Okazuje się, że nie muszą szukać jej daleko. Większość broni palnej odzyskanej przez policję została sprzedana w powiecie Cook, a rekordzistą jest niewielki sklep na południowych przedmieściach. Pochodzi stamtąd co piąty pistolet przechwycony przez chicagowskich stróżów prawa.
Kilkuczęściowe opracowanie Chicago Sun-Times dotyczące chicagowskich gangów, które ukazało się w minionym tygodniu, pozwala nam nieco lepiej poznać ich strukturę oraz sposoby działania. Prostuje również błędne informacje, iż większość broni używanej przez członków gangów pochodzi z południowych stanów USA.
Przez lata mieszkańcom środkowego-zachodu wydawało się, że to właśnie głębokie południe kraju zaopatruje większość grup przestępczych w broń. Być może myśleliśmy w ten sposób w związku z docierającymi do nas informacjami na temat przemytu, przestępczości i częstych akcji FBI. Być może na opinię taką pracowały bardziej liberalne prawa dotyczące jej posiadania i sprzedaży.
Bliższa analiza danych chicagowskiej policji rozwiewa ten mit. Okazuje się, iż większość konfiskowanej na ulicach broni pochodzi z powiatu Cook. Jest tu legalnie sprzedawana podstawionym osobom o czystej historii kryminalnej zanim trafi w ręce członka gangu.
Od początku 2008 roku do marca 2012 policji udało się zidentyfikować 1,375 sztuk broni palnej zarekwirowanej w Chicago. Z tej liczby aż 268 sztuk, czyli co piąty pistolet, sprzedanych było wcześniej w jednym miejscu – Chuck`s Gun Store w miejscowości Riverdale.
Szczegółowe obliczenia na zlecenie policji przeprowadził University of Chicago Crime Lab. Zajmowano się głównie ustaleniem liczby sztuk broni zakupionej przez podstawione osoby z czystą historią kryminalną, które robią to za dodatkową opłatę. Są to często żony i dziewczyny gangsterów, stąd tak wielka liczba kobiet kupujących broń w okolicach Chicago.
Okazuje się, że aż 58% odzyskanej broni zakupiono w Illinois, 19% w Indianie, 3% w Wisconsin i mniej, niż 2% w stanie Mississippi uznawanym dotąd za główne źródło uzbrojenia chicagowskich gangów. Spośród wszystkich sztuk broni pochodzących z naszego stanu aż 45% sprzedane było w powiecie Cook.
Autorzy badań sugerują, iż dokładniejsza kontrola sklepów z bronią i ich klientów w poważnym stopniu zmniejszy liczbę zakupów dokonywanych przez podstawione osoby – co zresztą zawarto we wnioskach raportu.
Niestety, okazuje się, że nie jest to takie łatwe. W latach 90. policja przeprowadziła kilka takich akcji jednak wyniki nie były zadowalajace.
“Dealerzy są chronieni bardzo silnym prawem, trudno jest postawić ich przed sądem. Dowody w sprawie muszą być absolutnie niepodważalne – mówi Mark Jones, emerytowany pracownik biura ATF.
Żadne akcje i zmiany prawa na razie nie przynoszą efektów. Wiekszość właścicieli sklepów oskarżonych w wyniku akcji z lat 90. Została oczyszczona z zarzutów i dalej prowadzi biznes. Chuck`s Gun z Riverdale był w podobnej sytuacji, która nie wpłynęła na operacje biznesowe. W sklepie w widocznym miejscu wisi napis mówiący, iż zakup broni i amunicji dla kogoś innego jest sprzeczny z prawem. Co z tego, skoro właśnie ten sklep przoduje w tego typu transakcjach.
Warto też wspomnieć przy okazji, że nie każda nielegalna sztuka broni trafia do gangów. Wiele pistoletów i rewolwerów znajduje się w posiadaniu zwykłych obywateli, którzy zaopatrzyli się w nią jeszcze w okresie, gdy posiadanie było w Chicago zabronione.
Osoby takie często staja się ofiarami kradzieży, a nielegalny pistolet nie jest wtedy zgłaszany.
Mieszkańcy Chicago od lat, jeszcze w okresie obowiązywania zakazu, potajemnie zbroili się. Policja ocenia, że ponad 150 tysięcy osób mieszkających w Chicago posiada nielegalnie broń palną.
Najczęściej ich posiadaczami są właściciele małych sklepików, kierowcy samochodów holowniczych, taksówkarze, a także pielęgniarki i lekarze pracujący na nocnych zmianach w lokalnych szpitalach. Nowe, bardziej liberalne prawo i tak ich nie dotyczy, gdyż nie pozwala na posiadanie broni poza rezydencją.
„Wolą bronić się później przed sądem, niż ryzykować swe życie w starciu z bandytą" - mówią specjaliści.
Zresztą policja doskonale zdaje sobie z tego sprawę i w wielu przypadkach nie umieszcza w oficjalnych raportach informacji na ten temat. Znane są przypadki, gdy właścicielowi sklepu lub stacji benzynowej uda się dzięki posiadanej nielegalnie broni odpędzić napastników, czasem nawet oddając niecelny strzał, a policja po przybyciu na miejsce celowo nie zauważa broni i nie wspomina o niej w swoim raporcie.
RJ
'