rana do godziny 19, potem odrabianie lekcji i ćwiczenie śpiewu pod okiem i uchem mamy. „Nie miałam szansy pogubić się, zejść na bezdroża – wspomina. – Mama umiała mi przekazać prawdę o tym zawodzie.”
Ukończyła z wyróżnieniem Wydział Wokalny Akademii Muzycznej we Wrocławiu oraz Hochschule für Musik und Theater w Hamburgu. Jeszcze podczas studiów zadebiutowała jako Zuzanna w Weselu Figara na scenie Opery we Wrocławiu, u boku mamy i nauczycielki – Jolanty Żmurko, jako Hrabiny.
Jest laureatką konkursów w Warszawie, Helsinkach, Barcelonie i Kantonie. Pierwszy kontrakt, na 6 lat, podpisała z teatrem operowym w Hamburgu. Miała wtedy zaledwie 24 lata – przyjmowała wszystkie propozycje, byle zdobyć doświadczenie. Wtedy najsilniej doskwierała jej samotność, brak bliskich, z którymi mogłaby podzielić się wątpliwościami. „– Nikt mnie nie korygował, nie było serdecznego zwierciadła – opowiada. – Jestem osobą twardo stąpającą po ziemi i dopada mnie czasem pytanie o sens tego, co robię…”
Dzisiaj starannie dobiera propozycje repertuarowe. „Odwołałam podpisane kilka lat wcześniej kontrakty na partię Królowej nocy w „Czarodziejskim flecie” Mozarta, bo wiedziałam, że mój głos się zmienił, nie miałam już tej lekkości i łatwości w stratosferycznych górach, poza tym bałam się zaszufladkowania. Myślałam: oszaleję, jak będę śpiewała tylko „Królową nocy”. Mimo kontraktów podpisanych w Berlinie, w Metropolitan Opera i w Covent Garden, mówiłam „nie”.
Jest niezwykle pracowita. W 2009 roku obroniła tytuł doktora sztuki.
„Uwielbiam umierać na scenie! Można umrzeć, a potem wstać i zebrać rzęsiste oklaski.”
Aleksandra Kurzak jest artystką wyjątkową pod wieloma względami: obdarowana przez naturę sopranem koloraturowym rzadkiej piękności, zdobyła najważniejsze sceny operowe na świecie brawurowo śpiewanymi rolami komediowymi. Po kilku zaledwie latach wraca na te same sceny kreując wspaniałe interpretacje wielkich tragicznych postaci: Mimi, Violetty, Toski.
Które role uznaje za trudniejsze?
A.K.: „O wiele trudniej sprawić, by ludzie się śmiali, jak w przypadku komedii Rossiniego czy Mozarta. Wzruszać jest o wiele łatwiej, a jeszcze sprzyja temu rzewna muzyka. Grałam bardzo dużo komediowych ról: Rozynę w „Cyruliku sewilskim”, Zuzannę w „Weselu Figara”, Fiorillę w „Turku we Włoszech” Rossiniego czy genialną komediową rolę, Marię, w „Córce pułku” Donizettiego. Zasłynęłam z ról komediowych. Moją pierwszą tragiczną rolą była Gilda w „Rigoletcie”, potem role w „Traviacie”, „Łucji z Lammermooru”. Uwielbiam umierać na scenie, zawsze to mówiłam. Sprawia mi to strasznie wielką przyjemność. Można umrzeć, a potem wstać i zebrać rzęsiste oklaski.”
W lutym 2010r. Aleksandra Kurzak zadebiutowała w słynnym Teatro alla Scala jako Gilda, w operze Rigoletto Verdiego. Włosi porównują ją do Marii Callas. Tam też, właśnie we włoskiej La Scali zaśpiewała recital, który stał się ewenementem: zawarła w nim utwory ośmiu kompozytorów polskich, m. in. Moniuszki, Paderewskiego, Szymanowskiego, Chopina. Sala była przepełniona - polski repertuar w jej wykonaniu wzbudził szczery zachwyt publiczności i krytyków. Do promowania muzyki polskiej przykłada wielką wagę. Wszędzie, gdzie tylko może mieć wpływ na program koncertów, śpiewa muzykę polską.
O kontrakty z Aleksandrą Kurzak ubiegają się dzisiaj najważniejsze teatry operowe na świecie – jej kalendarz zapełniony jest do końca 2018 roku. W kraju spędza niecałe 2 miesiące w roku, pozostały czas, to podróże – przeciętny wyjazd kontraktowy trwa sześć-siedem tygodni. Każdą przerwę w pracy stara się spędzić w rodzinnym domu, we Wrocławiu. „Najlepiej pracuje mi się w Londynie, gdzie znam już wszystkie kąty, i w Stanach Zjednoczonych, gdzie wysoki profesjonalizm łączy się z amerykańskim luzem. Ale tęsknię bardzo do domu, do rodziców i przyjaciół. Na zewnątrz wszystko wygląda cudownie: światła, fani, dobre zarobki, ale to jest jednak poświęcenie.”
W najbliższym sezonie Aleksandra Kurzak wystąpi jako Traviata w Turynie, Warszawie i Staatsoper w Berlinie, Zuzanna w Madrycie, Royal Opera House w Londynie, oraz w La Scali w Mediolanie, Adina w Wiener Staatsoper, Rozyna w Arenie di Verona, Łucja w Operze Narodowej, Fior Diligi w Los Angeles, oraz Gretel w Metropolitan Opera. To repertuar, w którym widzi dla siebie największe szanse:
„Jeśli miałabym być znana jako znakomita odtwórczyni tylko jednej roli – to właśnie Violetty z „Traviaty”. To rola jest niezwykle wymagająca, mówi się, że napisana na trzy rodzaje głosu sopranowego, otwierająca wielkie pole do popisu.”
„Źródłem sukcesu Aleksandry Kurzak – obok darów natury, czyli wielkiej muzykalności (to pożytki z nauki gry na skrzypcach i fortepianie), urody głosu i koloratury, z którą trzeba się urodzić - jest pracowitość oraz wyjątkowa intuicja w doborze repertuaru.” – pisze Stefan Munch w recenzji pierwszej płyty, zatytułowanej „GIOIA” wydanej przez renomowaną wytwórnie DECCA (kolejny wielki sukces wspaniałej polskiej artystki). Zachęcam Państwa do nabycia tego niezwykłego krążka – no i oczywiście, do spotkania z Aleksandrą Kurzak w Millenium Park. Będzie można opowiadać wnukom…
Barbara Bilszta
'